Wielki Dzień

175 9 1
                                    

          Jakiś czas później, 15 luty

Ramsay
Jeszcze śpi. Moje spojrzenie pada na zegar. Jest przed siódmą rano. Dziś jest dzień jej imienia. Powinna się zaraz obudzić. Gdy śpi jest spokojna, czasem delikatnie uśmiechnięta. Nasza córka nie rozmawiała z nami. Próbuję z nią porozmawiać, jednak zawsze kończy się to Przepraszam Lordzie Bolton po czym dziewczyna  oddala się i znika. Sansa zaczyna się wiercić. Powinna się zaraz obudzić...

Catelyn
Nigdy tak naprawdę nie wiedziałam jak powinno się obchodzić dzień imienia. Nigdy nie obchodziłam własnego w jakiś specjalny sposób. Dzień imienia Arryna świętowało całe Orle Gniazdo, wszyscy pili, śmiali się i tańczyli. Mój dzień imienia wyglądał zawsze tak samo. Lord Baelish dawał mi jakiś drobiazg i życzył spełnienia marzeń. Zawsze chciałam mieć wokół siebie ludzi, których kocham. Nigdy nie wiedziałam kim są ci ludzie, ani kiedy ich spotkam. Zawsze byli to po prostu ludzie. Chciałam mieć wokół siebie osoby, którym mogłabym zaufać. Owszem, Baelish mi pomagał, jednak wbrew temu, że byłam dla niego tylko pionkiem w grze, był jedyną osobą, której mogłam powiedzieć co myślę. Z czasem przestałam to robić, w końcu jego obchodziło tylko to, abym wykonała poprawnie zadanie. Pionek poruszane według jego ruchów, 9 lat... jednak co miałam zrobić? Byłam tam sama. Z kim miałam rozmawiać?  Z Arrynem, który czekał tylko aż dojrzeje do nocy poślubnej?  Teraz widzę, że nie mam nikogo. Może Mary? Jednak ona ma swoje zmartwienia, w końcu nosi w sobie dziecko. Dzisiejszy dzień ma być inny. Z okazji Dnia imienia mają przybyć Damy i Lordowie z całego Westeros. Podobno ma się pojawić nawet para królewska, a władzę w Stolicy ma przejąć Namiestnik. Tyle ludzi, tyle nowych twarzy. Zastanawiam się nad zostaniem dziś w komnacie na cały dzień. Rozlega się pukanie do drzwi
- Tak? - drzwi się otwierają, a do środka wchodzi Geralt i Bastian. Starszy z braci podchodzi do mnie powolnym krokiem
- Szczęśliwego dnia imienia - mówi z uśmiechem podając mi zawiniątko. Ostrożnie je odwijam. To pierścionek-Zleciłem...
- Zleciliśmy...
- ... z Geraltem zrobienie go prawie od razu gdy przybyłaś z nami do domu-jest srebrny z bordowym kamiem - To nie jest byle kamień, jest szlachetny, wybraliśmy go z Geraltem- Ostrożnie zakładam pierścionek, pasuje...
- A teraz -  zaczyna Geralt odsuwając Bastiana na bok - Szczęśliwego dnia imienia - mówi podchodząc i przytulając mnie, jest naprawdę silny. Delikatnie odwzajemniam przytulenie, jednak nadal jestem delikatnie spięta. Ger odsuwa się ode mnie, teraz podchodzi do mnie Bash i tak samo jak mój brat bliźniak przytula mnie. Tak samo spięta odwzajemniam przytulenie
- Dziękuję wam...
- Jesteś naszą siostrą w końcu - mówi Bastian ze śmiechem. Są naprawdę mili. Jak większość  ludzi tutaj, jednak różnią się kilkoma cechami. Geralt jest szczery i mówi zawsze prawde, Bastian natomiast jest spokojniejszy
- Ciekawe co twój narzeczony dla ciebie ma - mówi Geralt puszczając mi oczko...

Geralt
Dziewczyna ma oczy szeroko otwarte i z niedowierzeniem się we mnie wpatruje... śmiem twierdzić, że chyba nikt jej wcześniej nie powiedział...
- Narzeczony? - pyta powoli wypowiadając to słowo, jakby było naprawdę skomplikowane.... mam wrażenie, że jest zszokowana... z lekka
- Jesteś zaręczona z Eddardem Baratheonem, Ned jest dziedzicem Żelaznego Tronu... - mówi Bastian powolnym i spokojnym tonem. Dziewczyna jednak dalej jest tak samo zszokowana...
- Ned jest.... miły, dobry spokojny, on ma gorzej - mówię wskazując na Bastiana - Jego narzeczona to siostra Neda.... ponoć ma charakterek, a on ma 2 bękarty w drodze więc, gorzej być nie może...
- Przypominam, że twoja narzeczona też tu będzie, przypominam również, że ostatnie cię uderzyła - odpowiada Bastian wywracając oczami
- Tak, ta też ma charakterek - mówię wzdychając. Odwracam wzrok od Idioty i zwracam swój wzrok na Cat. Zbladła. Po wspomnieniu o swoim ostatnim narzeczonym w Orlim Gnieździe... nie dziwi mnie ten fakt-Cat - jasne oczy dziewczyny znów są skupione na mnie - Nie masz się czym martwić o Neda, on jest... naprawdę niegroźny, jego siostra jest groźniejsza - mówię ze śmiechem - Siostra - mówię patrząc jej prosto w oczy - Spokojnie, jeśli zrobiłby coś...
- Cokolwiek...
- Dokładnie braciszku, to skończy...
- Pobity...
-... i bez zębów - mówię z szerokim uśmiechem - Nie martw się,on jest naprawdę... ja go lubię, a jeśli ja kogoś lubię to ta osoba musi być naprawdę warta zwrócenia na nią uwagi...

Bad WolvesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz