Part 40

125 9 2
                                    

Calum

-Nie spodziewałem się, że zaprowadzisz mnie do swojego domu.- przyznałem, wciskając zmarznięte dłonie do kieszeni bluzy.

Miley uśmiechnęła się słabo.

-Żal mi się ciebie zrobiło, Hood. Pomyślałam, że źle się je samemu, a moja rodzina uwielbia gości.- mówiła.

Uśmiechnąłem się na samą myśl o trzech braciach Miley- Dallas'ie, Jessie'm i Tony'm, jej rodzicach, wujku Jerry'm i babci Betty.

-Tak, są cudowni, zwłaszcza babcia. W ogóle to słyszałaś, że mnie zaprosiła na obiad do was?- zagadnąłem ją.

Jonesie zaśmiała się cicho pod nosem, uciekając wzrokiem na bok.

-No tak. Skradłeś serce babci Betty.- przyznała. - Ale teraz musisz mi się zrewanżować.- wskazała na mnie, mówiąc to niby w żartem, ale wziąłem to sobie do serca.

-Jasne Jonesie. Moi rodzice zawsze przywożą coś ze Szkocji i robią różne tradycyjne potrawy...głównie same obrzydlistwa, ale postaram się żeby tym razem było coś dobrego.- uśmiechnąłem się do niej na co ona odpowiedziała mi tym samym gestem.

Miałem wrażenie, że na coś czekała, a tak właściwie to chciałem tego żeby to robiła. Nie będę ukrywał, że Jones mi się podoba i że marzę o tym aby ją teraz pocałować, ale..

-Robi się naprawdę późno, Hood. Nie chcę abyś wracał o takiej porze sam do domu.- zaczęła.

...ale po prostu widziałem w jej oczach, że nie mogłem.

Jones była dla mnie miła, przełamała się, jednak wiedziałem, że żałuję incydentu z samochodu, co było dla mnie bolesne.

-Jasne. Masz rację.- przyznałem jej, po czym odważyłem się ją jedynie przytulić na pożegnanie.- Dobranoc, Jonesie.- powiedziałem, a ona słysząc swoje nowe przezwisko wywróciła oczami.

Ruszyłem powoli w swoim kierunku.

-Dobranoc...- rzuciła jeszcze za moimi plecami. -...Hoodie.- dodała.

Kiedy to usłyszałem to mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem, a moje serce momentalnie zabiło mocniej.

Bella

-Mamo, gdzie jest Peter?- zapytałam roztrzęsioną kobietę, głaszcząc ją równocześnie po plecach.

Mama nadal powoli dochodziła do siebie po tej sytuacji z Andy'm.

-U mojej znajomej z pracy..jest pielęgniarką na oddziale pediatrycznym, więc stwierdziłam, że będzie najodpowiedniejsza.- mamrotała, zaciskając mocniej palce na kubku pełnym herbaty, której jej wcześniej zaparzyłam. 

-Dobrze to wymyśliłaś.- pochwaliłam ją, starając się dodać otuchy.

Luke w tym czasie nadal sprzątał to co się dało, nawet jeśli było już czysto. Byłam mu teraz niewyobrażalnie wdzięczna, jednak nie chciałam równocześnie aby tracił swój czas na moje problemy.

-Mamo.- odezwałam się do niej.- Myślę, że powinnaś się położyć.

-A co z tobą?- wyszeptała.

-Ja za chwilę też to zrobię.

-Nie chodzi mi o to.

Zamilkłam na chwilę, zastanawiając się nad odpowiednią odpowiedzą, która będzie odpowiednia. Mama obserwowała mnie swoimi przemęczonymi i opuchniętymi od płaczu oczami, a ja zdecydowałam odpowiedzieć jej najbardziej szczerym i ciepłym uśmiechem na jaki było mnie w tej chwili stać.

His fault L. Hemmings Where stories live. Discover now