Part 3

533 26 2
                                    

Bella

Siedziałam na przedostatniej już lekcji, czyli angielskim. Nauczyciel gorączkowo tłumaczył nam sens fragmentu sztuki teatralnej, którą właśnie przerabialiśmy, ale mimo jego wszelkich starań większość i tak nie wie o co chodzi. Wywróciłam oczami gdy zauważyłam, że jedna z dziewczyn pod podręcznikiem trzyma magazyn, którego okładka, przedstawiająca jakiegoś aktora jest umazana jej czerwoną szminką.

-Czy już rozumiecie ukryty sens tych wypowiedzi?- wskazał na dialogi w podręczniku, ale większość siedziała z otwartymi buziami. - No to będzie ciężko...- mamrotał, przykładając dłoń do swojego czoła.-Chcę wam tylko przypomnieć, że wasza klasa ma przygotować przedstawianie na zakończenie roku szkolnego, więc znajomość takich tekstów z podręcznika to podstawa.- potrząsnął książką. - Ludzie wy macie po osiemnaście lat!- wydawał się sfrustrowany.

-Carter ma jeszcze siedemnaście!- krzyknął Finn.

-I co w związku z tym, panie Parker?- nauczyciel oparł się biodrem o biurko.

-Jest nierozwinięta o rok.- powiedział rozbawiony.

Nie słuchałam już tych wszystkich śmiechów, ani nawet na nich wszystkich nie patrzyłam bo nie miałam już na to sił.

-Parker, a to nie ty przypadkiem zostałeś rok w jednej klasie?- mężczyzna uniósł brew, powodując tym wyraźne zawstydzenie Finn'a.

W duchu dziękowałam mu za to dość brutalne uciszenie bruneta, ale nie wiem, czy jednak było to na miejscu...

-Dobrze.- pan Morton klasnął w dłonie. - Jako zadanie domowe przygotujcie pracę na temat interpretacji wybranego przez was utworu.- powiedział.

Po klasie rozniosły się westchnienia niezadowolenia, lecz pan Morton zignorował to machnięciem ręki.

-Dobrze wam radzę byście jednak przynieśli te prace.- pogroził placem, akurat gdy zadzwonił dzwonek. - A teraz zmiatać.- zaśmiał się, wyganiając nas gestem ręki.

Spokojnie spakowałam się z niesamowicie ogromną chęcią samobójczą, ponieważ po tej przerwie pozostał mi jeszcze w-f, znany w moim języku jako "godzina piekła i upokorzeń".

Starałam się jak mogłam by niczego nie spartolić lub nie dać komuś powodów do śmiania się ze mnie, ale zawsze coś się znajdzie i to najczęściej na tej przeklętej lekcji.

-Carter masz dla mnie dzisiaj coś seksownego?- Hood podbiegł do mnie i przełożył ramię przez moje barki.

Zadrżałam przestraszona przez jego nagły ruch, przez co cicho pisnęłam, odsuwając się od niego, ale niestety przez to wpadłam na czyjąś umięśnioną klatkę piersiową.

-Proszę cię Calum.- blondyn zaśmiał się pobłażliwie.

Odwrócił mnie gwałtownie do siebie przodem.

-Ona?- prychnął rozbawiony.- Przecież nawet nie ma na co popatrzeć.- zjechał wzrokiem na moje piersi. - Jest płaska jak pięciolatek.- zagryzł wargę, przyciskając mnie do ściany.

-Ja bym jednak to sprawdził.- Calum uśmiechnął się w niebezpieczny sposób. - Mnie się wydaje, że ona jednak się marnuje w tych swetrach.- szturchnął przyjaciela w jego bok.

Otworzyłam szerzej oczy gdy Luke agresywnie pociągnął mnie za ramię w stronę szatni.

-Co chcesz zrobić?- pytałam przerażona, lecz on nie reagował.- Luke.- zaczęłam stawiać opór, ponieważ czułam, że nie stanie się nic dobrego.- Luke!- powtórzyłam głośniej.

-Nie wiedziałem, że potrafisz krzyknąć.- Calum pojawił się przy moim boku, popychając mnie w przód.

Weszliśmy prosto do wejścia szatni damskiej gdzie ze względu na przerwę nie było nikogo poza naszą trójką. Pisnęłam, kiedy Luke otworzył drzwi toalet, połączonych z prysznicami.

His fault L. Hemmings Where stories live. Discover now