Part 6

445 25 1
                                    

Bella

Rankiem, kiedy miałam pewność, że wszyscy śpią, a mamy jeszcze nie ma, wyszłam po cichu z pokoju, by posprzątać w salonie przed jej przyjściem.

Zeszłam na boso po zimnym drewnie na schodach i przeszłam do kuchni w celu zabrania papierowych ręczników i kilku worków na śmieci. Spojrzałam kątem oka na zegar, który wskazywał piątą rano, więc nie miałam wiele czasu do powrotu mamy, dlatego szybko pozbierałam wszystkie śmieci, butelki i inne nieczystości do worka, przez co od razu zrobiło się przyjemniej. Wyniosłam pełne worki na zewnątrz do śmietnika, a wewnętrznie czułam jak mój organizm błaga o jeszcze chwilę snu, choć wiem, że to bezsensu, ale biorąc pod uwagę to, że tej nocy spałam naprawdę mało, więc myśli o ciepłym łóżku są jak najbardziej na miejscu.

Powstrzymywałam się przed powrotem do łóżka i wróciłam do pokoju jedynie po to by wybrać sobie jakieś ubrania do szkoły. Jęknęłam niezadowolona, gdy spostrzegłam, że siniaki na ramionach są widoczne, a na zewnątrz jest dość ciepło. Przymknęłam niezadowolona oczy, szukając jakiegoś dobrego w tę sytuację rozwiązania i jedyne co przyszło mi na myśl to jakaś koszulka i bluza, którą mogłabym zakryć ślady. Sięgnąłem po moją ukochaną koszulkę z Myszką Miki i czarną bluzę, którą niestety musiałam ją częściowo zakryć... Zabrałam też czarne legginsy, czyli w moim przypadku nic nowego, ponieważ wstydzę się swoich nóg, dlatego zakrywam je na wszelkie sposoby, nawet w upały.

Przebrałam się w wybrane ubrania i w łazience wykonałam wszystkie poranne czynności łącznie z upięciem moich włosów w koka, w którego wpięłam kilka spinek by się nie rozwalił po drodze do szkoły.

Miałam już mało czasu, a rozmowa z mamą mogłaby się źle skończyć bo raczej nie powiem jej wprost, że jej "ukochany" próbował mnie zgwałcić, dlatego postanowiłam odkładać tę rozmowę na dalszy plan, a by się to udało musiałam się szybko ulotnić z domu. Zabrałam plecak i kanapkę, zrobioną na poczekaniu tuż przed wyjściem.

Luke

Rozbawiony jechałem samochodem do szkoły. Kto by pomyślał, że tak łatwo mi pójdzie z tym cholernym zakładem z Hood'em? Zaledwie jeden dzień zajęło mi zdobycie jej pamiętnika, co jest właściwie jak jakiś pieprzony dar od Boga, choć niestety jak na razie nie znalazłem w nim żadnych szczególnych faktów o jej rodzinie, czy życiu prywatnym, a to jest dość dziwne i denerwujące, ale z drugiej strony teraz wiem, że ona była we mnie kiedyś zakochana, może nawet nadal jest.

Chce mi się śmiać gdy o tym pomyślę, ale to nadal nie jest żaden kompromitujący fakt z jej życia bo do jasnej kurwy powiedzmy sobie szczerze, że zakochać się akurat we mnie to nie jest żaden wstyd ani nic dziwnego.

Podjechałem pod dom Blair i czekałem krótką chwilę nim dziewczyna wybiegła z jego wnętrza. Wcale się nie zdziwiłem widokiem bardzo krótkiej spódniczki i obcisłej bluzki, która przebijała kolor jej biustonosza.

Farbowana brunetka otworzyła drzwi i zajęła miejsce pasażera, obdarowując mnie krótkim pocałunkiem na przywitanie.

-Hej.- uśmiechnęła się. - Podobno ty i Hood założyliście się o te niedorajdę Carter.- zaśmiała się.

Odwróciłem zdziwiony głowę w jej stronę i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jej przebiegły uśmieszek i ogromna ilość makijażu, która wbrew pozorom strasznie mi się nie podobała.

-Skąd wiesz?- zapytałem pewny, że nic jej o tym nie wspominałem.

-Ashton mi mówił.- odparła jak gdyby nic.

A od kiedy przepraszam bardzo ona spotyka się z Ashton'em? Zawsze wiedziałem, że ona potrzebuje wielu doznań i wrażeń, ale nie sądziłem, że będzie się pieprzyć i ze mną i z moim najlepszym przyjacielem.

His fault L. Hemmings Where stories live. Discover now