Part 18

337 18 2
                                    

Bella 

Wszystkie obawy, radości i smutki przeszły przez moje szybko bijące serce w momencie, gdy wreszcie po tygodniu nieobecności stanęłam przed drzwiami własnego domu. 

Nie wiem czego się tak bardzo obawiałam...Przecież mama na pewno jest teraz w domu, a Andy nic mi przy niej nie zrobi, więc droga wolna, można wchodzić.

Powoli nacisnęłam na klamkę i popchnęłam drzwi, dając sobie widok na dobrze znany korytarz, na który niemal od razu przeszłam, trzymając mocno w ręce uchwyt mojej torby. Nie słyszałam żadnych rozmów, ale mimo to z kuchni dało się dosłyszeć czyjeś krzątanie i ciche nucenie melodii jakiejś piosenki, a wszystko dopełniał apetyczny zapach, wyczuwalny już na samym wejściu.

Zaciągnęłam się wspaniałą wonią, przechodząc automatycznie w stronę kuchni. Nawet nie wiem kiedy, ale nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć Peter, który do tej pory siedział cicho, pisnął głośno z radości, a zdezorientowana mama natychmiast odwróciła się gwałtownie, przez co patrzyła mi prosto w oczy.

Kobieta uśmiechnęła się szeroko, podchodząc do mnie w celu mocnego objęcia.

-Jak dobrze, że już jesteś.- szepnęła szczęśliwa do mojego ucha.

Uśmiechnęłam się delikatnie odwzajemniając uścisk rodzicielki.

-Też się cieszę, że już wróciłam.- odparłam na co mama odsunęła się lekko, wbijając we mnie swój zdziwiony wzrok.

-Nie podobało ci się?- zapytała, wypuszczając mnie wolno, co wykorzystałam aby schylić się w stronę Peter'a i mocno go wyściskać.

Pokręciłam przecząco głową, zastanawiając się przez chwilę co jej powiedzieć. Ze strachu przed wodą pobiłam kolegę, upiłam się, strułam się przeterminowanymi ciastkami, siedziałam z Luke'm Hemmings'em w szafie, a poza tym tak jakby brałam z nim też prysznic, choć w rzeczywistości to ostanie nie było takie znowu dosłowne bo wcale się nie widzieliśmy nago.

-Po prostu niezbyt przepadam za takimi wyjazdami z tak dużą grupą osób.- odparłam jej.

Mama skinęła głową, lecz jej wyraz twarzy świadczył o tym, że była niezbyt przekonana co do moich słów.

-A zaprzyjaźniłaś się z kimś?-pytała dalej.

To już był o wiele przyjemniejszy temat. Zakolegowanie z Miley i Holly było najlepszą częścią tej wycieczki i dzięki temu nie uważam jej za kompletnie nieudaną.

-Można powiedzieć, że zakolegowałam się z dwiema dziewczynami z klasy.- mówiłam, lecz nie udało mi się niczego dokładnie sprecyzować, ponieważ mama zaczęła się zachwycać i cieszyć, że jej córka wreszcie znalazła sobie koleżanki.

Brzmiało to smutnie i żenująco, ale zawsze miałam problem z nawiązaniem nowych znajomości. Nigdy nie potrafiłam jako pierwsza zaczynać rozmowy z kimś nowym, przez co nie miałam praktycznie żadnych znajomych.

-Kto to taki? Poznam je? Są miłe? - wypytywała mnie rodzicielka, nakładając jednocześnie na talerz porcję spaghetti dla mnie.

Wywróciłam lekko oczami, uśmiechając się przy tym.

-Nazywają się Miley Jones i Holly Jackson.- powiedziałam krótko, licząc na to, że rozmowa na temat moich znajomości na tym się zakończy, lecz wtedy przypomniałam sobie o czymś ważnym.

Oderwałam się od talerza pełnego makaronu i uklękłam obok torby, leżącej obok stołu. Odpięłam suwak i rozpoczęłam poszukiwania pewnej ważnej rzeczy.

-Co robisz Bella?- zdziwił się Peter, a mi aż uśmiech cisnął się na twarz.

Uniosłam na niego wzrok, kiedy moja ręka już dotknęła poszukiwanego kartonika. 

His fault L. Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz