Rodzinne Spotkania I Niespodzianki

2.1K 95 13
                                    

Po kolacji Harry, Ron i Ginny prosto z Wielkiej Sali udali się do biura Dumbledore'a. Harry zapukał i drzwi stanęły otworem.

W biurze znajdowali się Dumbledore, minister Knot, Percy Weasley i wysoki siwowłosy mężczyzna.

Knot dostrzegł Harry'ego, a także niechętne spojrzenie, które posłał mu od razu młody czarodziej. Odwrócił się do Percy'ego i odezwał się podniesionym tonem:

- Zostawiam to w twoich kompetentnych rękach, Weatherbee! Pamiętaj co ci powiedziałem, Dumbledore. Masz go zmusić, żeby się zgodził!

I błyskawicznie zwiał przez Fiuu w gabinecie.

- Harry, wejdź proszę. Panie Weasley, panno Weasley, wy też – zaprosił ich dyrektor. Zwracając się do dwójki Weasleyów kontynuował: - Zaprosiłem was tu dzisiaj, bo pomyślałem że ucieszycie się z okazji, by spotkać się ze starszym bratem, a także dlatego, że cała ta sprawa bezpośrednio dotyczy waszej rodziny – jego głos stwardniał, gdy spojrzał na Harry'ego. – Harry, Minister Magii uznał, że nie jesteś odpowiednio szkolony tu w Hogwarcie i postanowił zabrać cię ze szkoły. Minister twierdzi, że zamierza unieważnić wyrok przyznający prawa rodzicielskie państwu Weasley i uznać cię za podopiecznego państwa. Powiedziałem mu, że nie ma podstawy prawnej dla takiego działania i Wizengamot nigdy go nie poprze.

- Chce mnie odebrać mojej rodzinie? – spytał słabo Harry. Ginny westchnęła i chwyciła go za rękę. Ron posłał Percy'emu mordercze spojrzenie.

- Proszę cię, Harry, przecież wszyscy wiemy, że nie jesteśmy tak naprawdę rodziną, niezależnie od tego, co mówią moi rodzice! – wtrącił się Percy. – Poza tym nasi najlepsi magowie bojowi będą cię szkolić w Czarnej Magii. potem, gdy uznamy że jesteś gotowy, wyzwiemy formalnie V… V… Voldemorta na pojedynek i będzie po wszystkim.

Harry poczuł jak narasta w nim gniew, ale opanował się, przekuwając go w determinację. Czuł, jak wzbiera w nim magia, potężna, ale całkowicie pod kontrolą. Stanął twarzą do Percy'ego, a jego oczy rozbłysły.

- Co ty możesz wiedzieć o rodzinie, Percy? Opuściłeś ją, by całymi dniami lizać dupsko tej żałosnej kreaturze mieniącej się ministrem. Kto ma mnie trenować? TY? Ty byś się nie uwolnił zaklęciem nawet z papierowej torby!

Percy zachłystnął się.

- Nie mów w ten sposób o Ministrze Knocie. To wielki człowiek! Oczywiście, że to nie je będę cię trenował. Mag Bojowy Schanne będzie cię trenował, podczas gdy ja będę nadzorował cały proces.

Harry spojrzał na Schannego. Był to wysoki, szczupły mężczyzna z siwymi włosami. Wyglądał, jakby spędził zbyt wiele poranków spoglądając we wschodzące słońce, bo od jego oczu rozchodziła się siateczka zmarszczek.

Absurdalność działań ministra dotarła nagle do Harry'ego i młody czarodziej wybuchnął śmiechem. Jego głęboki i pogardliwy śmiech sprawił, że oczy Schannego pociemniały od gniewu. Co za bezczelny szczeniak, pomyślał. Głupi dzieciak! Więc myśli, że jest taki dobry, co? Zaraz się przekonamy.

Ręka Schannego drgnęła w stronę jego różdżki. Jednak zamarł, zanim zdołał ją ująć. Harry trzymał swoją różdżkę pod podbródkiem Schannego, naciskając tak mocno, że starszy czarodziej musiał unieść głowę. Młody człowiek znalazł się przy nim tak szybko, że Schanne nawet nie zauważył ruchu. W jednej chwili dzieciak siedział na krześle, a w następnej wbijał różdżkę w jego podbródek!

Jabłko Adama poruszyło się gwałtownie na szyi Schannego, gdy wpatrywał się w te szmaragdowe oczy. Jego ciało było unieruchomione przy użyciu nieznanej mu techniki. W tych oczach widział jasno wypisaną wiadomość i po raz pierwszy w swojej długiej karierze zwątpił we własne możliwości. Na bogów! Nawet nie słyszałem, by wypowiadał inkantację! pomyślał. Próbował się odsunąć od mocy promieniującej z tych oczu, ale nie mógł.

Armia Dumbledora Onde histórias criam vida. Descubra agora