Anglia, Nieznana Lokalizacja

2.2K 94 12
                                    

Voldemort siedział w swojej komnacie wściekły i niezadowolony.

SNAPE! Jak on to zrobił? Voldemort miał teraz wypalony Mroczny Znak, który sprawiał mu ból za każdym razem, gdy wzywał swoje sługi! JAK SNAPE, ZWYKŁY WARZYCIEL ELIKSIRÓW, ŚMIAŁ MU TO ZROBIĆ?

- Wezwać Glizdogona – syknął, a jedna z zamaskowanych postaci wypadła z komnaty.

Glizdogon wbiegł i ukorzył się u stóp Voldemorta.

- Glizdogonie, jakie masz dla mnie wieści?

- Mój Panie, ja… ja…

- Co? Gadaj ty cuchnący łachmyto!

- Mój Panie… Z żalem informuję, ale nasze kontakty w Ministerstwie informują, że nasz szwadron śmierci wysłany, by zabić szlamę, jest w rękach Ministerstwa. Kilku zostało zabitych, a reszta została już poddana procesowi i skazana na Zasłonę. Szlama i jej rodzina przeżyli, ale nikt nie wie gdzie się znajdują…

Voldemort uderzył z frustracją pięścią o podłokietniki i spojrzał na korzącego się grubasa.

- Glizdogonie, twoja nagroda… CRUCIO!

Grimmauld Place

Gdy wszyscy zasiedli do obiadu, Molly uniosła głowę znad przygotowywanej potrawy i zmarszczyła brwi.

- Ginny, idź poszukać Harry'ego. Raczej nie będzie chciał się spóźnić na obiad.

Ginny poszła, by poszukać swojego chłopaka. Wróciła po kilku minutach, blada i zmartwiona.

- Ginny, co się stało? Gdzie Harry? – spytała z troską Molly.

- Jest… jest w bibliotece… mówi, że nie jest głodny, nie czuje się dobrze – zdławiła szloch i kontynuowała. – Blizna znowu go boli.

Wszyscy wokół stołu poza Emmą i Danem wymienili zmartwione spojrzenia. Serena wstała i położyła Ginny rękę na ramieniu.

- Ginny, weź mnie do niego.

Wszyscy podążyli za nimi do biblioteki. Harry leżał zwinięty w ciasny kłębek na małej kanapie i przyciskał mocno dłoń do blizny. Twarz pokrywał mu zimny pot, jego twarz zbladła jak prześcieradło, a jego kończyny drżały. Spod jego dłoni wypływała strużka krwi.

Serena podbiegła i uklęknęła przy jego boku. Harry zakwilił. Złapała jego drugą rękę i zbadała puls. Serce Harry'ego waliło jak młot pneumatyczny. Zdecydowanie za szybko!

- Severusie, przynieś mi z Hogwartu Eliksir Słodkiego Snu, ale dodaj do niego odrobinę sproszkowanej kory wierzby i złotogłowu. Ma zbyt szybki puls. Musimy go spowolnić, póki atak nie minie, Przynieś mi też zestaw do pobierania próbek!

Severus skinął głową i wyszedł.

Molly stała przy drzwiach załamana. Wiedziała, że Harry'ego czasami boli blizna, ale nie miała pojęcia, że jest tak źle!

Ginny obserwowała wszystko stojąc w pobliżu przytulona do brata. Ron trzymał siostrę w ramionach, wiedząc, że potrzebuje teraz pociechy. Wiedział, że sam by tego potrzebował, gdyby Hermiona czuła taki ból, a on nie mógłby nic zrobić, by go powstrzymać. Hermiona mocno trzymała mamę za rękę.

Serena odgarnęła Harry'emu włosy i próbowała go uspokoić. Powiedziała do niego delikatnie:

- Harry, pomoc nadchodzi… Severus poszedł po coś, co pomoże ci zasnąć. Niedługo będzie po bólu, wytrzymaj jeszcze chwilę.

Ileż bólu! Na Merlina, jakim cudem on nie popada od tego w szaleństwo? pomyślała. Dlaczego niewinni muszą tak cierpieć? Nie mogę pozwolić, by tak to trwało. Wiem, że Severus i pozostali już to badali, ale jestem mu winna kolejną próbę.

Armia Dumbledora Where stories live. Discover now