Dużo później...

2.1K 98 26
                                    

Serena stała na kociołkiem wpatrując się z wściekłością w jego zawartość. Przecież miała się wygotować i skondensować! Przetarła zmęczone oczy, uniosła pergamin z instrukcjami dotyczącymi tej mikstury i jeszcze raz zaczęła je analizować.


Chwila, już mam! Wrzuciłam za wcześnie rozgniecione pokrzywy… a sproszkowane pijawki za późno! No na miłość Merlina. Nic dziwnego, że nie wygotowało się poprawnie. Zapomniałam dodać substancję zagęszczającą!

Zdenerwowana swoją nieporadnością zanotowała zmiany na pergaminie i ponownie go zrolowała. Przyjrzała się kociołkowi, postukała pergaminem o wargi, wzruszyła ramionami i rzuciła zaklęcie konserwujące na zwartość, po czym wygasiła ogień.

Podeszła do biurka i wrzuciła pergamin do używanego przez nią koszyka na materiały robocze. Oparła się biodrem o biurko, potarła zesztywniałe mięśnie szyi i wyjrzała za okno.

Słońce właśnie zaczynało wschodzić. Nic dziwnego, że popełniła tyle błędów. Nie zarwałam nocy od czasu nauki do egzaminów końcowych na studiach, pomyślała.

Jej rozmyślania przerwało delikatne chrapanie dobiegające od strony kanapy. Spojrzała w tamtą stronę, a na jej twarz wpłynął zmęczony uśmiech. Rozciągał się tam jej mąż, pogrzebany pod stosem książek i pergaminów. Jedną rękę, wciąż trzymającą pióro, położył za głową.

Odsunęła się od biurka, podeszła do niego i odkopała go. Nachyliła się i pocałowała go delikatnie.

- Co… Serena? – spytał ochrypłym głosem.

- Chodź kochanie, jeśli będziesz spał długo na kanapie, to będziesz miał obolałą szyję. Idziemy do łóżka.

Serena pomogła wstać zaspanemu mężowi i wyprowadziła go z laboratorium.

Po kilku godzinach, zdecydowanie za szybko jak na jej gust, Severus obudził ją, potrząsając nią za ramię. Burknęła coś i odwróciła się od niego, ale nie zamierzał jej na to pozwolić.

- Sereno, obudź się.

Zignorowała go, nie zamierzając otwierać oczu.

- Serena?

Nie działa, czas zmienić plan działania, pomyślała.

Nie otwierając oczu wyciągnęła rękę, złapała go za ramię i pociągnęła. Jeśli zdoła go skłonić, by wrócił do łóżka, przytuli się do niej i będzie mogła wrócić o spania. Gdy odsunął koc i nachylił się, by delikatnie objąć ją ramionami, pomyślała sobie: To zawsze działa!

Jednak jej mąż nie dołączył do niej. Zamiast tego złapał ją i bezczelnie podniósł z łóżka. Roześmiał się i przytulił ją do siebie, podczas gdy ona go przeklinała.

- Jakbyś nie wiedział, to niektórzy nie mieli okazji na drzemkę na kanapie wczoraj w nocy!

- Nie spałem aż tak długo – zaprotestował słabo.

Wydęła wargi, a on uścisnął ją lekko, pocałował w czubek głowy i postawił na podłodze. Wychodząc zawołał przez ramię:

Armia Dumbledora Where stories live. Discover now