Weselne Dzwony

2.3K 109 112
                                    

Poniedziałkowy poranek okazał się słoneczny. Harry miał za sobą niezwykle relaksujący weekend, podczas którego spał dłużej niż zazwyczaj. Odkąd wyjechał ze szkoły, nie miał ani jednego koszmaru. A co ważniejsze, od powrotu do domu blizna nie bolała go ani przez moment.

Tego ranka w Norze zapanował koszmarny chaos. Fred i George przybyli ze swoimi dziewczynami zaraz po śniadaniu. Wszyscy poganiali się jak zwariowani, by zdążyć na ceremonię, mającą rozpocząć się w południe.

Molly przygotowała na tę okazję zielone szaty Harry'ego. Ginny miała ubrać pasujący strój. Harry czuł, że zżerają go nerwy. Jednym z jego obowiązków podczas uroczystości miało być ceremonialne rozświetlenie i oczywiście podanie obrączek. Ta część z obrączkami go nie martwiła, ale rozświetlenie następowało po długiej i skomplikowanej inkantacji, którą nieustannie powtarzał pod nosem.

Wreszcie wszyscy byli gotowi. O mało się nie spóźnili, bo Molly wbiła sobie do głowy, że zdoła opanować włosy Harry'ego. Ale jeszcze raz jego włosy wygrały, mimo przygniatającej przewagi wroga.

Wreszcie, mając już tylko kilka sekund, wszyscy złapali linę-świstoklik, trzymaną przez Artura. Harry poczuł znajome szarpnięcie i zniknęli. Remus odetchnął z ulgą, widząc ich przybycie. Harry o dziwo zdołał utrzymać się na nogach. Szczerze mówiąc potknął się, zachwiał i byłby się przewrócił, na szczęście Ginny go podtrzymała.

- Cały świat uważa go za super czarodzieja, ale nie daje rady normalnie skorzystać ze świstokliku! – zażartował Ron. Harry posłał mu szeroki uśmiech w odpowiedzi.

Wszyscy przeszli do salonu, który został magicznie przekształcony w kaplicę. Hermiona podbiegła do Rona i zarzuciła mu ręce na szyję, dziękując za kwiaty. Ron uśmiechnął się głupawo, a Harry mrugnął do niego. Harry pomachał do Neville'a i Luny, a potem zauważył Jacka i przywitał go promiennym uśmiechem. Cieszył się, że Remus zaprzyjaźnił się z amerykańskim charłakiem, podczas gdy on przebywał w szkole. Harry nie czuł się dobrze, wiedząc, że Jack jest samotny.

Jack pomachał Harry'emu, ale nie podszedł. Będą mogli porozmawiać po uroczystości.

Remus wcisnął Harry'emu w dłoń małe pudełko.

- Obrączki, nie zgub ich! – wyszeptał.

Harry skinął głową i schował pudełko do kieszeni. Dumbledore, stojący przy kominku, odchrząknął lekko, przyciągając uwagę zgromadzonych. To właśnie dyrektor Hogwartu miał poprowadzić ceremonię.

- Czy mogę prosić wszystkich o uwagę? – zaczął. – Chciałbym wyjaśnić szybko co nas czeka dla informacji naszych kilkorga mugolskich przyjaciół. Ceremonia, której będziecie zaraz świadkami, nie ma wiele wspólnego ze ślubami, do których jesteście przyzwyczajeni. Nimfadora poprosiła Molly Weasley, by stała u jej boku, a Remus Lupin poprosił Harry'ego Pottera, by stał u jego boku. W odpowiednim momencie Molly wypowie łączącą inkantację nad ceremonialną czarą, a Harry ją rozświetli. Akt połączenia nad czarą symbolizuje miłość i więź, jaką para ze sobą dzieli. Rozświetlenie symbolizuje miłość, którą para darzy przybyłą tu dziś rodzinę i przyjaciół. Następnie nastąpi wymiana obrączek, co dopełni ceremonii. Może być ona prostsza niż to, do czego przywykliście, ale ma znacznie głębsze znaczenie, gdyż jest w tym potężna magia.

Emma i Dan Granger uśmiechnęli się szeroko. Uwielbiali oglądać działanie magii. Jack wydawał się zainteresowany, ale miał rozbawioną minę kawalera, który patrzy, jak przyjaciel odchodzi na spotkanie przeznaczenia.

Na jakiś niewidoczny sygnał Dumbledore ponownie poprosił zebranych o uwagę i oznajmił, że wszyscy są gotowi do rozpoczęcia. Goście szybko rozeszli się na swoje miejsca.

Armia Dumbledora Where stories live. Discover now