Rozdział 15

281 16 12
                                    

- Cześć - przywitał się chłopak - Mogę się przysiąść ?

Wolne popołudnie Hope spędzała w mieście. Lubiła przychodzić do Mystic Grila, gdzie mieli pyszne hamburgery oraz shake. Uwielbiała karmelowego z orzechową posypką i tego właśnie teraz piła siedząc sama przy stoliku na zewnątrz.

Miała dużą rodzinę, przyjaciół, ale czasem lubiła pobyć sama. Potrzebowała tego.

- Cześć, tak siadaj - powiedział.

Zayn usiadł na przeciwko niej i postawił na stole kubek ze swoją czarną kawą. Nie był stąd więc to jego pierwszy raz w tym barze. Lubił poznawać nowe miejsca i osoby, a szczególnie zainteresowała go Hope.

- Co tu robisz tak sama ? - spytał.

- Nic konkretnego - stwierdziła z lekkim uśmiechem - Lubię tak czasem posiedzieć tu, pomyśleć, udawać, że jestem normalna jak Ci wszyscy ludzie dookoła... No i mają tutaj pyszną kawe.

- To zauważyłem - uśmiechnął się - Choć z pewnością nie jest tak słodka jak Twój uśmiech.

Zayn nie miał w genach dobrych manier czy skromności. Raczej można było się spodziewać, że odziedziczy po rodzicach upór, pewność siebie, arogancję i spryt. Tak było. Ale nie jest złą osobą. Jego rodzice też nie, przynajmniej dla niego. Wszystko zależy od tego kto opowiada historię.

- Przesadzasz - zaśmiała się lekko Hope - A Ty co tu robisz ? Szpiegujesz mnie ?

- Nie, to zwykły przypadek, że na siebie wpadliśmy - odrzekł Chłopak - Ale cieszę się, że Cię widzę.

Spojrzeli na siebie z uśmiechem. Przez ostatnie tygodnie bardzo zbliżyli się do siebie, zwłaszcza od momentu gdy Hope nie była już z Rafaelem. Dobrze się dogadywali, mieli podobne poczucie humoru i rozumieli się. Przyjaźnili się, choć czasem mieli wrażenie jakby to było coś innego.

Hope zrobiła na nim wrażenie, uważał, że jest niezwykła, piękna, inteligentka. Czuł coś więcej niż przyjaźń, ale to było skomplikowane. Jego mama na pewno nie byłaby zadowolona gdyby się dowiedziała, że łączy go coś z Hope Mikealson, tak samo jak tata Hope.

Za każdym razem gdy chcieli zrobić sobie kolejny krok, przypominali sobie rodziców i się powstrzymywali...

- Ja też - powiedziała Hope - Chcesz to możemy się przejść, pokaże Ci miasto.

- Jasne - odparł Zayn.

Wstali i wyszli z terenu baru. Szli powoli przed siebie. Hope opowiadała mu o mieście. Nie wychowała się tu, ale od lat chodziła tu do szkoły. Zresztą od rodziny słyszała wiele opowieści o tym mieście. To tutaj narodziła się czarna magia i wampiry...

- Pewnie ciężko jest być jedyną hybrydą - powiedział Zayn.

- Tak... No wiesz moja babcia wynalazła czarną magię, mama jest alfą wilkołaków półksiężyca, a tata to Klaus Mikealson, więc bywa ciężko - przyznała Hope - Ale kocham ich wszystkich, rodzina jest najważniejsza i nie zamieniłabym mojej na żadną inną - uśmiechnęła się - pewnie też ciężko jest być synem Aurory i Luciena ?

- Czasami tak - przyznał Brunet - Oni tak samo jak twój tata w wielu historiach są tymi złymi, ale dla mnie to rodzice, nie potwory...

- Rozumiem - powiedziała Hope.

Chłopak spojrzał na nią. Rozumieli się. Byli w podobnej sytuacji. Ich choć ich rodziny się nie znosiły, oni nie byli wrogami. Coraz bardziej się przyjaźnili i zbliżali do siebie. Daleko im było do wrogów, bliżej do czegoś innego...

- Fajnie się z Tobą rozmawia - powiedział Zayn zbliżając się do niej - To dziwne zważając na historię naszych rodzin, ale nigdy wcześniej nie czułem by ktoś rozumiał mnie tak jak Ty... Jesteś wyjątkowa Hope Mikealson.

Pogłaskał ją po policzku i spojrzał jej w oczy. Oboje to poczuli. Silny impuls, nagłe pragnienie. Zbliżyli się i pocałowali namiętnie. Położył ręce na jej tali przyciągając ją bliżej siebie, a ona objęła go rękami za szyje. Nie chcieli przerwać.

Wiedzieli, że to może nie spodobać się ich rodzicom, że ta relacja może być niewłaściwa. I chyba właśnie to najbardziej im się podobało. W tym wieku wszystko co zabronione jest szczególnie atrakcyjne.

- Mm, to było coś - stwierdziła Hope, gdy oderwali się od siebie.

- Zdecydowanie - odrzekł Zayn i przejechał kciukiem po jej wardze.

Skosztował smaku jej ust tylko raz, ale już czuł, że chciał więcej. Przyciągała go. Może chodziło o to, że była wyjątkowa. Może o to, że jego matka by się za to wściekła. To co niewłaściwie i ryzykowane było takie kuszące.

Ale może po prostu byli dwójką nastolatków, która nagle coś do siebie poczuła. I nie zwarzając na wszystko po prostu chcieli być blisko.

Our Legacies ✔Where stories live. Discover now