Rozdział 2

867 30 11
                                    

Wieczór był pożegnaniem wakacji i przywitaniem szkoły. Nikt jednak nie myślał o czekających jutro lekcjach, pracach domowych czy nauce. Wszyscy dobrze się bawili. Były przekąski, słodkie jak i słone, napoje, głośna muzyka i przyjaciele.

- Pięknie wyglądacie  - powiedziała Hope do dziewczyn.

Mikealson stała przy stole z przekąskami razem z Lizzie, gdy podeszły do nich Josie i Penelope. Te dwie choć miały burzliwą przeszłość, na nowo spotykały się. Kiedyś już były razem, ale się rozstały i stały niemal wrogami. Udało się wszystko wyjaśnić, poznać prawdę i dać sobie kolejną szansę.

Dwie ciemnowłose, potężne czarownie. Z tym, że Penelope była bardziej pewna siebie, niemal egoistyczna, dbała najpierw o siebie. Za to Josie na pierwszym miejscy stawiała wszystkich poza sobą.

- Dzięki Hope - powiedziała z uśmiechem Josie - Ty również wyglądasz super.

- Dzięki, ta sukienka to prezent od taty - uśmiechnęła się Brunetka.

Miała na sobie czerwoną sukienkę na ramiączka, była piękna, elegancka i w jej stylu. Ale i tak najbardziej liczyło się, że był to prezent od taty. Hope z jej tatą Klausem łączyła wyjątkowa wieź. Oboje zawsze byli jakby wyrzutkami, on pierwsza na świecie hybryda, ona pierwsza na świecie trybryda. Oboje byli zamknięci w sobie, uwielbiali malować. Choć wiele osób miało Klausa za zły charakter, Hope kochała go całym sercem.

- Idziemy poszaleć na parkiecie, miłej zabawny dziewczyny - powiedziała Penelope i pociągnęła Josie za sobą w środek tłumu.

Kiedyś każda z nich żyła oddzielnie, teraz cała piątka blisko się przyjaźniła. Mimo różnić. Mimo tego, że Penelope jest czarownicą, Josie i Lizzie czarownicami bez własnej mocy, a Hope trybrydą. Mimo rodzinnych waśni, innych cech charakteru udało im się znaleźć wspólny język.

I dobrze bo dorastanie to ciężko podróż, zwłaszcza gdy jest się istotą ponadnaturalną. Dobrze jest mieć wtedy oparcie w przyjaciołach.

- Zatańczymy ? - spytał Chłopak podchodząc do Hope.

Mikealson spojrzała na Rafaela, który patrzył na nią wyczekująco. Uśmiechnęła się lekko i poszła z nim na parkiet. Trybryda i wampir. To było najwspanialsze w tej szkole. Mimo różnic, wszyscy dobrze się dogadywali. Przyjaźnili i kochali.

- Cieszę się, że wracamy do szkoły - powiedział Chłopak podczas tańca - Nawet lubię to miejsce... I tutaj codziennie mogę Cię widywać.

- Tak, czeka nas rok pełen przygód - odrzekła Nastolatka.

Wiadomo było, że Rafael podkochuje się w Hope. Jednak sytuacja była dość skomplikowana. Dwa lata temu Hope spotykała się z Landonem, jego najlepszym przyjacielem. Już wtedy Rafael coś czuł do Mikealson, ale się nie wychylał. Starał się jej unikać by nie zranić przyjaciela, który był dla niego jak brat. Jednak potem Landon odkrył prawdę o sobie i odszedł. Zniknął i zostawił Hope. Rafael był przy niej jako świetny przyjaciel, dla obojga to było trudne bo im obu bardzo zależało na Rafaelu.

Teraz jednak minęło już dużo czasu i żadne z nich z nikim się nie umawiało, może to więc był odpowiedni moment by spróbować.

- Oby tak było - odrzekł Brunet.

Zakręcił dziewczyną dookoła. Ich spojrzenia się spotkały, ponownie położył dłonie na jej tali, a ona swoje na jego ramionach. Wyglądali na szczęśliwych. Dobrze i swobodnie czuli się będąc razem. Przyjaźnili się więc było łatwiej. Ufali sobie i dużo o sobie wiedzieli, wystarczyło zrobić ten jeden krok.

- Przejdziemy się ? - spytała Hope.

- Chętnie - odpowiedział.


Our Legacies ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora