Rozdział 11

279 14 6
                                    

* Retrospekcja * 

Brunetka szła przed siebie jednym z korytarzy w szkole z internatem Salvatore. Była na tyle zamyślona i nieuważna, że wpadła na kogoś. Josie od razu schyliła się by podnieść książki, które upadły jej przy zderzeniu, ale ktoś jej pomógł. Podniosła wzrok i zobaczyła Penelope. Ze wszystkich ludzi w szkole to akurat na nią musiała wpaść. To wielki pech albo wielkie szczęście.

- Cześć Jojo - powiedziała Penelope - Gdzie się tak spieszysz ?

- Nigdzie, idę do pokoju - powiedziała Josie - Wybacz, że na Ciebie wpadłam, to było przypadkiem.

- W porządku, i tak chciałam z Tobą porozmawiać, więc dobrze, że jesteś - odrzekła Brunetka.

Josie i Penelope miały wspólną przeszłość. Spotykały się, ale doszło do bolesnego rozstania. Josie miała złamane serce więc najłatwiej było obwinić za wszystko Penelope i nienawidzić jej. Starała się jej unikać, lecz nie było to łatwe chodząc do tej samej szkoły. I podświadomie wiedziała, że nadal coś do niej czuje.

Dopiero niedawno odkryła prawdę. To dlaczego Penelope była taka wredna dla Lizzie, dlaczego ogólnie była niemiła. Jako pierwsza dowiedziała się o klątwie. Wiedziała jeszcze zanim Alaric powiedział o tym bliźniaczkom. Zgodnie z zasadami sabatu bliźniąt, w dniu dwudziestych drugich urodzin muszą stoczyć bitwę, jedyna wygra, druga umrze. Penelope chciała odsunąć się od Josie by na to nie patrzeć, nie mogła znieść tego jak Josie zawsze stawia się na drugim miejscu i oddaje wszystko Lizzie. Nie chciała jej stracić.

Przez to i czas który minął niechęć i nienawiść zmalały, znowu się do siebie zbliżały, bo tak naprawdę  ich uczucia nigdy nie zniknęły.

- O czym chcesz rozmawiać ? - spytała Saltzman.

- Może tak o nas ? - odrzekła patrząc na nią - Wiesz, że Cię kocham Josie. Nawet jeśli to wypierasz, to wiesz... i czujesz to samo. Brakuje mi Ciebie. Nie mogę mijać Cię na korytarzu jakbyśmy nic dla siebie nie znaczyli, gdy jesteś dla mnie najważniejsza.

Serce Josie zabiło mocniej. Chyba zawsze chciała usłyszeć te słowa. Nawet gdy udawała, gdy jej unikała, ona też wciąż ją kochała.

- Byłyśmy razem i się nie udało... - powiedziała niepewnie Josie.

- Wiemy co zrobiłyśmy źle, spróbujmy jeszcze raz - powiedziała Penelope.

Zbliżyła się do dziewczyny, ich spojrzenia się spotkały i musnęła jej usta. Najpierw delikatnie, na spróbowanie, by zobaczyć jej reakcje. I wtedy znowu spojrzały sobie w oczy i w tej chwili czuły to samo. Pocałowały się namiętnie. Tęskniły za tym, za sobą i smakiem swoich ust. Co by się nie stało zawsze ciągnęło je do siebie.

- Kocham Cię - szepnęła Penelope.

Brunetka zdawała się być pewną siebie, silną i niezależną czarownicą. Wredną, egoistyczną. Lubiła zabawę, flirty, spiski, wiedzieć wszystko. Wciąż kłóciła się z Lizzie i robiła wszystko by mieć to czego chce. Ale nie była aż taka silna, jak każdy miała słabość i dla niej była to Josie Saltzman. Zakochała się w niej i przy niej nie była taka twarda. Pokazywała się jej wrażliwa strona, to jak bardzo chciała ją chronić.

 - Ja ciebie też - przyznała Josie -  Nie umiałam zapomnieć...

- I dobrze - stwierdziła Penelope i położyła dłoń na jej policzku - Dajmy sobie jeszcze jedną szansę, co Ty na to Jojo ?

- Zgoda - uśmiechnęła się Josie.

Jak mogła odmówić. Jej serce dokładnie wiedziało czego chciało - Penelope. Nadal ją kochała i mimo wszystkiego co się stało, przy niej czuła się niesamowicie. Czuła się szczęśliwa i że ma coś co jest tylko jej.

Miłość jest ryzykiem, drugie szanse są ryzykiem, chodzenie z ex dziewczyną czarownicą także. Ale na tym polega życie i dorastanie. Na podejmowaniu ryzyka i patrzeniu co z tego wyjdzie. Może niesamowita historia miłosna.

Our Legacies ✔Where stories live. Discover now