Rozdział 6

409 20 5
                                    

- Hej Hope - przywitał się Rafael i pocałował ją w policzek na powitanie - Co tutaj robisz ?

Stali przed budynkiem szkoły. Był to zwykły dzień, lekcje już trwały, każdy miał swoje zajęcia. Naukę, czas z przyjaciółmi, z ukochanymi. Rok szkolny ruszył pełną parą.

- Cześć Raf - uśmiechnęła się - Alaric poprosił bym oprowadziła nowego ucznia.

- Chyba Lizzie i Josie zwykle to robią - zauważył Rafael.

- Tak, ale dziś szczególnie ja mam to zrobić, nie wiem czemu, Alaric nie chciał mi wyjaśnić - odrzekła Hope - Zaraz tu będzie więc niestety nie mam wiele czasu, zobaczymy się później ?

- Jasne - uśmiechnął się do niej chłopak - Napisz jak Ci poszło i widzimy się na kolacji.

Brunet przytulił ją lekko i wrócił do szkoły na swoje zajęcia. Dobrze im się układało jako para. W zasadzie niewiele się zmieniło. Wciąż byli blisko, przyjaźnili się, rozmawiali. Po prostu teraz mogli się całować, chodzić za rękę..

Chwilę po odejściu Rafaela Hope zauważyła nieznajomego chłopaka idącego w kierunku szkoły. Za pewne był to nowy uczeń, którego miała oprowadzić.

- Cześć - powiedziała gdy podszedł do niej - Witaj w szkole Salavtore, oprowadzę Cię, jestem Hope...

- Mikealson - przerwał jej Chłopak - Wiem, znam Ciebie i Twoich rodziców. Ty najwidoczniej nic nie wiesz o mnie, ale znasz moich rodziców. Jestem Zayn.

Brunet zmierzył ją wzrokiem, ona także mu się przyglądała. Był przystojny, wyglądał jakby był w jej wieku. Wydawał się być pewny siebie, ale niewiele można stwierdzić po pierwszym wrażeniu.

- Ah tak ? Kim są Twoi rodzice ? - spytała.

- Aurora de Martel i Lucien Castel - powiedział chłopak przyglądając się jej.

- Co ? - spojrzała na niego zdziwiona.

- Zaskoczona ? - uśmiechnął się pod nosem - Jesteśmy niemal rodziną, w końcu moja matka często sypiała z Twoim ojcem.

- Twoja matka jest wariatką, która chciała zabić moją rodzinę - powiedziała ostro Hope.

Nie spodziewała się, że nowy uczeń będzie dzieckiem wrogów jej rodziny. Zapewne właśnie dlatego Alaric wziął ją do oprowadzenia go po szkole. Chciał by się dogadali mimo różnic ich rodziców, ale to się tak łatwo nie uda.

Dla Hope rodzina była najważniejsza na świecie. Zrobiłaby dla nich wszystko, tak jak oni zawsze dla niej. Nie podobało jej się, że ten nowy chłopak będzie tu chodził. Lucien i Aurora wyrządzili wiele szkód jej rodzinie...

 - Rodziny się nie wybiera, Twoja też nie jest idealna - wzruszył ramionami chłopak.

- Przez Twojego ojca wychowywałam się bez taty przez pięć lat - warknęła - To on dał broń by zniszczyć moją rodzinę, cierpieli, a ja straciłam ten czas gdy mogłam być z tatą.

- Nie zapominaj, że Twój ojciec zabił mojego - wytknął jej Lucien.

- Zasłużył na to - powiedziała Hope.

Była zdenerwowana. Gdy chodziło o jej rodzinę, nie warto było zadzierać z Hope Mikealson. Może wyglądała na spokojną, ale była trybrydą, Mikealson. Miała rodzinny zacięty, wybuchowy charakter. Zwłaszcza temperament Klausa.

- A więc nie będziesz się cieszyć, że będę tu chodzić do szkoły - zaśmiał się Zayn.

Wampir wydawał się być pewny siebie, arogancki. W pierwsze chwili Hope stwierdziła, że jest jak jego rodzice i wcale jej się to nie podobało. Nagle rok szkolny który zaczął się i zapowiadał tak dobrze, przestał wyglądać tak wspaniale.

Przeczuwała, że Zayn tak samo jak kiedyś jego rodzice, przyniesie kłopoty.

Our Legacies ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz