38.Wyjdziesz za mnie?

4.1K 179 98
                                    

Mój oddech przyspieszył, a serce mocniej zaczęło walić. Nie boje się nikogo ale obawiałam się od dawna Chris'a. Zniknął na długa ilość czasu i teraz wrócił. Boje się jego tajemniczości i tego, że faktycznie nigdy nie odpuści i będzie próbował mnie zatrzymać przy sobie.

-Czego chcesz?-zapytałam przez zaciśnięte zęby.

-Zobaczyć się z moją dziewczyną z która tak dawno się nie widziałem.-poczułam jego oddech na szyj. Nic nie mogłam zrobić stałam przerażona chociaż nie chciałam tego mu pokazać. Może to przez alkohol i go tu wcale nie ma.

-Nie jestem twoja dziewczyną-zdobyłam się na odwagę i udało mi się go odepchnąć i spojrzał się mu w twarz.

-Spokojnie kotku nie chce skończyć jak Sara-uśmiechnął się cwano.

-Ty skończysz gorzej-odpowiedziałam szorstko. Założyłam ręce pod piersią i przystałam na jednym biodrze. Z pogarda patrzyłam na Chris'a który nie robił sobie niczego z tego co mówię.

-Nic byś mi nie zrobiła-parsknął śmiechem.

-Chcesz się przekonać?-złapałam kieliszek szampana.

-Nie rób drugiego pokazu. Już wszyscy wiedzą co umiesz, ale czy wystarczająco dużo żeby pokonać ludzi?-odszedł posyłając mi ostatni uśmiech i zostawiajac mnie z męczącym pytaniem.

Czy faktycznie mogłabym postawiać się ludziom i wygrać wojnę z nimi? Ich jest cała armia, a ja jestem jedna.

-O czym tak myślisz?-z zamyśleń wyrwał mnie głos Evil'a. Spojrzałam się w stronę przyjaciela, który stał w towarzystwie swojego brata bliźniaka.

-Chris wrócił-upiłam łyka szampana.

-Co?!-Evan krzyknął ciut za głośno przez co zwrócił uwagę paru osób stojących w pobliżu.

-Musze dowiedzieć się co ten gnojek knuje-dopilnować szampana jednym łykiem i odłożyłam głośno kieliszek.

-Chris'a rodzina należy do ciemnej strony świata. Nie zdziwię się jeśli faktycznie ma jakieś mroczne plany.

-Ciemna strona?-chciałam żeby wyjaśnili.

-Północna strona jest zamieszkiwana przez czarodziei praktykujących czarną magię. Wszystkie istoty które nie chcą żyć w zgodzie z resztą nadnaturalnych.-wytłumaczył Evan

-Nigdy o tym nie słyszałam-przyznałam.

-Nikt praktycznie o tym mówi, bo nie chcą żeby dużo osób wiedziało, że mogą wybierać między dobrem, a złem. Panuje spokój bez wojen, a gdyby źli ludzi mogli robić co chcą siali by zamęt zaburzając harmonie. Gdy ktoś przejawi objawy zła wysyłają go tam i zamykają w dzielnicy.

-Po twoim dzisiejszym wyczynie mogą rozważać czy cię tam nie wysłać-powiedział jeden z braci.

-Jestem ich jedyną nadzieja żeby zakończyć wojnę z ludźmi, więc nie sądzę że wyślą mnie do ciemnej strony-znieważyłam tą możliwość.-Widzieliście może gdzieś Eliota?-rozejrzałam się po sali za chłopakiem z którym miałam dziś się spotkać na balu.

-Nie widziałem go od wczoraj-blondyn wzruszył ramionami i chwycił szampana powoli pijąc go.

-Dziwne-pokręciłam głowa lekko mrużąc oczy i rozglądając się za chłopakiem.

-Dziwne?-Evan zmarszczył brwi

-Miałam z nim iść na to przyjęcie, a nie widziałam go-po tym zdaniu usłyszeliśmy pukanie w kieliszek, które oznaczało, że ktoś chce zwrócić na siebie uwagę. Odnalazłam osobę od której dobiegał ten odgłos.

Dziedziczka Żywiołów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz