21.Nasza akademia się zmienia

5.2K 252 117
                                    

Lekcje ze Stiv'em były naprawdę przyjemne. Magowie powietrza mają zdecydowanie lepsze metody na nauczanie niż magowie ognia. Lubiłam Stiva, był miły i dogadywaliśmy się. Z Chris'em to nie mogło się udać, ale biało włosowego znam już dobre kilka lat. Moje zauroczenie do niego nie jest już na tak wysokim poziomie jak kiedyś. Teraz całkowicie panuje nad sobą i nie gadam głupot.

Jeśli chodzi o Chris'a to nie widziałam go ostatnio. Wydaje się jak by wyparował. Im mniej widzę tego chłopaka tym lepiej. Nigdy nie wchodźcie w żadne związki z osoba która znacie tydzień! Myślicie, że jest fajna a nagle się okazuje psychicznie chora!

Wróciłam ze Stiv'em do zamku. Trwała przerwa obiadowa, więc nikt nie zwrócił uwagi na naszą dwójkę .W sumie nikogo nie było na korytarzu więc trudno było by nas zauważyć. Obydwoje zrobiliśmy sobie dzień wolny od nauki w klasie i nie byliśmy na lekcjach.

Razem weszliśmy spóźnieni na sale obiadową.
I tym razem nie obyło się bez niepotrzebnych spojrzeń. Zauważyłam, że Lio morduje wzrokiem na mojego towarzysza. Skierowałam się do stołu magów wody. Usiadłam na przeciwko Evil'a udając, że tylko on tu siedzi i nie widzę Sary.

Zabrałam się za jedzenie posiłku. Obiady w akademii nie były takie złe na jakie wyglądały. Ziemniaki, jakiś suchy kotlet i marchewka. Wyglądało to nie smacznie ale w smaku dało się przeżyć. Nie miałam apetytu dzisiejszego dnia i mieliłam moje jedzenie na talerzu. Wyglądało jeszcze gorzej niż przed moim dotknięciem tego ścierwa. Nienawidzę ziemniaków. Nienawidzę też Lio.

Po pierwsze to czemu myśle o Lio podczas bawienia się obiadem na talerzu.

A po drugie jesteśmy przyjaciółmi!

Nie, nie wierze w to.

I kogo ja okłamuje?

My nigdy nimi nie będziemy, za bardzo się nienawidzimy.

Te lata nienawiści nie pójdą w nie pamięć od tak...

-Ziemia do Neomi-przed moją twarzą przeleciała pare razy ręka blondyna. Otrząsnęła się nawet nie zauważając, że się zamyśliłam.

-O czym myślisz?-spytał z uśmiechem na twarzy

O Lio i ziemniakach.

-O tym jak zamordować cię w nocy-prychnęłam i spojrzałam się w mój rozbabrany obiad. Mogę to uznać za dzieło sztuki? Pewnie gdybym była jakimś sławnym artystą to dostałbym za to miliony.

-Czemu Vian cały czas się na ciebie patrzy?-poczytałam nagle uderzenia ciepła na wymówienie nazwiska tego idioty. Czemu mój organizm tak zareagował?

-Nie wiem nie obchodzi mnie to-mruknęła pod nosem.

Obchodzi mnie to.

-Słyszałaś, że zerwał z Champain?-zapytał

Tak, słyszałam jako pierwsza.

-Nie, naprawdę?-udawałam zdziwioną. Byłam zajebistą aktorką. Gdybym była na jego miejscu wierzyłbym w swoje słowa.

Ktoś nagle zapukał łyżeczka w piękny szklany kielich. Wzrok wszystkich powędrował w stronę dobiegającego dźwięku. Pani dyrektor stała na podeście i widziałam, że zaraz będzie przemawiać.

-Napewno już słyszeliście o sytuacji w jednej akademii.-ciarki mnie przeszły na na myśl o nadnaturalnych którzy zginęli. Ludzie nie maja litości i wybujaj nas jak owady.

-Każda smierć naszych braci jest dla nas smutna i bolesna.-źle zrobiło mi się na myśl, że mogłam ich uratować dając znak, że ludzi ponownie wrócili na nie swoją ziemie. A ja po prostu milczałam.

Dziedziczka Żywiołów Where stories live. Discover now