2.Moc która drzemie we mnie

8.8K 335 126
                                    

Przypomniały mi się słowa mamy napisane w ostatnim liście. Napisała mi, żebym nie ufała nikomu i nie mówiła o swoich zdolnościach. Może właśnie o te zdolności jej chodziło. Czy jestem uzdrowicielką? Nie wiem. Możliwe.
Wyjęłam ręce z wody, które nie były uleczone do końca i popatrzyłam się na nie. Dokładnie obejrzałam lekko zaczerwienione nadgarstki, które lekko mnie piekły.
— Co ty robisz? Włóż te ręce do tej wody! — odezwała się Sara, podchodząc do mnie i patrząc się na mnie hardo.
— Nie mogę, ludzie mogą zacząć podejrzewać, że mam moc uzdrawiania, ponieważ tak szybko się wyleczyłam. Potrzebuje bandażu. — Spojrzałam na przyjaciółkę, mając nadzieje, że domyśli się, aby po niego się pofatygować. Wzrok przenosiła na moją twarz, a następnie na nadgarstki, i tak w kółko. Kiwnęła głową, głośno wzdychając i wyszła z pokoju, w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym owinąć dłonie. Nie wyglądały już tak okropnie, jak chwile temu, chociaż nadal nie były w pożądanym stanie.
Oparłam się o umywalkę i czekałam, aż Sara przyjdzie z bandażem. Spojrzałam się na swoje odbicie, ręce mnie lekko piekły, ale nie mogłam wsadzić ich pod zimną wodę.
Oczywiście jak to przystało na moją ukochaną przyjaciółkę, zrobi jeszcze milion innych rzeczy i przyjdzie do mnie dopiero za godzinę. Jej ruchy zawsze są mozolne i leniwe. Dziewczyna nie lubi się śpieszyć, ale w tym przypadku mogłaby chociaż trochę się postarać.
Oglądałam właśnie sufit. Był bardzo ładny, narysowane na nim były różowe kwiaty w liściach. Moja akademia należała do najładniejszych i najstaranniej wykonanych. Historia mówi, że Rozallenda Watershy kochała malować i dlatego w naszym zamku jest tak dużo malowideł. Większość sufitów jest ozdobiona kwiatami lub szlaczkami, a na ścianach, które powinny być białe, są narysowane różne obrazy. Oglądanie sufity w łazience teraz było najciekawszym zajęciem, żeby nie musieć myśleć o pieczących mnie nadgarstkach. Używanie magii na kimś w naszej Akademii jest zabronione i często za złamanie zasad uczniowie zostają wyrzucani ze szkoły.
Moje podziwianie sufitu przerwała osoba, która weszła właśnie do toalety. Miałam nadzieje, że będzie to Sara, ale moim oczom ukazała się dość wysoka dziewczyna, na oko miała 170 wzrostu. Długie proste, brązowe włosy opadały jej na ramiona. Jej oczy były szare, a usta koloru różowego były pełne i duże. Ubrana w mundurek szkolny składający się z białej koszuli, czerwonej marynarki i czarnej spódnicy. Przede mną stała Aliszia Champain, mag ognia i dziewczyna tego kretyna Lio. Dumna wyniosła lekce warząca wszystko i wszystkich, z wygórowaną samooceną, zakłamana, bogata dziewczyna z dobrego domu.

— Kogo my tu mamy? — Gdy mnie zobaczyła, wyszczerzyła się dumnie i powolnym krokiem podeszła do umywalki. Odkręciła wodę i zaczęła myć ręce. Spojrzała się w lustro, które odbijało moją niemrawą posturę — Neomi Moor? — prychnęła, kręcąc przy tym głową — Lio mógł poparzyć ci też gębę... — mówiła prześmiewczo.

— Nie zapędzaj się tak Champain — powiedziałam obojętna na jej teksty, nie patrząc się teraz nawet w jej stronę. Oparłam się o ścianę i patrzyłam się w obojętną stronę.
Jej chłopak, który jest dupkiem i dokucza mi od 6 lat. Jest to wyłącznie nasza sprawa, a Aliszia lubiła zawsze udzielać się w naszych kłótniach i zwracać na siebie uwagę. Lio teraz przekroczył granice i poparzył mi ręce. Obydwoje mnie nienawidzą oczywiście z wzajemnością.

— A co mi zrobisz? — Zakręciła wodę w karanie i stanęła naprzeciwko mnie. Patrzyła się na mnie z kpiną. Próbowała mnie sprowokować do kłótni.

— Właściwie to nic, z takim ryjem to robisz całą robotę. — Na mojej twarzy, wdarł się przebiegły uśmiech. Mnie tylko jedna osoba umie rozdrażnić na tyle, że nie panuje nad sobą.

— WREDNA SUKA! — Popatrzyła się na mnie, jak bym zabiła jej matkę, zacisnęła mocniej szczękę, a jej wzrok mnie zabijał. Widziałam, że w jej pustej głowie teraz przelatują pomysły na zamordowanie mnie. Nie była zbyt bystra i nie umie nic innego powiedzieć niż: suka, dziwka, szmata i tym podobne przezwiska. Nie wiem, co Lio widzi w tej dziewczynie, chociaż u nas w akademii obydwoje tworzyli coś na wzór idealnej pary. Odwróciła się zdenerwowana w stronę drzwi, zarzuciła swoimi włosami i wyszła z łazienki, już więcej nie patrząc na mnie.
Z takimi to króciutko.
Prychnęłam pod nosem, widząc, jak zareagowała. Jedyne, o czym teraz myślałam to o bandażu, który moja przyjaciółka powinna zaraz przynieść.

Dziedziczka Żywiołów Where stories live. Discover now