26.Nigdy nie zostawie cię

4.6K 198 29
                                    

Wstałam z ziemi. Stałam kompletnie sparaliżowana. Patrzyłam na oddalający się tłum ludzi. Z daleka widziałam oddalające się światła pochodni. Wszystko stracone. Nadnaturalni zginą, krew się poleje. Zawiodłam.

Co mam robić ?!

-Musi ich ostrzec-krzykną Sev wrysanie panikując.

-Nie zdążymy-oparłam, bez wzruszenia, stałam po prostu w mieści nie ruszając się i kalkulując wszysko co się wydarzyło i gdzie popełniłam błąd. Staliśmy jak idioci na zrujnowanym polu namiotowym.

Zostaliśmy wrobieni.
Zamiar sprawdzić co kombinacja ludzie i mieć nad nimi przewagę, my to zjebaliśmy i ruszyli zaatakować naszą akademie, która niczego się niespodziewa.

-A może jednak-usłyszałam głos Marko. Odwróciłam się i zobaczyłam jak chłopak podchodzi do dzikich białych koni. Ludzie musieli o nich zapomnieć ponieważ jak mi się wydawało przed chwilą nie są takie dzikie. Są oswojone i mają lejce. Marko odwiązał przywiązane rumaki do drzewa i stanęłam wyczekująco.

-Kto umie jeździć?-zapytał rudowłosy, a na mojej twarzy automatycznie zawitał uśmiech, bo kto tu jest mistrzem jazdy konnej? Tak dokładnie, to ja!Podeszłam do konia i dałam mu obwąchać swoją dłoń. Musze go oswoić do swojego zapachu żeby się nie wystraszył.

-Lio-zwróciłam się do chłopaka, który spojrzał na mnie niepewnie-jedziesz ze mną-rozkazałam i wsiadłam na zwierze. Brunet przez chwile patrzył się na mnie z zagubieniem wymalowanym na twarzy. Znam Lio od maleńkości i wiem, że umie jeździć na koniach. Jego rodzina preferuje bardziej grę w golfa, której Lio nienawidzi bardziej ode mnie, więc wolał jeździć końmi niż machać kijem na trawie.

Chłopak podszedl spokojnie do zwierzęcia, dał się obwąchać i dosiadł rumaka. Skinął głowa na znak, że jest gotowy.

-W w miarę możliwości zatrzymajcie ich,a my jedziemy ostrzec wszystkich w Akademi.-powiadomiłam o moim planie.-ale też szybko wrócicie, potrzebujemy was-spojrzałam w stronę chłopaków.

Czemu jestem tu jedyna dziewczyną?

-Robi się szefowo-Yong posłał mi szelmowski uśmiech i ruszył w stronę ludzi wraz z pozostałymi.

-Ahoj przygodo!-powiedziałam z sarkazmem w głosie i ruszyłam galopem z moim towarzyszem do zamku.

Ruszyliśmy nie zauważeni do alademii, obydwoje pędziliśmy z niewyobrażalnie duża prędkością. Wywołany przeze mnie deszcz przestał padać. Teraz odczułam jak bardzo moje ubrania są przemoknięte. Moje włosy i stroj były ciężkie przez ilość wody które na nie spadała. Cieszyłam się, że nie nałożyłam makijażu ponieważ teraz wyglądałabym jak czarownica. Wzmocniłem mój uścisk na strzemionach i próbowałam pogonić konia który mógłby jechać jeszcze szybciej. Nie mamy czasu na obijanie się. Zaraz wszyscy mogą zginąć.

-Zwolnij trochę-usłyszałam głos bruneta.

-Nie mamy czasu-tłumaczyłam

-Ale jak przemęczymy konie to nie dobiegną, a już jesteśmy niedaleko.-kiwnęła głowa i pociągnelam trochę za lejcie dając sygnał, że zwierze może zwolnić.

-Masz jakiś plan?-zapytał.

Tak, mam plan

-Nie, czemu  to ja zawsze musze mieć jakiś plan?-spytałam z lekkim podirytowaniem.

-Bo masz głowę do tego-wlepiłam mój natarczywy wzrok w chłopaka, który uśmiechał się do mnie uroczo.

Zmiękłam.
Jego uśmiech jest cudowny.

-Mam plan-odwróciłam głowę w stronę kierunku jazdy i skupiłam się aby dojechać szybszą drogą do zamku.

-A mogłabyś mi go zdradzić?-zapytał gdy zauważył, że nie mam zamiaru mu go objaśnić.

Dziedziczka Żywiołów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz