7.Czy ty się boisz?

6K 282 104
                                    

Kolejny dzień...
Obudziłam się nie w humorze. Po wczorajszej kłótni z Lio resztę dnia byłam przygnębiona i nie odzywałam się do nikogo. Nie miałam dziś ochoty na strojenie się w ten przeklęty mundurek. Założyłam czarne spodnie, koszule i na to błękitna bluzę z logiem szkoły. Włosy związałam w 2 warkocze. Była godzina 7:40, o ile dobrze pamiętam zaklęcie nie będzie działać jak nie wyjdę z pokoju.

A może nie ruszać się dziś z tego pokoju?
Tak, to dobry pomysł.

Położyłam się z powrotem do mojej łóżka. Zamknęłam oczy w celu uśnięcia ale nie było mi to dane, ponieważ ktoś właśnie mną trząchał. Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam Sare.

-Lekcje mamy, spóźnimy się-próbowała mnie wyciągnąć z łóżka ale ja tylko przekręciłam się na druga stronę.
-Ej no wstawaj!-mówiła podirytowana

-Nie mam nastroju na wstawanie z łóżka-burknęłam zrezygnowana

-Lio stoi przed drzwiami do komnaty magów wody, więc rusz się i wyjdź do niego-powiedziała stanowczo na co ja podniosłam się powoli z łóżka jęcząc przy tym.

Lio stoi pod komnatą magów wody?
Po co?
Przecież komnata magów wody jest strasznie daleko od komnaty magów ognia. Trzeba przejść cała akademie żeby do niej dojść.
Więc powtórzę pytanie
Po co Lio stoi pod moją komnatą?

Wyszłam z przez duże pięknie zdobione drzwi i faktycznie przed pokojem czekał Lio. Opierał się o ścianę. Jego brązowe włosy były rozczochrane jak zawsze. Miał na sobie czerwona bluzę z kapturem i czarne spodnie.
Mu chyba tez dzisiaj nie dopisywał humor na ubieranie się w mundurek. Chłopak wydawał mi się smutny i nieobecny.

-Cześć-odezwałam się niepewnie, odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się słabo. Podchodził do mnie coraz bliżej żeby zaraz stanąć obok mnie.

-Rusz się, bo spóźnimy się na śniadanie-o dziwo nie powiedział tego jadowicie, zimno czy oschle. Jego ton głosu był ciepły i przyjazny.

Trochę dziwiło mnie jego zachowanie. Nie rozumiem go. Raz jest nie miły i mówi wszystkie najgorsze słowa jakie mu się nasuną na myśl, a raz mnie przytula i podtrzymuje na duchu. To jak by wchodzić do garnka z gorąca wodą, a następnie do lodówki. Wtedy twoja temperatura ciała będzie się zmienić diametralnie. Taki właśnie jest z Lio. Jego zachowanie zmienia się cały czas. Można powiedzieć, że ma wahania nastroju jak u dziewczyny podczas okresu.

-Dziś siadamy u mnie przy stole-pociągnął mnie za nadgarstek w stronę swoich znajomych, przerywając moje rozmyślania o jego zmiennym humorze.

Usiadłam obok dziewczyny o krótkich tlenionych blond włosach z twarzą na której miała tyle tynku, że jakby tupnęła to płaty makijażu zaczęłyby odpadać. Lio przywitał się całunem z tą swoją dziwką Aliszią i usiadł obok mnie.

Byłam w śród znajomych bruneta. Na przeciwko mnie siedział Evan, brat Evila. Kiedyś ich imiona mi się myliły. A teraz? W sumie mogę powiedzieć to samo. Czasami umiem na mojego przyjaciela, ponieważ chyba tak mogę go nazwać, no to czasami umiem powiedzieć na niego Evan i wtedy on się denerwuje.

Przy nas siedział jeszcze chłopak którego nie znałam. Miał zielone oczy, kręcone kasztanowe włosy tak samo rozczochrane jak Lio i lekko zaokrąglone okulary. Nie wyglądał na ciotę lub kujona, wręcz przeciwnie. Widać było po nim, że lubi sport i nie jest pizdą. W dodatku uśmiechał się do mnie uwodzicielsko.

-Ty jesteś Neomi?-spytał się mnie nieznajomych chłopak wyciągając w moją stronę rękę.

-Tak, a ty to jesteś?-podałam mu rękę, która ujął delikatnie.

Dziedziczka Żywiołów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz