33.Nie kocham jej!

4.1K 196 59
                                    

Powinnam go odepchnąć?

Chyba tak.

On mam narzeczoną.

Postanowiłam zignorować mój głos w głowie który mówił „nie"

Oddałam się temu wspaniałemu pocałunkowi, który mogły trwać wiecznie.

Uwielbiałam jego usta na swoich i jego dotyk, który był taki przyjemny. Jego palce cały czas muskały moją skórę wywołując w moim podbrzuszu miłe mrowienie. Rozpływałam się pod wpływem tego pocałunku. Nogi mi zmiękły i gdyby mnie teraz nie przytrzymywał w tali jedną ręką leżałaby już na podłodze.

Odsunął się ode mnie powoli i ostrożnie, lekko uchyliłam oczy i spotkałam się z jego ciemnymi źrenicami. Patrzył się na mnie z utęsknieniem w oczach.

-Nie powinieneś...-zaczęłam ale szybko mi przerwał mi cmboknieciem w usta.

-Nie pierdol głupot wiesz, że nie chce tego ślubu...-przewrócił oczami.

-I co masz zamiar z tym zrobić? -zapytałam wyczekując na jego rozwiązanie.

-Nie oświadczę się jej-uśmiechnął się do mnie szelmowsko.

-Obydwoje wiemy, że to nie takie łatwe-wbiłam wzrok w podłogę.

-Ej, skarbie-ujął mój podbródek i uniósł go do góry-wszystko jest możliwe jeśli czegoś chcemy naprawdę-znowu cmoknął mnie w usta i powoli skierował się w stronę drzwi.

Skarbie?
Nic nie rozumiem.
Czemu nie przeszkadza mi to jak mnie nazywa?
Właściwe to chce, żeby tak na mnie mówił.
Podobało mi się również jak pocałował mnie.
Chce więcej jego pocałunków.
Jest mi wciąż mało.

-Idziesz?-zapytał.

-T-Tak-potrząsnęłam lekko głową, żeby się rozbudzić.

Nie chce być rozkojarzona, gdy o coś będę mnie pytać.

Brunet mnie przyciągnął do siebie i złapał za rękę i splótł nasz palce ze sobą . Spojrzałam na nasze złączone ręce i przyjrzałam się im dokładnie.

Więc tyle z mojego kojarzenia. Teraz będę bujać w obłokach i będzie plątać mi się język.

Czemu on mi to robi?
Czemu tak na mnie działa?

Miłe uczucie przeszło przez całe moje ciało. Uśmiechnęłam się pod nosem i próbowałam ponownie zignorować głos w mojej głowie, który twierdzi, że to jest niewłaściwe i niedopuszczalne.

Bo przecież on ma narzeczoną...

Wyszliśmy z pokoju i od razu zauważyłam na podłodze marmurowe kafelki i szare ściany. Znałam jego dom bardzo dobrze, bo w dzieciństwie często u niego bywałam z rodzicami jednak ten dom był tak wielki, że mogłam się zgubić nawet teraz.

Nikogo nie było na korytarzu co oznaczało, że wszyscy już są na kolacji. Nie jestem pewna czy powinnam trzymać go za rękę. Nie sądzę, że Champain będzie zadowolona.

Stanęliśmy przed dużymi czarnymi drzwiami i popatrzyliśmy się na siebie znacząco. Lio cały czas gładził moją rękę swoim kciukiem. Jego gest mnie uspokajał.

Otworzył powoli drzwi do pomieszczenia z dużym stołem przy którym siedzieli rodzice Champain, rodzice Lio, mój brat, Evan, Evil i Aliszia, która morduje mnie wzrokiem.

Jest zła, co chwile patrzy na mnie, a to na Lio i nasze złączone ręce.

-Co to ma znaczyć?-wstała na proste nogi, zaciskając dłonie w piąstki i widocznym mordem w oczach.

Dziedziczka Żywiołów Where stories live. Discover now