8.Szczęśliwe chwile

5.8K 304 188
                                    

Nie wychodziło mi nic więc śmiem wątpić w moje moce. Lio cały czas mi powtarza to samo „sztywno nadgarstki, poczuj moc przepływając przez twoje ciało, gdy poczujesz moc w górze ręki przeprowadź moc do palców i gotowe" Lio znowu tłumaczył mi  to samo po raz tysięczny.

-Zamknij się błagam, bo jeszcze raz usłyszę tą samą regułkę to chyba oszaleje-denerwowałam się na bruneta który siedział pod drzewami na polanie, był tak samo znudzony moimi lekcjami jak ja.

-Nic nie poradzę na to, że jesteś beznadziejna-wzruszył ramionami

-JA BEZNADZIEJNA?!-krzyczałam, wywijając rękoma.

-Tak-wstał i podszedł bliżej mnie-nie wieże w twoją moc i siedzę tu tylko z tobą ponieważ niedaje rady z historii ognia.

Wkurzona odeszłam kawałek od niego i znowu próbowałam wytłoczyć ogień. Wkurzałam się i przeklinałam tą głupią magię ogarnia. Po co mi to do życia?! Teraz wykonywałam energiczne ruchy który miały mi w jakiś sposób pomoc ale nic z tego. Krzyknęłam na cały głos i usiadałam na ziemi.

-Wiesz, że gdy będziesz miotać się jak ryba wyjęta z wody to nigdy ci nie wyjdzie?-mówił spokojnie. Gdy ja się wkurzałam on sobie spokojnie siedziała i patrzył jak się męczę.

-To może mi pomożesz?-spojrzałam na niego z irytacją. Wstał na proste nogi i podszedł do mnie. Podał mi rękę, żebym wstała. Ujęłam jego dłoń i stałam przed nim. Uśmiechać się jeszcze podle i stanął za mną.

-A teraz uspokój się-obrócił mnie tak, że stałam plecami do niego, dotknął moich ramion a ja się cała spięłam.

-Jak mam się uspokoić jak mnie dotykasz?!-wysyczałam

-Aż tak bardzo cię pociągam, że skupić się nie możesz przez 5 minut?-czułam jak się uśmiecha

-Proszę już nie otwieraj ryja-warknęłam w jego stronę i próbowałam się uspokoić.

-Zamknij oczy i wyobraź sobie najszczęśliwsza chwile która rozjaśnia twoje życie-powiedział cicho cały czas mnie dotykając.

Trudno mi było wymyślić jakąś miłą chwile ponieważ całe może życie się wali od dawana j nie umiem myśleć optymistycznie. Pomyślałam o rodzicach i jak było mi dobrze z nim. Byli wspaniali, najlepsi rodzice na świecie.
Całe uczucie wypełniło mnie i zaczęłam się uśmiechać.

-A teraz spróbuj od nowa-czułam, że odszedł kawałek ode mnie. Wyrecytował znowu tą samą regułkę, a ja wykonywałam wszytko co mi każe nadal z zamkniętymi oczami.
-Otwórz oczy-czułam, że mówi to w pełni zadowolony. Uchyliłam powieki, ale gdy zobaczyłam przede mną ogień szybko otworzyłam oczy i wyciągnęłam wodę z pobliskich roślin. Ugasiłam ogień i z wymalowanym szokiem na twarzy spojrzałam się z w stronę Lio, który cwano się uśmiechał do mnie.

-To ty to zrobiłeś prawda?-mówiłam nie dowierzając w to co przed chwila zobaczyłam.

-Nie, to ty. Już miałem dość twojego męczenia się i stwierdziłem, że pomogę ci-spojrzałam na niego ze wkurzenie. Jak on mógł! Ja tu od 3 godzin wściekam się, a on sobie siedzi i nic nie robi?!

-OD POCZĄTKU WIEDZIAŁEŚ JAK MI POMÓC!!-znowu zmusił mnie do krzyku.

-Dokładniej od 2 godzin-mówił całkowicie spokojnie.

-Że co przepraszam?!

-Przyglądałem się tobie i zauważyłem, że nie możesz się otworzyć ponieważ coś cię blokuje-wrzasnęłam znowu i uderzyłam go w ramie jak najmocniej się dałam rade.

Czemu ten debil nie mógł od początku mi pomóc?!

-Już się nie gorączkuj. Wracamy do zamku na obiad-ruszył powoli w stronę wielkiej budowli a ja zaraz za nim.

Dziedziczka Żywiołów Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ