Kung-fu

392 22 2
                                    

>bądź mną
>anon, wtedy lvl.6
>naoglądaj się filmów karate i też chciej odpie*dalać chore wygibasy niszcząc przy tym każdego na swojej drodze
>uproś mamę by zawiozła cie na trening
>po wielu godzinach próśb, matka w końcu się zgadza
>w końcu wiezie cie na pierwszy trening
>kung-stfu, ale ch*j z tym będziesz jak po w kung-fu pandzie
>widzisz dużo dzieciaków
>jako, że byłeś aspołeczny to do nikogo się nie odzywałeś
>wasz sensei czy ch*j wie kto zarządza, że w ramach integracji pobawicie się w berka
>dobry pomysł, może kogoś w końcu poznasz
>tylko był mały szczegół
>parkiet sali był strasznie śliski, a dodatkowo nikt nie zapalił światła i mało co było widać
>dodatkowo byłeś spierdoxem i postanowiłeś, że bieganie z zamkniętymi oczami jest super pomysłem
>sensei czy ch*j wie kto gwiżdże żebyście się rozbiegli
>postanowiłeś, że nie dasz się złapać
>zamknąłeś oczy i biegłes przed siebie

>NAGLE JEB
>za*ebAŁEŚ Z PEŁNEJ pi*dy W NAROŻNIK ŚCIANY
>PÓŁ je*aneJ MINUTY OD ROZPOCZĘCIA TRENIGU

>całe podniebienie uje*ane krwią
>matka i sensei czy ch*j wie kto lecą do ciebie
>matka boi się, że szwy
>dzieciaki płaczą
>w tle wybuchy
>nie ogarniasz co się dzieje
>jedziecie z matką do szpitala
>po dojeździe okazuje się, że szwy nie będą potrzebne
>założyli ci tylko opatrunek i przez tydzień musiałeś pić przez słomkę i jeść malutkie kawałeczki kanapek
>i tak skończyła się moja historia jako wybitny kung-fu ziomek

PastyWhere stories live. Discover now