Jak zrobiłem kumplowi drugą dziurę w dupie

450 34 2
                                    

Kontynuacja pasty o zmianie szkoły.

Po całym incydencie z pożarem, wywalili mnie ze szkoły.
W nowej placówce też orłem nie byłem. Ogarnąłem wprawdzie wyraz żaba, ale od mojej kolejności robienia działań matematyczce robiły się wielkie oczy.
Opinię miałem przyniesioną z zeszłej szkoły - trzymać debila z daleka od chemii. Plus taki, że co bym nie napisał chemica dawała 3, żebym tylko się odczepił.
No ale zaczęły się tyły z fizyką. Pała za pałą i pałą pogania. Co uważałem za niesprawiedliwe, bo fizyka mnie interesowała.
Spróbowałem tej samej metody - czyli zaprezentuję jakiś eksperyment, to mi babka podniesie ocenę. Najpierw ostrożnie - prasa hydrauliczna ze strzykawek i gumki od wentyla. Ok. Jakoś to poszło, ale zaliczenie przedmiotu się nie przybliżyło.
Z ping pongów, żyłki i drutu zrobiłem te piłki co się tak wiecznie od siebie odbijają. Potem się jeszcze naprodukowałem tyle pomocy naukowych z drewna i patyczków, że babka pozwoliła na eksperyment z rakietą. W książce do fizyki znalazłem model. Bierze się nabój do syfonu, dziurawi się go gwoździem w dupkę i fiuu, przesuwa się po podłodze. Najpierw test w domu. Nabój w imadło, gwóźć, młotek. Jebło. Gwóźć się wbił w sufit. No już w tym momencie wiedziałem, że debil co to opisał w książce nigdy tego nie robił w realu. Bo to po prostu ku*wa niebezpieczne.
Musiałem wymyślić jakąś metodę, jak tego naboja bezpiecznie odkorkować. Nabój do syfonu starego typu, to grubościenny stalowy klocek, z dziurą która po napełnieniu CO2 jest zalutowywana cyną albo czymś podobnym.
Wymyśliłem tak. Nabój wsadzę do rurki, tak żeby dupka z tyłu wystawała. Pod dupkę podstawię świeczkę i jak się cyna wytopi, to gaz będzie miał jak wylecieć i będzie fiuuu.
za*ebiście. za*ebiście to by było jakby lekcja o gazach była zanim przeprowadziłem ten eksperyment w szkole. I wiedziałbym że temperatura podnosi ciśnienie. Jeszcze bardziej za*ebiście byłoby gdyby fizyczka była przewidująca, a nie tylko kazała klepać regułki.
A już wogóle byłoby za*ebiście, gdybym zrobił jakąś próbę przed, a nie od razu finalny pokaz w klasie.

Nadszedł ten dzień. Pracownia fizyki, rurka na statywie, w rureczce wsadzony nabój, uczniowie odsunięci na boki, nabój ma przelecieć przez srodek klasy. Nawet porobili kreski na podłodze, żeby sprawdzić jak daleko doleci, bo w to że doniesie aż na koniec klasy, to nikt nie wierzył.
Ustawiłem świeczkę, odpaliłem, podsunąłem pod wylot naboju i czekam. Cyk iskierka zgasła, znaczy się świeczka. No i tu poratowała psorka od fizyki.
- Weź palnik Bunsena.
Wziąłem, postawiłem, odpaliłem. Nie wiedziałem wtedy, że świeczka daje na wylocie 400stopni, a taki palnik ponad 1300.
Nabój się grzał i grzał i grzał i taki ch*j. Cyna nie chciała wychodzić.
Kumpel debil poleciał na koniec klasy (z nudów) i krzyczy że będzie łapał w kosz na śmieci. Nabój się grzeje i .... i nic.
Kumpel na końcu się znudził, i schylił się żeby odstawić kosz.
J E B.
Odpaliło. Z hukiem takim że myślałem że nas wszystkich za*ebie. Achtung w wiadrze to nic przy tym.
Rurka na ziemi, palnik zdmuchnięty, gaz się ulatnia, a kumpel stoi pod ścianą trzyma się za dupę i wyje.
Jezu, jak on krzyczał.
Spociłem się i prawie pożygałem z nerwów. Zabiłem człowieka. Teraz to mnie wywalą znowu, a stary dostanie zawału. ku*wa, ku*wa ku*wa.
Zakręciłem gaz i lecę do kumpla wysłuchać jego ostatnich słów.
Pada na ziemię. Patrzę gdzie ranny, gdzie krwawi ale nic.
Trzyma się za dupę i wyje dalej. Laski zaczynają chlipać. Fizyczka w stuporze, kumple leją ze śmiechu.
A ta łajza co leży na podłodze ma nabój od syfonu wbity do połowy w pośladek. Nie w odbyt, w pośladek. Czujecie? Ciśnienie na nagrzanym naboju tak wzrosło, że nabrał nieziemskiej prędkości i mimo tępego końca wbił się w mięśnie na dupie na jakieś 4cm.

Oczywiście po chwili przyleciał inny nauczyciel, bo kumpla było słychać w całej szkole. Ze dwadzieścia minut później pogotowie, zabrali go na szycie dupy. Bliznę ma do dziś.

A wiecie co najlepsze. Nic nikomu po tym nie zrobili ! Ani nagany ani nic. Bo fizyca znalazła w podręczniku do fizyki eksperyment z nabojem i palnikiem. I poszła w zaparte, że skoro ministerstwo zatwierdziło program to na pewno eksperyment był bezpieczny.

PastyNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ