Żelki

398 26 0
                                    

Mój syn się na mnie obraził. Po raz pierwszy w swoim niespełna czteroletnim życiu ma na mnie permanentnego focha. Przeżyłam 24 godziny w ciężkim niezrozumieniu jego krzyków na mnie, milczenia w odpowiedzi na moje pytania i w końcu mnie to zdenerwowało i zaczęłam myśleć.

Otóż wczoraj, zupełnie przypadkiem, uderzyłam starszaka. Sprzątaliśmy, pomagałam im jak zwykle, chciałam rzucić elementem kolejki do pudełka przez pół pokoju i udałoby mi się trafić, gdyby na tor lotu nie wyskoczył starszak. Oberwał lekko, w rękę, Przeprosiłam i myślałam, ze wszystko będzie dobrze. Ale w młodszego wstąpił diabeł. Wyskoczył ku mnie, rozdziawił paszczę i wykrzyczał:

- Nigdy więcej nie bijaj mojego brata! Słyszysz? Nie wolno bijać mi brata!

Naprężył swoje pulchne muskuły, spojrzał na mnie groźnie spod grzywki i wrócił do pokoju, zamachując się drzwiami i trzaskając nimi, aż framuga jęknęła oburzona.

- I nie wchodź do nas z łaski swojej!

Usłyszałam zza drzwi i zamarłam, kontemplując, co się przed chwilą wydarzyło. Z pokoju usłyszałam jak bardzo z siebie zadowolony mówi do brata:

- Ale jej powiedziałem, nie?

No i tak sobie poskładałam do kupy wczorajsze i dzisiejsze i korzystając z okazji kąpieli, podeszłam do młodszego, pogłaskałam po mokrej głowie i powiedziałam:

- Wiem, dlaczego, jesteś na mnie zły.
- Wrrr... - zawarczał na mnie, jakbym mu przypomniała to zdarzenie.
- Przepraszam, że się wystraszyłeś wczoraj.
- Wrr... - dobiegło mnie znowu warczenie.
- Byłeś zły, bo pomyślałeś, że zrobiłam to specjalnie?
- Wrrr... - wciąż to samo.
- Tak czy nie? Bo już nie wiem, czym cię tak wkurzam. Tak, wiem, rzuciłam wczoraj kolejką, bo chciałam trafić do pudełka, nie chciało mi się wstać i myślałam, że trafię,
- Wrrrr....
- Powiesz mi, o co chodzi?

Jasne oczy wbijają we mnie wzrok, małe łapki zaciskają się w gniewie.

- Mam iść czy powiesz?
- Powiem. - w szumie wody ledwo słyszę to słowo.
- A więc?
- Zjadłaś mi żelki.
- Co?
- ZJADŁAŚ MI ŻELKI!

No i powiem wam, że w tym momencie nie wytrzymałam i w dalszym ciągu jesteśmy na siebie obrażeni. Sytuacja jest napięta. I bardzo kłopotliwa. Bo to ojciec zeżarł żelki, ja, wybaczcie mi to bardzo, ale ja się odchudzam i proszę mi tu nie wciskać żelek do buzi z łaski swojej i czyjejś.

PastyWhere stories live. Discover now