Kapusta

559 28 0
                                    

  No więc, jakiś czas temu byłem z pewną różową.
Ona 23lvl. Ja, 26lvl, swoje mieszkanie(nie, nie jestem programista 15k xD - dostałem od rodziców), tak więc różowa często przesiadywała u mnie.
Nie chciała się przeprowadzić choć dość szybko jej to proponowałem, bo chyba po 2 miesiącach, no ale ona nieee, może po studiach bo ona kocha bardzo rodzinę i ona bardzo zżyta z rodziną
i nie wyobraża sobie jak by to było bez nich. Po jakimś pół roku, zdarzył się mały incydent, mianowicie paliło się mieszkanie, które znajdowało nad moim, w tym samym pionie w bloku.
Pan strażak trochę źle ocenił wysokość strumienia wody z węża i tak się złożyło, że miałem dość duże akwarium ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Sytuacja nieciekawa bo rodzice mieszkają na wsi położonej o 180km ode mnie, najbliższa rodzina, z którą utrzymuje kontakt mieszka jakieś 150km więc pozostaje hotel.
- Ale jaki hotel niebieski, hurr durr ja ci dam hotel. Przecież babkie zmarło dwa miesiące temu to możesz u nas zamieszkać na ten czas...
Pierwsze co do głowy mi przyszło to dlaczego miałbym mieszkać w osobnym pokoju u mojej dziewczyny, z którą jestem już ponad pół roku(i to w pokoju zmarłej babki xD) ale jak przekalkulowałem opłaty
jakie bym musiał ponieść za hotel to jednak zmarła babka nie jest taka zła, będzie pilnować w nocy mojej duszy. No to się zgodziłem.
Generalnie to był mój pierwszy raz kiedy przyszedłem do niej do domu, do rodziców na dłużej niż jakieś 1,5h.
Jej matka szczęśliwa: Oh mój kłólicek (nie wymawia r), znazazł sobie fajnego chopaka oh ah
A ja tylko czekałem na obiad xD skoło zapłaszacie to dajcie żłeć xD
Wszystko było by cudnie gdyby nie fakt, że na obiad była m.in. kapusta... Wiadomo, większość ludzi ma wzdęcia, gazy po kapuście.
U mnie to wygląda inaczej. W 90% to nie są wzdęcia czy gazy tylko zapowiedź jebanej apokalipsy. Dla psa to gorzej niż sylwester xD
Nie chciałem tak na pierwszy dzień pobytu narzekać, że coś jest nie tak(do tego byłem głodny) więc zjadłem wszystko ze smakiem.
Po zjedzonym obiedzie i rozmowie przy stole poszliśmy z różową do niej do pokoju pooglądać jakiś film(drzwi otwarte ofc), gdy po
20 minutach zaczęły się pierwsze oznaki powstania silnego orkanu w moich wnętrznościach co można było zanotować: grymasem na mojej twarzy,
nagłym poceniem się czoła oraz zaciśniętym zwieraczom, przez które i tak wydostawały się pierwsze opary.
Próbowałem się ratować jak mogłem ale niestety poczuła i prawie ze łzami w oczach(pewnie od stężenia) wygoniła mnie do kibla...
No i tu zaczynają się schody xD Ów kibel jest umieszczony na środku przedpokoju gdzie od kuchni dzieli go cienka ścianka, w tej kuchni mama rozwiązuje krzyżówkę - cisza.
W pokoju na przeciwko kibla (drzwi w drzwi) siedzi ojciec i coś majsterkuje na stole. - cisza.
W pokoju obok kibla siedzi różowa i czeka aż w końcu wyjdę xD
Od razu czułem, że to nie będzie przyjemna rozgrywka, i że w ogóle kurwa mogłem wziąć hotel i srać jak mi się podoba i ile mi się podoba i mniejsza z hajsem.
Ale nieeee, zachciało się chodzić po ludziach xD
No więc siadłem.
Poczułem, że za chwilę wybuchnę. Dosłownie byłem napompowany niczym balonik z gównem i ktoś zaraz miał mnie przekłuć przez anus xD Let's the shitshtorm begin.
Co robić, kurwa co robić.
Pomyślałem, że wstanę. Nie wiem co przyszło mi do głowy, żeby wstać bowiem sytuacja się tylko pogorszyła xD
Siadając z powrotem na desce zbyt duże ciśnienie wypuściło dość głośnego bąką. Sądze, że słyszeli go wszyscy mieszkańscy bloku wraz z listonoszem na parterze i okolicznym menelem wybierającym butelki ze śmietnika pod blokiem.
Czułem to, po prostu wyostrzyły mi się zmysły i mogłem wyczuwać jak wąż ruchy wszystkich domowników. Ich twarze i uszy w momencie skierowały się w stronę przedpokoju, a dokładnie kibla, w którym obecnie siedziałem. Nie wiedziałem co mam zrobić, z jednej strony nie skończyłem... baa, dopiero się rozkręcam. Z drugiej strony przypau w chuj i jak ja stąd wyjdę.
Minęło może kilka sekund, dla mnie to była jak wieczność - wpadłem na genialny pomysł i zakaszlnąłem... Nie wiem czy mógłbym jeszcze bardziej spierdolić akcje i zwrócić na siebie bardziej uwagę.
I nagle na ratunek przyszedł pies. Na ogół mała ku*wa pokraka, jakiś mieszaniec jamnika z świnką morską co nonstop szczeka i rucha wszystko co nie ucieka.
Ale nie wtedy... wtedy był najcudowniejszą istotą na tym ziemskim padole. W myślach widziałem jak daje mu smakołyka i zabawkę w nagrodę a on w ramach podziękowań rucha moją nogę.
Usłyszałem tylko jego skomlenie - w sumie do dziś nie jestem pewien czy chciał wyjść za potrzebą czy po prostu chciał spierdolić z chaty póki się dało, nie ważne.
Ważne, że matka różowej w momencie się zebrała, wzięła starego bo niby podejdą od razu do warzywniaka.
Kolejne 5 minut było ciężkie... - tak. ja tam kurwa dalej siedziałem. Bowiem ubrali i zebrali się wyjątkowo szybko ale czekałem jeszcze chwile aż zejdą
i nie zrobią mi niespodzianki w stylu: Aaaaah zapomniałem/am wziąć piniendzy, podczas gdy ja będę wydalał z siebie cząstkę duszy.
Koniec końców udało się przetrwać, wytrzymałem. Wyszli, nie wrócili. Czułem się cudownie, pomimo przykrego zapachu i bólu wnętrzności oraz odbytu śmiałem się przez łzy.
Dokończyłem sprawę już raczej bęz większego echa, umyłem rączki, kulturka wracam do pokoju, a różowy śpi, wziąłem po cichutku kurtkę, ubrałem buty i elo xD
Jeszcze przeszedłem górą do drugiej klatki żeby nie spotkać rodziców. Wysłałem jej sms'a, że musiałem lecieć bo coś ważnego wypadło xD i, że ogółem przepraszam.
Odpisała i tu cytuje dosłownie "Ehhh, no ale za co? ;-)" - ona wie czy nie? Spała czy nie? xD Rodzice pewnie powiedzieli? Anyway to juz nie ważne, nie jestem już z nią,
ale do dziś jak ją czasem spotkam to gdzieś ta akcja mi się przypomina xD

Przypominam, że nie każdy bohater nosi pelerynę... i nie musi być człowiekiem xD

PastyWhere stories live. Discover now