Mój stary jest fanatykiem jeży

620 41 2
                                    

  Mój stary jest fanatykiem jeży. Cała historia zaczęła się, kiedy był jeszcze gówniakiem i jego rodzice, nieświadomi katastrofy jaką ściągają na siebie i całe najbliższe otoczenie, kupili swojemu małemu Januszowi pluszowego jeża. Od tego czasu nie interesuje go kurwa nic. Tylko te jeże i jeże. Nie zgadniecie, jak mam imię, zresztą stary chciał nam też zmienić nazwisko na coś, co kojarzyłoby się z jeżem, ale procedury w urzędzie były zbyt skomplikowane, a w telewizji leciał akurat maraton filmów o jeżach, więc stary zrezygnował z pomysłu. I kurwa całe szczęście, i tak mamy już powyżej dupy tych jeży. W domu wszystko jest w jakiś sposób z nimi związane, mamy wycieraczkę i poduszki w kształcie jeża, kubki z jeżami, pościel z jeżami, Janusz kazał nawet wygrawerować sobie wizerunki jeży na każdej szafce w kuchni. Jak wiadomo, nastolatek musi przejść swój okres buntu, w większości polega to na piciu, paleniu, chodzeniu na imprezy. Mój bunt polegał na tym, że wyjebałem z pokoju wszystkie jeże, żeby mieć wreszcie trochę normalności. Niestety, stary już następnego dnia wpakował je tam z powrotem, bo, cytuję „jako mój syn powinieneś kontynuować rodzinną tradycję, jeszcze nigdy mnie tak nie zawiodłeś". Chuj, że tradycja ma dopiero pięćdziesiąt lat. U nas w domu jest ważniejsza od karpia na wigilię.
Apogeum nastąpiło, gdy starego wyjebali z pracy, bo odkrył Youtube'a i zamiast robić, oglądał filmy o jeżach. Przez tydzień siedział w domu i zastanawiał się nad tym, jak teraz zarobi pieniądze na swoje kolejne jeżowe pamiątki. Aż w końcu, kurwa, wymyślił. Założy hodowlę jeży pigmejskich, będzie te jeże rozmnażał i sprzedawał. Oczywiście wszystko w naszym mieszkaniu, sześćdziesiąt metrów kwadratowych, z czego jeden z trzech pokoi w całości poświęcony na wszystkie pluszowe jeże, które ojciec zgromadził w całym swoim życiu. Wyjebał je wszystkie do mojej sypialni. Pisząc to, mam w zasięgu wzroku jakieś sto dwadzieścia tych skurwysynów, reszta siedzi pochowana w szafie. Wracając do tematu, stary nakłamał w banku, zaciągnął kredyt i już kilka dni później w tym naszym dodatkowym pokoju stało kilkanaście klatek z jeżami pigmejskimi, po jednym w każdej, żeby się nie gryzły. Stary napchał tam jakiejś słomy, trocin, chuj wie czego, karmił te jeże jabłkami i kocią karmą, i poodkręcał wszystkie kaloryfery, żeby jeżom nie było zimno, bo podobno są ciepłolubne. Wtedy jeszcze aż tak mi to nie przeszkadzało, miałem nadzieję, że może faktycznie czegoś dorobimy się na tych jeżach. O, jakże byłem naiwny. Kiedy jeże trochę podrosły, stary stwierdził, że pora na zmianę. Kazał mi ubrać się w gumofilce i wiatrówkę, sam pożyczył od sąsiada rydel i pojechaliśmy do lasu. Tam w milczeniu zaprowadził mnie na jakąś polanę, stanął za mną i kazał mi kopać. Zacząłem się kurwa bać, pomyślałem, że do reszty mu odwaliło i zakopie mnie w tym lesie, żeby nie musieć wydawać na mnie pieniędzy i mieć więcej na karmę dla jeży. Ale nie. W pewnym momencie stary powiedział, że wystarczy i zaczął wygrzebywać z tej rozkopanej ziemi jakieś robaki.

- Jerzy – powiedział. – Jesteś już prawie dorosły i musisz nauczyć się zarządzać rodzinnym przedsiębiorstwem. Dlatego zabrałem cię tutaj, byś zobaczył, jak ciężką pracą jest hodowla jeży. Żeby to zrozumieć, sam musisz stać się jeżem – tutaj zrobił dłuższą pauzę, pewnie dla podkreślenia, jak zajebiście wzniosły jest ten dzień. – Dotychczas nasze jeże żywiły się prostym pożywieniem. Dziś staną się mięsożerne, a my razem z nimi przejdziemy przez ceremonię inicjacji.
Tutaj rozpiął kurtkę, z wewnętrznej kieszeni wyjął jednego z jeży i posadził sobie go na ramieniu. To był jego ulubiony okaz, wytresował go tak, że gówniak potrafił siedzieć grzecznie nawet dwadzieścia minut. Stary podniósł reklamówkę z robakami, dał jednego jeżowi, a drugiego sam wsadził sobie do gęby i zaczął przeżuwać. Poczułem, że zaraz się zrzygam. Wiedziałem, że jeśli tam zostanę, sam będę musiał przejść przez inicjację i podjąłem szybką decyzję. Wypierdoliłem łopatę w krzaki i zacząłem spierdalać, ale tak, jak jeszcze nigdy w życiu. Słyszałem, że stary mnie goni, musiał jednak uważać na jeża, więc szybko zgubiłem pościg i znalazłem się sam w ciemnym lesie. Zacząłem się bać, telefon zostawiłem w samochodzie, nie mogłem więc zadzwonić po pomoc ani oświetlić sobie drogi. Postanowiłem iść przed siebie. Po mniej więcej pół godzinie zobaczyłem w oddali dwa światła. Miałem nadzieję, że jeśli to samochód starego, zdążył się ogarnąć przez ten czas i przynajmniej odwiezie mnie do domu, więc poszedłem w tym kierunku. Kiedy jednak się zbliżyłem, zrozumiałem, że to nie samochód. Przede mną stał ogromny jeż, wysoki chyba na dwa metry, długi też pewnie na tyle, bo ogólnie to jeże są w miarę kwadratowe. Wokół było mnóstwo innych jeży, tak, że poczułem się jak w domu, z tym, że te były prawdziwe i najwidoczniej wrogo nastawione.
- Witam w jeżowym królestwie – powiedział Jeż. – Dawno nie było tutaj ludzi, moi bracia i siostry z pewnością są zadowoleni z twojej wizyty, człowiecze. Są bardzo wygłodniali.
Jeże rzuciły się na mnie, chcąc mnie pożreć, a ja, nie chcąc żegnać się z życiem, zrobiłem pierwszą rzecz, która przyszła mi do głowy.
- Jestem synem Janusza Anona, hodowcy i przyjaciela jeży, przychodzę z poselstwem!
Jeż zatrzymał swoich współbraci i spojrzał mi prosto w oczy.
- Trzeba tak było od razu, słyszałem o Januszu. Mów, z czym przychodzisz.
Musiałem improwizować.
- Janusz uważa, że jako istoty rozumne powinniście posiadać własne państwo i chce wyszkolić armię jeży do walki z estabilishmentem. Na razie dysponuje niewielkimi siłami, ale jest pewien, że jeśli się połączymy, osiągniemy sukces.
Usłyszawszy to, Jeż darował mi życie i wysłał dwa jeże, by eskortowały mnie do domu. Tam chcąc nie chcąc musiałem przedstawić sytuację staremu, który był wniebowzięty, bo w głębi duszy podejrzewał, że jeże są czymś więcej, niż się powszechnie uważa. W ten sposób kończy się moja historia, zostałem zmuszony do wzięcia udziału w treningach jeży, obecnie planujemy zamach stanu, więc nie zdziwcie się, jeśli nagle wokół waszych domów będzie tych kolczastych gówniaków więcej niż zwykle.  

PastyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz