Rozdział 50

3K 138 49
                                    

- P-przestań! - krzyknęła Rose, próbując wyrwać się z uścisku Mike'a. - Czemu ja?

Chłopak patrzył na nią z szaleństwem w oczach, mocno zaciskając ręce na jej ramionach. Był wściekły, a dziewczyna nie miała pojęcia dlaczego.
- Nie powinnaś tu być, nie powinnaś. - wysyczał i jeszcze mocniej przycisnął ją do ściany.
- Newt się dowie. - wydusiła, patrząc na niego wyzywająco, na co Mike zaśmiał się histerycznie.
- Na niego również przyjdzie czas. - powiedział nadwyraz spokojnie, co jeszcze bardziej ją przeraziło.
- Spróbuj go tylko tknąć, a....
- Co? No co takiego? Nie będziesz w stanie nic zrobić, wiesz czemu? - spytał, dotykając jej krótkich włosów, po czym przybliżył się do jej ucha. - Bo będziesz martwa.

Rose zamknęła oczy i podjęła próbę wymyślania sposobu wyjścia z tej okropnie sytuacji, w jakiej się znalazła.
Gdy otworzyła oczy, nie było już Mike'a. Jego miejsce zastąpił ktoś inny.
- Ben? - zapytała niepewnie. - Ben, dobrze że jesteś. Mike chciał...
- To twoja wina. - przerwał jej i złapał za gardło. - Obiecałaś, że mnie ocalisz, obiecałaś. Przez Ciebie mnie wygnali, nie zrobiłaś wszystkiego, co mogłaś!
- J-ja nie miałam na to wpływu. - jęknęła cicho.
- NIE KŁAM! - wrzasnął, a następnie przewrócił ją na ziemię. - TY I THOMAS JESTEŚCIE W ZMOWIE. ON NIE JEST JEDNYM Z NAS, A TY MU POMAGASZ.
- Ben, co ty mówisz! To nieprawda. - odparła, cofając się na podpartych łokciach.
- ZAMKNIJ SIĘ! - znów krzyknął, po czym zaczął ją kopać.
- Nie,proszę, nie! - zawołała, zasłaniając się dlonmi.

- NIE, PRZESTAŃ! - jej własny krzyk wyrwał ją ze snu.
Zerwała się do siadu, a jej oddech był nienaturalnie przyspieszony. Krople potu spływały po jej twarzy, a dłonie drżały. Poczuła, jak ktoś głaszcze ją po plecach, po czym dotyka jej policzka.
- Rosie, skarbie. - szepnął Newt.
Powoli obróciła głowę w jego stronę. Ujrzała spojrzenie pełne troski, a jednocześnie spokoju. Uwielbiała sposób, w jaki na nią patrzył. Samym tym spojrzeniem był w stanie ją uspokoić.
- Przepraszam, że Cię obudziłam. - westchnęła i otarła twarz.
- W porządku. Cholerny koszmar, co nie?

Przytaknęła, po czym przeniosła wzrok na ścianę znajdującą się na przeciwko.
- Nie zdołałam zrobić wszystkiego, co mogłam. - powiedziała, a Newt zmarszczył brwi.
Wiedział, że to kłamstwo, ponieważ Rose zawsze walczyła o to, czego chciała. Była uparta i zawzięta. Nie miał siły się jednak teraz nią kłócić, szczególnie po jej złym śnie.
- Nie zdołasz ocalić wszystkich. - odrzekł, intensywnie się w nią wpatrując.
Znów przeniosła na niego wzrok.
- Ale będę się starać.
Patrzyli na siebie przez chwilę, aż wreszcie Newt przyciągnął ją do swojego boku i szczelnie zamknął w swoich ramionach.
- A ja będę się starać chronić Ciebie. - wyszeptał, a następnie pocałował ją w czubek głowy.

Rano, gdy Rose się obudziła, blondyna już nie było. Przetarła zaspane oczy, po czym ziewnęła leniwie.

Pewnie jest już późno.

Więźniowie uczuć || NewtWhere stories live. Discover now