Rozdział 1

10K 451 103
                                    

Pierwsze co ujrzała to ciemność. Trudno było się do niej przyzwyczaić, zważywszy na fakt, że nawet nie pamiętała jak się znalazła w windzie. Nie wiedziała gdzie jedzie i czemu. Czy to miał być jakiś głupi żart?
Wyczuła dotykiem kilka pudeł, a jedno z nich tkwiło na jej nodze. Przesunęła je i poczuła ból w tamtym miejscu. Syknęłam cicho, ale nagle to coś, czym podróżowała, zatrzymało się. Przesunęła się do ściany, szybciej oddychając. Bała się co za chwilę się wydarzy, w takich sytuacjach nie można być niczego pewnym.
Wieko zaczęło się otwierać, a ją oślepił strumień światła.
Mrugnęła kilkakrotnie, po czym usłyszała:
- Schodzimy.
Zrzucono dwie liny, po których zeszło dwóch chłopaków. Przejrzała się nerwowo w poszukiwaniu czegokolwiek do obrony. Na próżno.
Dwójka przybyłych odwróciła się do niej, a na ich twarzach było widać totalne zdziwienie.
- O purwa...
- To jakieś cholerne jaja. Pomyłka! - zawołał blondyn.
Pierwszy z nich był ciemnoskóry z umięśnionym ciałem, drugi natomiast posiadał włosy w kolorze słomy, brązowe oczy, był wysokiej i chudej postury.
Popatrzyli się na siebie i kucnęli przy dziewczynie.
- Nie obawiaj się nas, nic Ci nie zrobimy.

Otoczona przez dwóch, obcych  facetów? To nie brzmi zbyt dobrze.

- Jestem Alby, wiem, że zapewne nic nie pamiętasz, ale czy przypominasz sobie swoje imię?
Brunetka pokręciła głowa i spojrzała na owego chudego chłopaka.
- Może jest niemową? - zasugerował.
- Umiem mówić! Po prostu nie za bardzo wiem co się dzieje. - oburzyła się i spiorunowała go wzrokiem, chwytając niebezpiecznie za kołnierz jego koszuli.
- Ej, spokojnie. - powiedział blondyn, wyciągając ręce w geście obronnym.
Dziewczyna puściła go powoli, ponownie rzucając mu groźne spojrzenie.
- To jest Newt. - przedstawił go Alby. - Pomożemy Ci wstać.
Chwycili ją za ręce, ale wtem powrócił ból w kończynie, przez co wpadła wprost w ramiona Newta.
- Uważaj, Świeżyno. - zaśmiał się.
- Świeży- co? - zdziwiła się na to dziwne sformułowanie.
W zamian otrzymała tylko przywrócenie oczami. Alby spytał, co stało się w jej nogę i dopiero wtedy zobaczyła na niej siniaka.
Newt pomógł jej wejść po linie, a gdy to robili szepnał:
- Nie zdziw się, jeśli wszyscy będą patrzyli na Ciebie jak na cholerną kosmitkę.

- Tak jak ty?
Znów zachichotał, co było dość słodkie.
- Nie widziałem dziewczyny od pół roku.
- Ale jak...
- Później. - tymi słowami zakończył rozmowę.
Wyszła na światło dzienne, a jej oczom ukazał się tabun chłopaków w różnym wieku. Faktycznie było jak mówił Newt, byli zszokowani.
- To dziewczyna!
- Ale jak to możliwe?!
- Pierwszy ją biorę!
- Chyba masz klump zamiast mózgu! Ja!
- Zamawiam ją za raz po was!
Dziewczyna speszyła się na te teksty, ale jednocześnie zdenerwowała.
Newt również chciał pozabijać ich wzrokiem. Nie mieli za grosz wyczucia.
- Boże, jestem w otoczeniu niewyrzytych chłopczyków. - powiedziała, a większość ucichła.
- Wracać do pracy! - wrzasnął Alby, ale chłopaki dalej oglądali się za nią, gdy odchodzili. - Plaster! Zajmij się jej nogą.
Chłopak kiwnął głową i podszedł do dziewczyny.
- Mam wziąć Cię na ręce czy... - spytał wyraźnie zakłopotany.
- Wystarczy mi twoje ramię. - odparła, podrzymując się.
- Witaj w Strefie. - krzyknął za jej plecami Newt.

Jeff opatrzył jej kończynę i zostawił samą. Miała przynajmniej chwilę czasu na przemyślenia.
Gdzie w ogóle się znajduje? I dlaczego? Czemu są tu sami chłopcy, którzy nie widzieli płci przeciwnej pół roku? Co tu się do cholery wyprawia?
Zaczęła szukać w pamięci jakich kolwiek informacji. Z marnym skutkiem, miała kompletną pustkę. Nie wiedziała nawet ile ma lat.
Bezczynne leżenie nie było zbyt ciekawym doświadczeniem, aż do momentu kiedy przez próg pokoju weszedł Newt.
- Puka się. - rzuciła w niego poduszką, lecz on ją złapał. Wciąż miała za źle, że nazwał ją pomyłką i niemową.
- Uważaj w kogo rzucasz. - odrzekł, siadając na łóżku i podając jej poduszkę.
-W Ciebie.
Newt prychnął i spojrzał przed siebie.
Nie oddzywali się przez chwilę, więc blondyn miał szansę uważnie się jej przyglądnąć. Miała proste, krótkie, brązowe włosy, piwne oczy i pełne, prawie czerwone usta. Wcale nie była niska, dał jej jakieś 170 cm wzrostu, a jej sylwetka była szczupła.
Ogółem uznał, że jest bardzo ładna.
Odchrząknął i powiedział:
-Jutro jest twój Pierwszy Dzień. Zabiorę Cię na wycieczkę po Strefie, żebyś bliżej poznała swój nowy dom.
-Nie jestem pewna czy chcę nazywać to domem. Co to właściwie jest Strefa?
-Wszystko co nas otacza. - odpowiedział obojętnie. - Ale na resztę pytań odpowiem jutro, po wycieczce. Powinnaś się cieszyć, bo specjalnie odpuszczam sobie dzień pracy.
Uśmiechnął się.
-Do zobaczenia jutro, Njubi. - rzucił, wychodząc.
- Njubi? - powtórzyła.

~
I mamy pierwszy rozdział! Zostawcie coś po sobie dla motywacji ❤

Więźniowie uczuć || NewtWhere stories live. Discover now