Do Jutra Camz

4.3K 181 6
                                    

*Camila*

Jest godzina 22. Od rozmowy z Lauren spaceruję i obmyślałam jak jej pomóc. Czemu uważa, że jej życie jest nieważne? Boi się dotyku. Nie chcę zaufać. Jakieś poważne zdarzenie musiało na to wpłynąć.
- Caaaamila.... - słyszę nawoływanie. - Caaaamila.... - odwracam się i na mnie wpada ciało. - Tęskniłam.. - szepcze w moje ramię.
- Lauren? - pytam. - Piłaś?
- Troszeczkę. - odsuwa się i pokazuje między palcami małą przestrzeń.
- Chyba troszeczkę za dużo. - odpowiadam i pomagam jej ustać w miejscu. - Gdzie mieszkasz?
- Tam. - pokazuje w którymś kierunku. - A może tam. - zmienia położenie ręki. Wzdycham ciężko i biorę ją pod rękę. - G-gdzie idziemy?
- Do mnie. Położymy cię, a jutro zobaczymy co dalej. - mówię i staram się ją trzymać. - Dlaczego tyle wypiłaś? - nie powinnam jej wykorzystywać, gdy jest w stanie upojenia, ale może tak się czegoś dowiem.
- Chciałam z-zapomnieć. - czka.
- O czym?
- O t-tobie. - mówi i zatrzymuje się.
- Dlaczego?
- Je-jesteś bardzo ł-ładna. - kładzie rękę na mój policzek i zaczyna go pocierać. Kręcę na to głową i pcham ją, by zaczęła znów iść. - I jaka os-ostra.
- Coś ty zrobiła Lauren. - kręcę głową. Po 15 minutach ciężkiej drogi wchodzimy do bloku. Przynajmniej mieszkam na parterze. Wyciągam klucz ze spodni i przekręcam go w drzwiach. Wchodzimy do środka, zamykam za nami drzwi i opieram ją o nie. - Stój tu. - nakazuję.
- Boże święty. Co jej się stało? - słyszę spanikowany głos i światło się zaświeca.
- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić Ally. - mówię przepraszająco.
- Nie spałam, i kto to jest?
- Lauren. Moja uczennica. Spotkałam ją w takim stanie, gdy już wracałam. Nie mogłam się z nią dogadać, dlatego wzięłam ją do nas. - tłumaczę.
- D-Dzień dobry. - mówi dosyć głośno, a po chwili patrzy na zegar wiszący w korytarzu. - Z-znaczy dobry wieczór. - parskam z Ally śmiechem, a ta patrzy na nas podejrzliwie.
- Chodź. - biorę ją znów pod rękę i prowadzę do mojego pokoju.
- Gdzie będziesz spać? - słyszę głos przyjaciółki.
- Położę ją u siebie, a ja położę się w salonie.
- Przyjdź do mnie. Ja mam dużo łóżko to się pomieścimy obie. - przytakuję głową i wchodzę z Lauren do siebie. Kładę ją na łóżku i zdejmuję jej koszulkę.
- Sz-szybka jesteś.
- Nic nie będziemy robić. - odpowiadam i zakładam jej moją koszulkę. Ściągam jej spodnie i kładę je na fotelu obok łóżka. Odwracam się w jej stronę i czuję jak zostaje pociągnięta na jej kolana. - Lauren, co robisz? - mówię, gdy zaczyna całować moją szyję.
- N-nic. - odpowiada.
- Lauren przestań.
- Nie podoba Ci się? - odrywa się i spoglądam w moje oczy.
- Podoba się, ale jesteś pijana i nic nie będziesz jutro pamiętać.
- Podoba Ci się. - uśmiecha się pełna satysfakcji. Wstaję z jej kolan i podchodzę do drzwi.
- Dobranoc. - mówię jeszcze na odchodne i wychodzę. Zamykam drzwi i idę do łazienki.



*Lauren*

Budzi mnie straszny ból głowy.
- Mój boże. - jęczę.
- Proszę. - podnoszę głowę i widzę Camile siedzącą na kancie łóżka. Marszczę lekko czoło w niezrozumieniu i podnoszę się do pozycji siedzącej. Biorę od niej tabletkę i wodę, po czym szybko ją łykam.
- Dziękuję. - chrypię. Rozglądam się dookoła pokoju niewiedząc gdzie jestem.
- Jesteś u mnie. - nagle odzywa się Camila. Kiwam głową i chowam ją w ręce.
- Co się wczoraj stało? - pytam, choć nie wiem czy chcę wiedzieć.
- Spotkałam cię na ulicy, gdy wracałam do domu, a ty ledwo trzymałaś się na nogach. - tłumaczy.
- Przepraszam. - mówię cicho. - Przepraszam za kłopot.
- Nie jesteś kłopotem. - odpowiada spokojnie.
- Mylisz się. - szepczę. - Obudziłam się w nocy? - jeśli Camila słyszała jak mam nocne koszmary, to będą i pytania.
- Nie. - wstaję z łóżka i sięgam po moje rzeczy, ubieram się na szybko i podchodzę do drzwi.
- Dziękuję za wszystko. - mówię i wychodzę z pokoju.
- Dzień dobry. - słyszę spokojnie i radosny głos. Spoglądam do kuchni i widzę niziutką, młodą kobietę z blond włosami.
- Pani Ally? - pytam bardziej niż twierdzę.
- Imię przynajmniej zapamiętałaś. - śmieje się cicho.
- Taa..
- Chodź, niedługo będzie śniadanie.
- Ja n-nie mogę. Muszę już iść. - jąkam się i idę do korytarza, zakładam buty i łapię za klamkę do drzwi. - Dziękuję za wszytko! - krzyczę jeszcze, by było mnie słychać i opuszczam ich budynek. Idę kawałek i zastanawiam się co takiego zrobiłam.
- Lo! - odwracam się i widzę biegnąca w moją stronę Camilę. - Zostawiłaś telefon. - podaje mi urządzenie. Dopiero teraz mogę się jej przyjrzeć. Czekoladowe oczy i brązowe włosy, pełne malinowe usta i... Malinka? Dotykam miejsca na szyji i przypomina mi się, że to ja jej to zrobiłam. Po zetknięciu mojej ręki ze skórą Camili przechodzi mnie dziwny prąd. Wracam do rzeczywistość, gdy czuję jak puls czekoladowookiej przyśpieszył.
- Lo? - pytam po chwili.
- Emmm, przepraszam nie powinnam. - mówi speszona.
- Podoba mi się. - uśmiecham się lekko. - Do jutro Camz.
- Do jutro. - odpowiada. Odwracam się na pięcie i idę w kierunku mojego bloku.



——————————————————
Co sądzicie?

Do następnego 😉

Unfulfilled desires Where stories live. Discover now