Lauren?!

4.9K 206 4
                                    

*Lauren*

- Może być? - pytam Dinah, w sprawie mojego stroju.
- Mówiłam ci już, w koszuli zawsze jest Ci ładnie. - przytakuję lekko głową i idę do korytarza. Razem DJ zakładamy buty i wychodzimy z naszego bloku. - To kogo wczoraj poznałaś? Mówiłaś coś o jakieś Camili. - zagaduje, gdy jesteśmy już w drodze do szkoły.
- Wczoraj, gdy byłam w sklepie wpadła na mnie. Przeprosiła, a ja po porostu odeszłam. Później, gdy kierowałam się do kas usłyszałam jej podniesiony głos, a gdy zajrzałam do odpowiedniej alejki zauważyłam faceta dobierającego się do niej...
- Ale że w sklepie? - pyta przerywając mi tym samym. - Gdzie wtedy byli ludzie?
- Otóż to. Każdy omijał ich szerokim łukiem, by się nie natknąć. - dopowiadam. - Ale wracając. Podeszłam do nich i zaczęłam się z nim wykłócać. A gdy to nie podziałało, przywaliłam mu w twarz.
- Ooo, stara Jauregui wraca. - śmieje się.
- Nie, nigdy już nie wrócę do tamtych czasów.
- I bardzo dobrze. Jestem z ciebie dumna. - przytakuję głową i skręcamy w prawo.
- Jesteśmy. Gotowa, by po raz ostatni zrobić z siebie debila?
- Jak zawsze. - odpowiada i przechodzi przez bramę.
- Tylko tym razem daruj pierwszaką. - śmieję się za nią i doganiam ją.
- Przestań. Porządne przywitanie musi być. I zapamiętaj. - wystawia w moją stronę palec wskazujący. - Dinah Jane Hansen nigdy nie odpuszcza. - śmieje się cicho z jej miny jaką zrobiła i wchodzę do szkoły. Przechodzimy przez korytarze, czasami natykając się na nowe osoby, które zaczynają tu swoją przygodę. Wchodzimy na salę, która jest już w połowie zajęta.
- Patrz, pierwszaki zajęli nasze miejsce. - wskazuje mi.
- To samo co roku? Czy oni kiedykolwiek się czegoś nauczą? - jęczę.
- Chodź. - łapie mnie za rękę i prowadzi do naszych miejsc. - Tutaj jest już zajęte. - odzywa się, gdy dochodzimy do nich.
- Nie wydaję mi się. - odpowiada jedna z dziewczyn.
- Lauren. - Dinah spogląda na mnie znacząco. Uśmiecham się i kiwam głową.
- Posłuchajcie mnie teraz. - mówi i kucam przed nimi. - Jesteśmy w trzeciej klasie, czyli ostaniej jakbyście nie wiedziały. To miejsce jest zajęte od trzech lat, więc wypad stąd.
- Nie. - mówią chórem. Śmieję się z nich i wbijam w nie ostry wzrok.
- Obiecuję wam, że jeśli to miejsce nie zwolni się w ciągu pięciu sekund to wasza matka was nie pozna, a o normalnym życiu w tej szkole możecie już zapomnieć. - mówię. - To jak? - patrzę na ich miny, które wydają się przerażone. Przytakują szybko głowami i odchodzą.
- Zawsze działa. - mówi Dinah, gdy siada na krześle. - Pomimo że nie jesteś groźna i nic im nie robisz, oni się ciebie boją. - uśmiecham się na jej słowa. - Jak ty to robisz?
- Nie wiem. Jakoś tak samo wychodzi. Może to mój charakter? - zadaję retoryczne pytanie.
- Może. - do rozpoczęcia zostało jakieś 10 minut, dlatego postanowiłam wyciągnąć telefon i przejrzeć social media.
- U Lucy jest impreza na powitanie pierwszaków. Idziesz? - pytam.
- Ja mam nie pójść? Proszę cię, tam gdzie darmowy alkohol tam i ja. - śmieję się z jej wypowiedzi i wracam do przeglądania.
- O, to te tu.. - słyszę za sobą.
- Kto wam grozi...? - odwracam się i zastygam.
- Camila?!
- Lauren?!

——————————————————
Oto kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba.

Do następnego 😙

Unfulfilled desires Où les histoires vivent. Découvrez maintenant