2

531 25 19
                                    

- Umówiłaś się z nim, wiedziałam że się zgodzi! - powiedziała Hermione.

Alice tylko westchnęła i pogrążyła się w myślach, czy Hal zaprosił ją tylko aby popisać się przed kolegami, czy też że mu się podobała. Ale dziewczyna zauroczyła się w przystojnym chłopaku i miała ochotę go poznać bliżej. Dlatego się zgodziła. Zadzwonił dzwonek.

Lekcje dobiegły końca, wiec nastolatkowie rzucili się do wyjścia. Hermione i Alice rozeszły się i skierowały do swoich domów. Dochodziła godzina 17. Alice przygotowywała się na imprezę. Założyła krótką, czarną bluzkę do pępka, kabaretki i dżinsy z dziurami. Zrobiła lekki makijaż, próbowała rozczesać kręcone włosy, lecz na marne.

„Czy zawsze będę miała takie włosy?!"

Dziewczyna miała godzinę do imprezy, więc postanowiła napisać do Hala.

Hej, tu Alice przyjedź po mnie na Bearstreet 7.

Jasne, będę na czas. - odpisał.

W tym momencie do pokoju wparowała Megan - matka Alice.

- Gdzie się wybierasz, młoda damo?!

- Na imprezę.

- O nie! Nigdzie nie idziesz! Dzwoniła pani Brundy i powiedziała mi o twoim okropnym zachowaniu. Zostajesz w kozie na cztery soboty. Jutro o dziewiątej masz być w szkole. - Megan wyszła trzaskając drzwiami.

„Oczywiście mamusiu, nigdzie nie pójdę"

Alice zaśmiała się pod nosem po czym wyszła oknem z pokoju. Miała pokój tuż przy garażu, co ułatwiło jej znacznie ucieczkę. Wielokrotnie uciekała tędy z domu. Pochodziła z typowej rodziny z uboższej strefy northside. Ci, którzy nie było obrzydliwie bogaci jak Cooperowie, kończyli jak w przypadku rodziny Smith. Samotna matka wychowująca córkę, która miała wiele problemów.

Była godzina dziewiętnasta, na dworze było już ciemno. Zimny chłód dał jej się we znaki. Dziewczyna bezpiecznie zeszła na ziemię. Otrzepała ubranie z brudnego dachu garażu i ruszyła szybkim krokiem do auta Hala które stało od pięciu minut pod domem.

- Cześć Alice. - rzucił.

- Cześć. - Alice wsiadła do auta i posłała chłopaków uroczy uśmiech.

Hal ruszył i już po dwudziestu minutach byli pod domem Carla. W domu chłopaka panowało istne zamieszanie. Muzyka była naprawdę głośna a tłumy nastolatków okupywały różne pomieszczenia. Kątem oka blondynka zauważyła parę. Szatynka pociągnęła za rękę chłopaka w stronę kuchni, którego wczoraj widziała na parkingu z ojcem. Alice ruszyła za nimi. Zobaczyła gwiazdki wytatuowane na lewym policzku nastolatki i kurtkę southside serpents.

- Gladys, nie piję.

- Nie wydurniaj się, wiem że nigdy nie odmawiasz.

- W domu czeka na mnie ojciec, muszę być trzeźwy. Chociaż jeden z nas w tym domu ma być normalny...

- Nikt się jeszcze nie upił jednym piwem.

- No dobra. Ale tylko jedno.

Para szybko wypiła swój alkohol. Alice poczuła dziwne ukłucie w sercu które nigdy jej się nie przytrafiło. Chłopak patrzył na nią swymi czekoladowymi oczami. Lustrował wzrokiem Alice. Gdy Gladys to spostrzegła, już lekko pijana podeszła kołysząc się do Alice.

- Zo...staw go..., jest zajęty.

- Nie rozumiem? Jaki jest twój problem?

- Gladys, chodźmy. - chłopak pociągnął lekko za rękę swoją dziewczynę, lecz ta zamachnęła się i uderzyła dłonią w policzek blondynki.

Falice 💚🐍 ~ RiverdaleWhere stories live. Discover now