Szansa

4K 234 215
                                    

Siedziałem na wygodnym krześle i myślałem o dzisiejszym przesłuchaniu. No dobra to było jednak dziecko, ale przecież... Jestem odrobinę dziwny, wpierw robię co robię, a potem biorą mnie wyrzuty sumienia? To nie tak ma być, przestań o tym myśleć Kurt! Pacnąłem się w czoło, zjeżdżają ręką po twarzy.
Ogarnąłem się i wyszedłem na korytarz, otworzyłem okno i zapaliłem papierosa. Z dala było słychać jak ktoś idzie w pośpiechu. Obok mnie przeszła dwójka lekarzy z Tereską na noszach.

- Stać! - rozkazałem.

Oboje zatrzymali się i wystraszeni spojrzeli na mnie, wiedząc, że może być nieciekawie. Dziewczyna jednym okiem spojrzała w moją stronę i zaczęła się trząść, chyba z przerażenia. Skrzywiłem się i zapytałem.

- Co z nią? - wypowiedziałem beznamiętnie.

- Jakiś oficer ją mocno pobił. Nie dobrze. Ma zmiażdżoną rękę, liczne rany... - poinformował jeden z nich, mierząc mnie z pogardą. Taaa...

Machnąłem ręką, co oznaczało pozwolenie na odejście. Patrzyłem jak oddalają się w ekspresowym tempie.

- Mm, poczekajcie! - wymruczałem z niechęcią.

Znów zatrzymali się i widać było, że są poirytowani. Dogoniłem ich zatrzymując się nad dziewczyną.

- Przenieście ją do jakiegoś normalnego szpitala, niech się nią zajmą... Już nie będzie więcej przesłuchiwana... - darowałem jej całą resztę. Niech już spieprza i mam jej więcej nie widzieć.

- Ten skurwesyn posypał jej rany solą! - szeptali między sobą, gdy odchodzili. Nie miałem już ochoty się obracać i za te "skurwesyn" dać im w kość, idąc z jedną ręką w kieszeni minąłem okno przez które wyrzuciłem wypalonego papierosa i wróciłem do swoich zajęć. Potem miałem poszukać partyzantów z Klausem w pobliskim lesie... Znaleźli sobie kryjówki.

***

Jadwiga Jabłońska

- Jedziesz ze mną? - spytał się Hugo, który wrócił dziś wcześniej niż zwykle.

- Ale gdzie? - dopytałam się.

Wiele mi mówi "Jedziesz ze mną?"

- Helmut sprawił sobie nowego konia, powiedział, abym zajechał i zobaczył jego nową maszynę. - powiedział jak zawsze bez entuzjazmu.

- Ty jeździsz konno? - wybałuszyłam na niego oczy.

- Potrafię... - zacisnął usta w wąską linię i zaczął nad czymś rozmyślać.

- No dobrze, w takim razie mogę się przejechać. - oznajmiłam, wzruszając ramionami.

- To za jakieś pół godziny jedziemy, odzyskałem już auto. - oderwał się od blatu i poszedł do swojego biura/pokoju.

Uaa. Ależ będzie świetnie patrzeć, jak oficer Krause klepie tyłkiem w siodło. On i zwierzęta... On by kamieniem się nie potrafił zająć.

***

- Witaj Helmut! - przywitał się Hugo.

- A witaj, witaj Hugo! - podali sobie ręce.

- To moja służąca Jadwiga. - Krause zerknął na mnie.

Niemiec imieniem Helmut skinął w moją stronę z uśmiechem w geście przywitania.

- Uh, Hugo! Wsiadasz na Trauma? Zobaczysz, że nie nadążysz za tym ogierkiem. - mówił pewny siebie.

- No zobaczymy co potrafi... - oficer Abwehry pokiwał głową.

Helmut zaczął prowadzić go w głąb swej posiadłości, ja oczywiście w ciszy podążałam za nimi.

Oficer Krause [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz