Jadwiga Jabłońska
Siedziałam przy stole w kuchni popijając wodę. Już dawno minęła dwunasta, a Hugo dalej nie wstał z łóżka... Ciągle zastanawiam się czy wejść tam i zobaczyć czy oficer w ogóle żyje czy siedzieć spokojnie i czekać...
Przed godziną szesnastą z jego pokoju słyszałam lekkie pomrukiwania. Zainteresowana podeszłam pod drzwi od pokoju Niemca.
- Kurwa... - powiedział zachrypiały - co jest? Ciemno...?
Nasłuchiwałam dalej.
- Mein Gott... Moja głowa... i mój nos! - zajęczał.
Niepewnie zapukałam w uchylone drzwi.
- Wejdź. - wycedził, przecierając twarz ręką.
- Czy wszystko dobrze? - spytałam naprawdę nieśmiało, widać było, że Hugo nie ma ochoty na żadne rozmowy.
- Nie - pokiwał nieporadnie głową. - Przynieś coś zimnego w szmacie... Chociażby mięso - dotykał swój obolały nos.
Ruszyłam w stronę wyjścia słysząc tylko ciche.
- Sheiße... Ktoś mi wczoraj przyjebał?
Gdy byłam już poza pokojem zaśmiałam się. Pierwszy raz widziałam tak nie ogarniętego Huga. W worku był akurat zmrożony groszek, wyjęłam go i owinęłam w ścierkę. Chyba z własnej woli wolę mu nie uświadomiać, że nikt mu nie przywalił, tylko wczoraj upadł.
- I coś z szafki, bo chyba trzeźwieje! - krzyknął niewyraźnie.
Przewróciłam oczami i udałam się do Niemca. Hugo leżał rozwalony na łóżku z niewyraźną miną. Przysiadłam na jego skrawku i przyłożyłam chłodną szmatkę do nosa oficera. Mężczyzna syknął tylko i zacisnął mocniej oczy.
- Może ty masz złamany ten nos... - przyjrzałam się uważniej, skacowanemu, blondynowi.
Teraz uważne mogłam obejrzeć jego twarz... Mocne rysy, niby to ciemne, ale nie do końca... blond włosy i aktualnie niewidoczne, przejrzyste, jasne, błękitne tęczówki. Powagę na twarzy miał po prostu wyrysowaną, nie była ona wesoła, okrągła.
- Który mi tak sprzedał? - otworzył oczy i zerknął na mnie.
- Upadłeś... - powiedziałam szybko przypominając sobie tamtą sytuację... odruchowo pogładziłam się po włosach, nie mam pojęcia dlaczego. Szybko zabrałam swoje łapsko.
Trwał tak chwilę w zamyśleniu, po czym ocknął się, lekko pobladł i już o nic więcej nie pytał.
- Pokaż mi ten nos. - nachyliłam się nad oficerem wywiadu i delikatnie poruszałam nim na boki, ignorując miny cierpienia mężczyzny. Nie ruszał, ani nie wydawał odgłosów przesuwania się kości.
- Jest... Zbity. - stwierdziłam znów przykładają lód dla ukojenia bólu.
Przymrużył oczy i pokiwał twierdząco głową.
***
13 luty 1940r
Byliśmy w trakcie późnego obiadu, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Zostań, ja zobaczę - Hugo przełknął i wstał od stołu.
Talerze były już puste, więc wszystko sprzątnęłam.
- Witaj Bernd - usłyszałam z daleka.
- No wchodź! - zajerestrowałam głos jakiegoś innego mężczyzny.
Do jadalni wszedł Krause, Niemiec w mundurze i jakaś pulchna kobietka z dwoma długimi, czarnymi warkoczami.
- Hugo, słyszałem, że ty bawisz się w te służące, pokojówki i tak dalej to, to jest Gabija, litwinka! Taki prezent Tobie.
CZYTASZ
Oficer Krause [Zakończone]
Historical FictionWojna zazwyczaj wyzwala w ludziach to co najgorsze, ale i to co najlepsze. Teraz można sortować społeczeństwo. Ten będzie dobry, ten będzie zły. Okupacyjne władze ogarnęły Polskę nowymi zasadami, surowymi zasadami. Rzesza musi uporać się z ludzmi, k...