- Nie wiem jeszcze za ile i na ile. - dokończył.

Zapatrzona w kartkę pokiwałam twierdząco głową. Oficer wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Coś ostatnio było z nim nie tak. Jego powagę coś burzyło. Czasem był to codzienny Krause, a zaraz potem coś wytrącało go z równowagi i albo był czymś zdenerwowany, zły... Za to nigdy szczęśliwy.

- Coś się stało? - wymcknęło mi się. Przecież miałam nic nie mówić!

- Nic się nie stało. - właśnie tak brzmiał, jak coś było nie tak.

Zamiast obojętnego tonu w jaki zawsze ubierał słowa miał teraz twardy, mocny i przepełniony powagą.

- Mm - mruknęłam odkładając kartkę i pióro na ławie.

- Zostaniesz jutro na chwilę z Gabiją. Odprowadzę dziewczyny na stację. - powiedział, spoglądając na jeden z obrazów wiszących na ścianie.

Świetnie! Jakąś godzina z tym pasożytem sam na sam. Nakryłam się kołdrą i postanowiłam, że pójdę spać, choć teraz było trudno zasnąć przez myśl, że jutro muszę siedzieć z tym grubasem.

***

Krause stał już ubrany, podeszła do mnie Kathrin i mocno ściskając moja rękę nachyliła się nad uchem.

- Jeszcze tu wrócę... - posłała mi perfidny uśmiech.

Pitu, pitu! A Boże uchowaj, siedź w Berlinie i się nigdzie nie wybieraj.
Udała się teraz do kluchy stojącej obok.

- Żegnaj Jadwigo. Naprawdę Krause świetnie trafił, za pierwszym razem - spojrzała dziwnym wzrokiem na Litwinkę rozmawiającą z Kathrin.

- Szerokiej drogi, Briggite - objęła mnie nawet ramieniem, przytuliłyśmy się.

Wszyscy posłali ostatnie spojrzenie i kobiety wraz z oficerem zniknęły za drzwiami.

Gabija udała się pędem do kuchni, ja poszłam posprzątać pokój Huga i zmienić pościel.

***

Krause brał teraz kąpiel w łazience. Od kiedy przyszedł do domu, Gabija wodzi za mną zabijającym wzrokiem. Skończyłam wszystko w kuchni, postanowiłam, że zobaczę jeszcze raz czy pokój oficera jest gotowy.

Zagięła się trochę pościel co wyglądało nieestetycznie. Nachyliłam się nad łóżkiem i wyciągnęłam rękę w stronę kołdry. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za kark i przyciska do materaca, odwraca mnie przodem do siebie i przykłada rękę do ust, abym nie mogła wołać pomocy. To była Litwinka.

- Nie zapomniałam o tym całym waszym pocałunku... - uśmiechnęła się. Jaki do cholery jasnej pocałunek?

Przeraziłam się okropnie, zrobiło mi się słabo, tak bardzo chciałam zawołać Huga, kogokolwiek, ale nie mogłam! Otyła kobieta usiadła na mnie okrakiem, miażdżąc mnie przy tym. Położyła ręce na mojej szyi i zanim zdołałam wydać z siebie jakikolwiek dzwięk, zaczęła coraz bardziej naciskać. Próbowałam złapać jak najwięcej powietrza, ale nie udawało mi się to. Próbowałam uderzać Gabiję, ale jej to nie ruszało. Wydawałam przerażające, stłumione dźwięki. Powoli robiło mi się słabo i godziłam się z myślą, że za parę sekund umrę.

Niewyraźny odgłos odblokowania zamka od łazienki. Zaczynałam odpływać, powietrza miałam coraz mniej.

- Co tu się kur... Jadwiga! - usłyszałam krzyk Huga.

Mężczyzna podbiegł do nas czym prędzej w koszuli i portkach, całą swoją siłą zwalił ze mnie ten czołg.

Czarnowłosa osunęła się na podłogę i spojrzała na oficera. Ja zachłannie łykałam powietrze, łapiąc się za obolałe gardło.

Krause złapał garść jej nawet gęstych, czarnych kudłów, wykrecił i przy użyciu sporej siły zaczął ciągnąć ją po podłodze. Kobieta wydała przeraźliwy pisk, najprawdopodobniej z bólu, jaki teraz odczuwała.

Została wyrzucona z mieszkania, Hugo powiedział jej "Już tu nie wracasz!" poszedł do salonu, zaraz wracając ze starą walizką, z której wystawiały ubrania, wyrzucił ją za drzwi. Leżałam i zaczynałam płakać.

Hugo Heinrich Krause

Szczelnie zamknąłem drzwi i szybko udałem się do Jadwigi.
Brunetka leżała na moim łóżku z oczami pełnymi łez. Nigdy więcej nie będzie tu innych... służących. Ten widok mnie lekko złamał. Ona była tak cholernie wystraszona, oczy przepełnione były strachem i łzami, które lały się strumieniami. Kucnąłem przy łóżku, spoglądając na nią.

- Jadwigo, nic Ci nie jest? - spytałem nachylając się bardziej. - Wszystko dobrze? - moje pytania były oczywiście głupie, ale o co miałem się pytać.

- Boję się, Hugo... Tak cholernie się boję... - wydukała łamiącym się głosem.

Znów przypomniała mi dziecko, bezbronna, bojąca się istotka, która potrzebuje wsparcia, ochrony i poczucia bezpieczeństwa.

Może nie był to najlepszy pomysł uspokajać dorosłą dziewczynę jak dziecko, ale... Wujek Krause nie raz musiał uspokajać nie zawsze wesołe dzieci Kurta.

Zacząłem gładzić ją po głowie.
- Shh... Już nikt nic Ci nie zrobi. - uspokajałem ją.

- Ona tu będzie... - jej głos był załamany, jąkała się. Cała drżała.

- Nie, nie wróci tu. - zapewniłem ją.

Na jej szyi były czerwone ślady dłoni, dziewczyna prześwietlała mnie pustym wzrokiem.

- Boję się... - szepnęła, kręcąc głową.

- Boisz się sama spać? - westchnąłem.

Jadwiga nie odpowiedziała, dalej cichutko chlipała, podkulając się. Podejrzewam, że przeżywała koszmar, przed chwilą prawie straciła życie. Nigdy nie widziałam, aż tak przerażonej osoby. Może dawno temu, kiedy patrzyłem na przesłuchania Kurta.

  Odwróciła się plecami do mnie i pochlipywała. Kurwa... Co ja mam zrobić do cholery? Przycupnąłem na łóżku i położyłem dłoń na jej ramieniu.

No nie będę jej stąd wyganiał. Powoli i delikatnie położyłem się obok. Dziewczyna co chwila drżała.

- Ona była okropna. - rzekła cicho.

Kobieta wzięła jedną z ozdobnych poduszek i objęła ją, ściskając nerwowo.

- Nie wpuścisz jej już tu? - dopiero teraz usłyszałem, że jej głos był znacznie zmieniony.

- Nie, nie martw się. - starałem się, aby mój ton brzmiał, jak u zmartwionego człowieka. Starałem się...

Po jakimś czasie kobieta zasnęła, również zamknałem oczy i starałem się usnąć.

***

Obudził mnie chwilowy krzyk i głębokie oddychanie. Usiadłem rozglądając się po pokoju, na śmierć zapomniałem, że ona leży tuż obok.

Patrzyła na mnie wystraszona.

- Coś się stało? - spytałem nieprzytomny.

- Śniło mi się, że znów mnie duszono. - uspokoiła się trochę.

Westchnąłem i znów się położyłem.

- Ja chyba pójdę do siebie... - oznajmiła i zaczęła zabierać koc, który służył za narzutę na moje łóżko.

- Leż już tu... - rozkazałem. - Nie będę latał w środku nocy za każdym krzykiem i sprawdzał czy żyjesz.

Oficer Krause [Zakończone] Where stories live. Discover now