Postaram się ale niczego nie obiecuję.

18 2 0
                                    

Po tych słowach Jiyong nie odezwał się aż do momentu w którym samochód zatrzymał się przed jego domem. Przynajmniej teraz wejdę tu z własnej woli, ostatnio obudziłam się już w środku. Związana.

W ciszy weszliśmy do środka.
Chłopak poinstruował mnie abym usiadła na kanapie przede mną więc tak też zrobiłam.

- Chcesz coś to picia?

- Jiyong, kurwa! Nie nie chce nic do picia, chcę żebyś mi w końcu wszystko wyjaśnił. Tylko tym razem mów prawdę do jasnej cholery!

- Spokojnie Riv, chciałem tylko załagodzić atmosferę. Tak jak już mówiłem, nie chcę cię dłużej okłamywać. Myślałem, że moje kłamstwa sprawią, że twoje życie będzie lepsze ale teraz zrozumiałem, że wcale tak nie będzie. Dopiero teraz zauważyłem, że cały czas cię krzywdziłem i bardzo cię za to przepraszam...River, zanim zacznę ci opowiadać jak to wszystko wyglądało naprawdę, obiecaj, że wysłuchasz mnie do końca.

- Postaram się ale niczego nie obiecuję...

- Ehhh, no niech ci będzie... Boże nawet nie wiem jak ci to wszystko wyjaśnić... Wszystko co wiesz to jedno wielkie kłamstwo, no prawie wszystko.... Pozwól mi, że powtórzę to jeszcze raz, kocham cię Riv, nigdy nie przestałem. Nigdy nie byłbym w stanie skrzywdzić ani ciebie ani twojej rodziny. Nie patrz tak na mnie, wiem co sobie myślisz, jak mogę tak mówić skoro już to zrobiłem. Jesteś w błędzie River, to wszystko było zaplanowane przez FBI a konkretniej mówiąc przez twojego brata, przynajmniej na początku. Potem to ja przejąłem nad wszystkim kontrolę. Twój brat, Kei, skontaktował się ze mną jakiś czas przed gdy się poznaliśmy prosząc o moją pomoc w pokonaniu Kim Jong Una. Pewnie zastanawiasz się jakim cudem potrzebny w tym celu byłem właśnie ja. Mówiąc ogółem okazało się, że Kim jest moim wielkim fanem więc łatwo mi było zdobyć jego zaufanie. River, posłuchaj mnie, Kei i Junsu żyją...Mało tego mają się bardzo dobrze. To była tylko symulacja mająca na celu mentalnie przygotować się na ewentualną śmierć twojej rodziny a moja zdrada miała sprawić, że nie popadniesz w depresję po tym jakbym to ja został zamordowany. Ta cała akcja z lotem to Korei Północnej, nie miała naprawdę miejsca, była to inscenizacja zaprojektowana przez mnie i resztę FBI. To wszystko działo się na opuszczonym lotnisku po południowej części naszego kraju. Nigdy nie zastanawiało cię gdzie podział się Seungri potym gdy opuściliśmy mój dom? Koordynował całą operację, działał za kulisami a na samym końcu grał Kim Jong Una. Wiesz przecież jak on kocha aktorstwo... Kiedy obudziłaś się w szpitalu lekarze powiedzieli nam, że masz amnezję spowodowaną tragicznymi wydarzeniami, że twój mózg postanowił wyprzeć wszystkie wspomnienia z tego feralnego dnia. W pewnym stopniu było to nam rękę, nie pamiętałaś co się stało, jak i dlaczego. Więc postanowiliśmy to tak zostawić i pozwolić ci żyć normalne życie. Zadaniem Young Do było pilnowanie cię i sprawdzanie czy nic ci się nie przypomniało. Poza twoimi koszmarami wszystko było doskonale. Postanowiliśmy, że wyślemy cię do YG. To miał być test, ostateczny test. Niestety nie wszystko poszło tak jak powinno. Yuna pojawiła się z nikąd i zaprowadziła do CEO który nie znał szczegółów naszego planu. Wszystko się spierdoliło. Dowiedziałaś się o kłamstwach które wcisnęliśmy wszystkim niewtajemniczonym... A potem wpadłaś na mnie. Resztę już znasz. Próbowaliśmy to jakoś ratować ale wiesz co Riv? Pierdolę to. Mam dość tych wszystkich kłamstw. Kobieta którą kocham zasługuję aby znać prawdę.

- Wszystko fajnie, pięknie tylko, że nie mogę zrozumieć z jakiej okazji zostałam wciągnięta w całe to zamieszanie. Szczerze mówiąc sama nie pamiętam jak to wszystko się zaczęło. Mój brat był kryminalistą i chciał wyłudzić pieniądze, mój kuzyn mnie torturował, ty byłeś niewinny. Potem okazało się, że to był wasz plan, oni pracowali dla FBI, ty byłeś ich szefem. Porwaliście mnie. Nic już z tego nie rozumiem. Po co to wszystko? Te wszystkie kłamstwa? Po co mnie w to wszystko zaplątaliście? Stworzyliście sobie w ten sposób tylko i wyłącznie więcej problemów i pracy.

- Masz rację Riv, prawda jest taka, że plan był zupełnie inny. A raczej w stosunku do ciebie nie było go wcale. Przychodziłaś na nasze koncerty przez dziesięć lat. Zawsze stałaś w pierwszym rzędzie. Zawsze ci się przyglądałem. Z czasem zacząłem się w tobie zakochiwać nie wiedząc nawet dlaczego, przecież nawet się nie znaliśmy...Kiedy reszta zespołu przyprowadziła cię na backstage byłem najszczęśliwszą osobą na całym świecie. Nie mogłem zmarnować tej szansy. Kiedy Kei poinformował mnie, że jesteś jego siostrą sprawy się skomplikowały. Zarówno twój brat, jak i kuzyn błagali mnie żebym nie angażował się w związek z tobą. Przynajmniej nie teraz, kiedy pracowaliśmy nad tak ważną misją...Ale ja nie słuchałem, nie mogłem zmarnować danej mi szansy na bycie z kobietą którą tak bardzo kochałem. Wtedy nie rozumiałem jak bardzo cię ranię, wydawało mi się, że kiedy ja jestem szczęśliwy, ty też będziesz. Niestety...Myliłem się i chcąc nie chcąc zniszczyłem ci życie. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że mogliśmy powiedzieć ci prawdę od samego początku zamiast tworzyć miliony śmiesznych scenariuszy w celu zatuszowania naszego prawdziwego celu.

- Czyli to wszystko to było jedno wielkie kłamstwo? Skonstruowane tylko po to żebym nie dowiedziała się prawdy? Nie no zajebiście...Pozostaje tylko jedno pytanie, po co? Jaki był cel mieszania mnie w całe to zamieszanie? Mogłam żyć sobie w spokoju, nie będąc zamieszana w tą idiotyczną sytuację! Nie mogłeś zmarnować szansy żeby ze mną być? Co za kpina! Wiesz ile cierpienia mnie to wszystko kosztowało? Ile wylanych łez? Ile nie przespanych nocy, skąpanych w koszmarach? Mężczyzna którego kochałam...- Głos mi się załamywał ale nie chciałam by zostało to zauważone. Chciałam udawać, że jestem silna, że już mi na nim nie zależy. Problem polegał na tym, że i ja i on wiedzieliśmy, że to nie nieprawda - Zdradził mnie...Zdradził moje zaufanie...Próbował mnie zabić!

W tym momencie nie wytrzymałam. Wstałam z kanapy, podeszłam do Jiyonga i zaczęłam okładać go pięściami. Mężczyzna nawet nie zareagował, czekał cierpliwie aż przestanę.

Kiedy opadłam z sił, usiadłam na podłodze i zaniosłam się płaczem. Tak bardzo chciałam go nienawidzić, tak bardzo chciałam wyjść i już nigdy go nie zobaczyć. Nie potrafiłam tego zrobić, moje serce cały czas powtarzało jak bardzo mi na nim zależy, jak bardzo...Go kocham.

Chłopak usiadł obok mnie i objął ręką. Resztki bariery którą do tej pory próbowałam odbudować, rozsypały się w drobny mak. Mój płacz przemienił się w cichy szloch.

Ten rodzaj rozpaczy jest najgorszy, cierpimy w ciszy, udając, że nic się nie dzieje, że wszystko jest w porządku. Osoby wokół nas mają tego świadomość i cierpią razem z nami bo wiedzą,że nie są w stanie zrobić nić aby nam pomoc, aby załagodzić nasze cierpienie. Jednymi osobami które są w stanie to zrobić jesteśmy my sami.

Więc siedzieliśmy w ciszy, w uścisku. Nie wiem ile czasu minęło. Nie interesowało mnie to, w tamtym momencie liczył się tylko On i ta cudowna cisza, której tak bardzo mi brakowało. Cisza która przynosiła ukojenia naszym pokaleczonym sercom.

Z BIGBANG przemierzam świat Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon