#38

3.5K 281 113
                                    

*Adrien*

Nie mam pojęcia skąd Chloe wie o tym, że Marinette nie ma w tej chwili w domu.

Nie powiedziałem o tym nikomu oprócz rodziny i najbliższych znajomych.

Oraz detektywa, ale ten obiecywał zachować pełną dyskrecję.

Nie zdziwił bym się gdyby się okazało, że to moja mama poszła z tym do mediów.

Zatłukę ją kiedyś.

Ale zanim to zrobię wyjdę na świeże powietrze orzeźwić umysł.

Jednak to nie był najlepszy pomysł.

Wszędzie w okół zakochane pary.

Czego ja się spodziewałem wychodząc na ulice miasta miłości.

To jeszcze bardziej mnie zdołowało.

Jutro niedziela czyli dzień relaksu i wypoczynku.

Zawsze wychodziliśmy do restauracji, do kina lub teatru albo wyjeżdżaliśmy do naszego domku.

Znajdę ją czy to się wam wszystkim podoba.

Niech tylko ktoś wskaże mi drogę.

Telefon w mojej kieszeni zaczął wibrować.

DZIĘKI CI BOŻE ZA WYSŁUCHANIE MOICH PRÓŚB.

Mama Marinette?

-Słucham?
-Adrien? Chyba znaleźliśmy jakiś ślad.

*Sabine*

Od kilku dni razem z Tomem nie robimy nic innego tylko martwimy się o naszą córkę.

Lecz dzisiaj nastał przełomowy dzień w tej sprawie.

Dzisiejszego wieczora próbowaliśmy wyciszyć się przed snem pijąc herbatę i oglądając telewizję.

Nie spodziewaliśmy się nikogo, więc dzwonek do drzwi bardzo nas zaskoczył.

Podeszłam do drzwi i otworzyłam je.

-Dziecko moje kochane! Co się z tobą działo?! Tom!

Kazałam jej wejść do środka.

Była cała przemarznięta, a na policzku miała zadrapanie.

Zaprowadziłam ją do salonu i okryłam kocem.

-Rzazem z Adrienem odchodziliśmy od zmysłów. Gdzie ty byłaś? Moja dzielna córcia oswobodziła się z rąk porywaczy.
-To nie do końca tak.
-A jak? Albo wiesz co, poczekaj, zrobię ci herbatę i wszystko nam opowiesz. Zmarzłaś okropnie. Gdzie oni cię trzymali? Mam tylko nadzieję, że nie będziesz chora.
-Szłam przez dwie godziny.
-Dwie godziny w taką pogodę? Kto ci to zrobił? A ta rana na policzku?

Gdy już nam wszystko opowiedziała wpadłam w szał.

Niech ja ją tylko dorwę!

Niech no ją Adrien dorwie!

A właśnie.

Przecież musimy go o tym poinformować.

-Może ja zadzwonię do Adriena.

-Właśnie miałam cię o to prosić... tylko jak byś mogła, nie mów mu o tym, że tu jestem. Niech po prostu przyjedzie.

Sprytnie, ale się chłopak ucieszy.

*Adrien*

Gdy tylko moja teściowa rozłączyła się, w mgnieniu oka udałem się z powrotem do domu po auto i pojechałem do nich.

Wyglądała na zadowoloną więc musieli wpaść na jakiś poważny trop.

Zaprosiła mnie do środka.

Zdjąłem płaszcz i buty po czym udałem się z nią do salonu.

-Strasznie zimno się zro.... Marinette?!

Nie mogłem uwierzyć w to co widzę.

Zabrałem kubek z jej rąk i odstawiłem go na ławę.

Musiałem się do niej przytulić.

Tak się stęskniłem.

Kątem oka zauważyłem, że  mama Marinette robi nam zdjęcia.

Usiadłem obok granatowłosej i złapałem ją za rękę.

Humor od razu mi się poprawił.

Marinette dokończyła swoją herbatę i wróciliśmy do domu.

Chciałem zrobić jej coś do jedzenia ale odmówiła.

-W takim razie zrobię ci kąpiel.
-Nie mam siły Adrien.
-To chociaż prysznic.
-Adrien..
-A ze mną?

Uśmiechnęła się lekko.

-Z tobą bardzo chętnie.

Poszliśmy więc do łazienki.

Kazałem usiąść jej na wannie, a ja w tym czasie przygotowałem wszystkie potrzebne rzeczy.

*Marinette*

Nie musiałam prosić go o pomoc, sam zaczął mnie rozbierać.

Weszliśmy pod prysznic.

Adrien odkręcił wodę.

Oparłam głowę na jego ramieniu.

-Stęskniłem się, wiesz?

-Ja też.
-Dorwę ją.
-Daj spokój, przecież nic się nie stało.
-Zamknęli cię z dala ode mnie, uderzyli cię, przemarzłaś, a jak wam się coś stało?
-Nie siedziałam w jakiejś szopie tylko w czterogwiazdkowym hotelu jej ojca.
-Mówisz o tym jak by się nic nie stało.
-Nie rozmawiajmy już o tym.

Blondyn wtarł szampon w moje włosy i objął mnie dłońmi w  talii.

-Ósmy tydzień.
-Liczysz? Teraz to mnie zaskoczyłeś.
-Oczywiście, że liczę.
-Mam USG w czwartek, idziesz ze mną?
-A mogę?
-Oczywiście, że możesz.

***
Późnym wieczorem w końcu położyłam się do łóżka.

Chyba zaczyna mnie coś brać.

Adrien przyszedł w końcu z dołu i położył się koło mnie.

Martwi mnie jeszcze jedna rzecz.

-Adi... zabrali mi pierścionki.
-Nie przejmuj się.
-No ale...
-Ciii..

Otworzył szufladę obok łóżka i wyciągnął coś z niej.

Okazało się, że to właśnie moja obrączka i pierścionek zaręczynowy.

-Skąd to masz?
-Jakiś gościu to przyniósł.

Złapał moją dłoń i wsunął je na palec.

Przykryłam się i przytuliłam do Adriena.

-Kocham cię.
-Ja ciebie też.

-----------------------------------------------------------
Niech mi ktoś teraz powie, że krótki rozdział to się poddaję.

Zbliżamy się do końca słuchacie.

Chyba, że wpadnę jeszcze na jakiś pomysł.

Albo wy wpadniecie.

|Miraculum: Ślub od pierwszego wejrzenia|AU|Where stories live. Discover now