#30

4.3K 302 218
                                    

*Adrien*

Nie cierpię siedzieć sam w sobotę.

A w sobotę po południu to już w ogóle.

Mari poszła gdzieś z Aylą, Nino w pracy, nawet rodzice gdzieś poszli.

Pozostało mi tylko czekać, aż moja żona wróci.

Z racji, że nie mam nic pożytecznego do roboty włączyłem telewizję.

Stanęło na jakimś bezsensowynm dokumencie.

Na szczęście z opresji uratowała mnie Marinette.

-Jak tam? Co robiłyście.
-Yy.. my? Byłyśmy na zakupach iii takie tam.
-Nie widzę żadnych toreb.
-A bo.. nie znalazłam nic ciekawego.
-Okej.

Usiadła koło mnie.

Wyglądała na dziwne spiętą.

Postanowiłem nie pytać bo jeszcze mogło by to pogorszyć sprawę.

Jak będzie chciała to sama mi powie.

Chwyciłem za telefon który przed chwilą wydał dźwięk przychodzącego Sms-a.

Jakiś nieznany numer.

Gdy otworzyłem wiadomość myślałem, że dostanę mini zawału.

-Kto to?
-Nie wiem. Jakieś zdjęcie USG czy coś w tym stylu. Nie mam pojęcia o co chodzi.

Do tego podpis "gratulacje tatusiu".

Nie, nie, nie, nie.

To miał być jeden, nic nie znaczący raz.

Mówiła, że bierze tabletki.

Przecież Marinette mnie zabije, potem ożywi, zabije siebie, a ja popełnię samobójstwo bo nie będę mógł bez niej żyć.

I po jaką cholerę mówiłem jej prawdę.

Mogłem jej powiedzieć, że Nino pyta czy idziemy na piwo czy coś.

Jak zwykle mądry po szkodzie.

-Ja też dostałam jakieś, czekaj sprawdzimy czy to to samo.

Muszę obmyślić jakąś drogę ucieczki na wszelki wypadek gdyby zabrała ze sobą jakiś nóż.

Przyniosła jakąś kopertę z torebki i usiadła z powrotem na kanapie.

Ukląkłęm przed nią.

No i co ja jej powiem.

"Sorry to przez przypadek" ?

Albo typowe "to nie tak jak myślisz"?

Ona w tym czasie wyciągneła z koperty kartkę i podała mi ją.

-Mari..

Spojrzałem na papier i zobaczyłem to samo zdjęcie.

Przynajmniej tak mi się wydaje.

W lewym górnym rogu widniało nazwisko Marinette Agreste.

Zrobiło mi się ciemno przed oczami.

O mój Boże, będe ojcem.

BĘDĘ OJCEM!

I to nie z jakąś pierwszą lepszą tylko z moją żoną.

JAKI ŚWIAT JEST PIĘKNY!

Przytuliłem się do jej brzucha i zacząłem płakać.

-Wszystko w porządku?
-Mnie się pytasz? To ja powinienem ciebie pytać. Jak się czujesz? Nie mdli cię? Może jesteś głodna? Albo ci słabo? Usiąć, a nie, już siedzisz. Może się połóż lepiej. Zrobię ci gorącą kompiel. Ale możesz? Jezus Maria ja nie wiem jak zajmować się kobietą w ciąży.
Muszę poczytać o tym w internecie, albo kupić jakieś czasopisma. Przecież tobie nie wolno teraz jeść wszystkiego. A może wolno?
-Uspokój się, to dopiero piąty tydzień.
-AŻ piąty tydzień. Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej.
-Nie wiedziałam jak, a poza tym chciałam się upewnić.
-Musimy powiedzieć rodzicom.
-Twoja mama zaprosiła wszystkich na jutro, pamiętasz?
-Pamiętam, ale ją zaskoczę, będzie skakać pod sufit.
-Lepiej nie.

Usiadłem obok niej i wziąłem kartkę z badań z powrotem do ręki.

-To jest nasz dzidzuś?
-Tak.

Co prawda widziałem tylko jakiś mały pęcherzyk ale już mogę wyobrazić sobie tą małą ślicznotkę.

-Moja mała córeczka.
-Skąd wiesz, że to będzie dziewczynka?
-Wiem co robię, kochanie.
-Ehe.. a jak to będzie chłopczyk?
-Tak czy siak będzie najcudowniejszym dzieckiem na świecie.

Pocałowałem Mari w usta i z powrotem przytuliłem się do niej.

-Kocham cię skarbie.
-Ja ciebie też.

-----------------------------------------------------------
Nie bić, nie tłuc, nie szykować pochodni.

Gdyby nie ten nowy rok szkolny to rozdział był by wcześniej.

Wiesz jak jest.

Idę się modlić, żeby koleżanka której nie znoszę nie doszła do mojej klasy.

🖐🖐

|Miraculum: Ślub od pierwszego wejrzenia|AU|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz