#27

4.1K 312 74
                                    

*Marinette*

Usiadłam obok Adriena który oglądał coś w internecie.

-Bardzo zajęty jesteś?
-Nie, a co?
-Możemy porozmawiać?
-No pewnie.

Odłożył laptop na ławe i spojrzał na mnie.

-Oferty domków?
-Obiecałem ci, że poszukam.
-Jesteś pewien, że jesteśmy na to gotowi?
-Na co?
-Na złożenie rodziny.... i w ogóle.

Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

-Jesteśmy dorośli, oboje mamy pracę, nie widzę przeszkód.
-Nie myślisz, że znamy się trochę za krótko na to.
-W listopadzie mamy rocznicę.
-Tak, a jest listopad. Znamy się od ośmiu miesięcy, nie zdążyliśmy się jeszcze dobrze poznać, a ja nie chcę być potem samotną matką. Nawet już zauważyłam, że się od siebie oddaliliśmy.
-Wydaje ci się.
-Kiedy ostatni raz się kochaliśmy, całowaliśmy albo przytulaliśmy? Nawet dzisiaj rano nie zareagowałeś gdy próbowałam stworzyć jakąś romantyczną chwilę.
-Nie no bo ja.... wynagrodzę ci to.
-Tak?
-Tak.

Zaczął obkręcaś kosmyk moich włosów  wokół palca.

Usiadłam mu na kolanach i przybliżyłam swoją twarz do jego.

-Zostajemu tu czy idziemy na górę?
-Ktoś kiedyś powiedział, że w związku nie można popadać w monotonność.
-Rozumiem, że zostajemy tutaj.

Uśmiechnął się i zaczął mnie całować.

Brakowało mi tego.

Nie wiem co się stało, że zrobiliśmy sobie taką przerwę.

W nocy jest gorąco więc rozumiem, że nie chce się przytulać.

Ale żeby mężczyzna nie chciał się kochać to podejrzane.

Chyba, że to we mnie jest problem.

Może on faktycznie myślał, że jestem w ciąży.

Tradycyjnie musiał przerwać nam dzwonek do drzwi.

Adrien oparł swoje czoło o moje.

-Masakra.

Zeszłam z kolan blondyna żeby otworzyć drzwi ale mężczyzna mnie wyprzedził.

-Myślałam, że to twoja mama.
-Ona wchodzi jak do siebie. To kurier.
-Zamawiałeś coś?
-Yhym.

Wyciągnął nożyczki z szuflady i zaczął rozpakowywać paczkę.

Wyciągnął z niej obraz przedstawiający jedno z naszych zejęć z sesji ślubnej.

-O matko!
-Podoba ci się?
-Jest wspaniały!

Przytuliłam się do niego i oparłam głowe na jego ramieniu.

-Moi rodzice taki mają.
-Moi też. Dlatego go zamówiłem.

*Adrien*

Marinette zaczęła szlochać na moim ramieniu.

Może to nie był jednak najlepszy pomysł.

-Nie podba ci się, co?
-Nie no, podoba, nawet bardzo, tylko myślałam, że przez całe życie będe skazana na samych nieudaczników.
-Też jestem takim nieudacznikiem?
-Tylko czasami.

Chyba mogę uznać to za komplement.

-Nie płacz już.
-Nie zwracaj na to uwagi.
-Jak mam nie zwracać na to uwagi? Odwodnisz się i to przeze mnie.
-Oh Adrien.

Wytarłem kciukiem łzy z jej policzka i pocałowałem w czoło.

-Kocham cię.

Przez to granatowłosa zaczęła jeszcze bardziej płakać.

-Oh.. ja ciebie też.
-No ale nie płacz już. Chodź.
-Gdzie?
-Pójdziemy zawiesić obraz.
-Na czym? Na taśmie klejącej?
-Przyniosę wiertarke z garażu.
-Aaaa.. no dobra.

Przyniosłem przedmiot i udałem się do sypialni.

Wyznaczyłem miejscne na ścianie i zabrałem się za wiercenie.

-Poczekaj!
-Co? To złe miejsce?
-Nie, tylko nakurzysz na łóżko. Poczekaj, przyniose odkurzacz.
-Nie pomyślałem o tym.

Po zakończeniu zadania, posprzątałem wszystko i usiadłem obok Marinette.

I tak mogę żyć.

Szczere rozmowy zamiast kłótni.

I kto by pomyślał, że małżeństwo z nieznajomą może być tak udane.

-----------------------------------------------------------
Witam was w to piękne słoneczne południe.

Czy tylko ja wolę zimę? XD

Ultra szczery Agreste dziękuje za przeczytanie i zaprasza do następnego.

🖐

|Miraculum: Ślub od pierwszego wejrzenia|AU|Where stories live. Discover now