*Adrien*
Zacząłem przyglądać się mojej żonie.
W którym tygodniu zaczyna rosnąć ciążowy brzuszek?
Objąłem Mari w talii i przytuliłem się do niej.
-Musimy już wstaaawaać?
-Nie.
-To dlaczego nie śpisz?
-Po prostu.Spojrzałem w jej oczy które były lekko uchylone.
Zbliżyłem się do jej twarzy.
Chciałem ją pocałować ale uciekła do łazienki.
Aż tak brzydko pachnie mi z ust?
Ale chyba jednak nie o to chodziło.
To te poranne mdłości czy coś?
Poszedłem za nią zobaczyć jak się czuje.
-Wszystko w porządku? Przynieść ci wodę?
-Weź nie pytaj nawet.
-Zostajesz w domu dzisiaj?
-Nie no, co ty?
-Przecież źle się czujesz. Może powinnaś iść do lekarza.
-Mam umówioną wizytę w czwartek.
-To po jutrze.
-W następny.
-Jesteś pewna, że nie chcesz iść wcześniej?
-Spokojnie Adrien.Ja po prostu jestem w nowej sytuacji i nie wiem jak ma się zachowywać.
Nie wiem czy to normalne czy nie, cały czas mam wrażenie, że wszystko może zaszkodzić zdrowiu dziecka i Marinette.
Coś musi być na rzeczy skoro nawet moja mama stwierdziła, że przesadzam, a ja po prostu się martwię.
Pomogłem granatowłosej wstać z podłogi i wróciliśmy do sypialni.
-Chloe ma być dzisiaj w firmie.
-To może tym bardziej nie idź dzisiaj do pracy.
-Chyba nie myślisz, że się jej boję.
-Ty może nie, ale ja się o ciebie boję. Ona coś kombinuje, chyba jest zazdrosna, że to ty jesteś moją żoną a nie ona.
-A co? Podoba ci się?
-Chloe? W życiu! Wiesz jakie to jest okropne babsko?
-Wiem, chodziłam z nią do klasy, za wszelką cene próbowała mi dogryść.
-Naprawdę?
-Sama czasami w to nie wierzę.*Marinette*
Adrien miał rację.
Chloe patrzyła na mnie jak by chciała mnie zjeść, a jednocześnie z głupowatym uśmieszkiem.
-Widziałeś to?
-Mówiłem ci żebyś nie szła.
-Przecież nie będę się przed nią chować.Weszliśmy do windy i Adrien złapał moje dłonie.
-Boję się o was.
Łzy zaczęły napływać mi do oczu.
Jaki on jest kooochanyy.
-Zrobiłem coś nie tak?
-Nie.. nie, ja po prostu...wiesz...Zaczęłam ocierać łzy.
Pech chciał, że na korytarzu trafiliśmy na mamę Adriena.
-Coś ty jej znowu zrobił?
-Ja? Nic.
-Marinette, co się dzieje? Mam mu dać szlaban?Do tej kobiet chyba naprawdę nie dociera, że jej syn jest dorosły.
-Nic się nie stało, naprawdę.
-Hormony? Pamiętam to. Poczekaj, aż dziecko zacznie się ruszać. Ten to mi nie dawał spać w nocy, w sumie dalej nie daje, kopał, wiercił się.Do tej pory mu to zostało.
-Dobrze, że siniaki po tym mi nie zostawały.
Za to tą umiejętność zdecydowanie poprawił.
Po krótkiej rozmowie z panią Agreste udaliśmy się do naszego gabinetu.
Chwile później dostałam jakiegoś SMS-a.
Myślałam, że to od Alyi ale jak się później okazało, myliłam się.
----------------------------------------
Spoko spoko postaram się żeby następny rozdział był szybciej.
Zaczyna się akcja słuchajcie.
ВЫ ЧИТАЕТЕ
|Miraculum: Ślub od pierwszego wejrzenia|AU|
ФанфикAlya uchyliła drzwi i zajrzała do środka. Rozerzała się i szybko zamknęła je z powrotem. -O K**WA! -Aż tak źle? -Źle? Jest za**biście. Mulatka poprawiła włosy koleżance i wepchnęła ją do środka. Gdy Marinette zobaczyła swojego przyszłego męża nie wi...