#35

3.5K 283 104
                                    

*Adrien*

Zacząłem przyglądać się mojej żonie.

W którym tygodniu zaczyna rosnąć ciążowy brzuszek?

Objąłem Mari w talii i przytuliłem się do niej.

-Musimy już wstaaawaać?
-Nie.
-To dlaczego nie śpisz?
-Po prostu.

Spojrzałem w jej oczy które były lekko uchylone.

Zbliżyłem się do jej twarzy.

Chciałem ją pocałować ale uciekła do łazienki.

Aż tak brzydko pachnie mi z ust?

Ale chyba jednak nie o to chodziło.

To te poranne mdłości czy coś?

Poszedłem za nią zobaczyć jak się czuje.

-Wszystko w porządku? Przynieść ci wodę?
-Weź nie pytaj nawet.
-Zostajesz w domu dzisiaj?
-Nie no, co ty?
-Przecież źle się czujesz. Może powinnaś iść do lekarza.
-Mam umówioną wizytę w czwartek.
-To po jutrze.
-W następny.
-Jesteś pewna, że nie chcesz iść wcześniej?
-Spokojnie Adrien.

Ja po prostu jestem w nowej sytuacji i nie wiem jak ma się zachowywać.

Nie wiem czy to normalne czy nie, cały czas mam wrażenie, że wszystko może zaszkodzić zdrowiu dziecka i Marinette.

Coś musi być na rzeczy skoro nawet moja mama stwierdziła, że przesadzam, a ja po prostu się martwię.

Pomogłem granatowłosej wstać z podłogi i wróciliśmy do sypialni.

-Chloe ma być dzisiaj w firmie.
-To może tym bardziej nie idź dzisiaj do pracy.
-Chyba nie myślisz, że się jej boję.
-Ty może nie, ale ja się o ciebie boję. Ona coś kombinuje, chyba jest zazdrosna, że to ty jesteś moją żoną a nie ona.
-A co? Podoba ci się?
-Chloe? W życiu! Wiesz jakie to jest okropne babsko?
-Wiem, chodziłam z nią do klasy, za wszelką cene próbowała mi dogryść.
-Naprawdę?
-Sama czasami w to nie wierzę.

*Marinette*

Adrien miał rację.

Chloe patrzyła na mnie jak by chciała mnie zjeść, a jednocześnie z głupowatym uśmieszkiem.

-Widziałeś to?
-Mówiłem ci żebyś nie szła.
-Przecież nie będę się przed nią chować.

Weszliśmy do windy i Adrien złapał moje dłonie.

-Boję się o was.

Łzy zaczęły napływać mi do oczu.

Jaki on jest kooochanyy.

-Zrobiłem coś nie tak?
-Nie.. nie, ja po prostu...wiesz...

Zaczęłam ocierać łzy.

Pech chciał, że na korytarzu trafiliśmy na mamę Adriena.

-Coś ty jej znowu zrobił?
-Ja? Nic.
-Marinette, co się dzieje? Mam mu dać szlaban?

Do tej kobiet chyba naprawdę nie dociera, że jej syn jest dorosły.

-Nic się nie stało, naprawdę.
-Hormony? Pamiętam to. Poczekaj, aż dziecko zacznie się ruszać. Ten to mi nie dawał spać w nocy, w sumie dalej nie daje, kopał, wiercił się.

Do tej pory mu to zostało.

-Dobrze, że siniaki po tym mi nie zostawały.

Za to tą umiejętność zdecydowanie poprawił.

Po krótkiej rozmowie z panią Agreste udaliśmy się do naszego gabinetu.

Chwile później dostałam jakiegoś SMS-a.

Myślałam, że to od Alyi ale jak się później okazało, myliłam się.

----------------------------------------

 Spoko spoko postaram się żeby następny rozdział był szybciej.

Zaczyna się akcja słuchajcie.



|Miraculum: Ślub od pierwszego wejrzenia|AU|Место, где живут истории. Откройте их для себя