― Pff, dawaj, idziemy szukać. Znasz jej numer nogi?

― Yyy...

― Foster... ― Podpiera się o boki z posępną miną.

― No... W życiu nie zadawałem jej takiego pytania ― usiłuję się jakoś wybronić, Leah podaje mi bezcukrową gumę prosto do ust i wchodzi w alejkę z balerinkami.

― A więc jakie ma stopy? Duże? Małe? ― Bierze w ręce randomową beżową parę i zaczyna się nią bawić.

― Nie wiem... Znaczy jakieś wielgachne to one nie są, ale też nie jak u niemowlaka. Poza tym chcę dla niej szpilki, Leah ― mamroczę i wybiegam wzrokiem do rzędu poukładanych idealnie szpilek o różnej wysokości.

― Ta dziewczyna się przez ciebie zabije, ciołku. ― Patrzy na mnie jak na idiotę. ― Ale jak tam chcesz, skoro tak wygląda podryw, na który ona leci, to kontynuujmy poszukiwania idealnych szpilek. Powinny być w takim razie czerwone, yup?

― Zgadzam się, będzie w nich wyglądać obłędnie.

Wybranie modelu okazuje się jednak o wiele łatwiejsze niż mi się wydawało. Natychmiast odrzucam wszystkie sztuki z odkrytymi palcami i inne niż czerwone. Choć Kacey w życiu nie zobaczy tego, co ma na własnych stopach, podchodzę do zadania estetycznym okiem. Co z tego, że jest środek grudnia i nasze lekcje chodzenia w tym odbędziemy zapewne w domu. Chcę usłyszeć jej śmiech oraz zobaczyć niedowierzanie i uśmiech w momencie, gdy po raz pierwszy założy prezent.

― Co myślisz o tych? ― Leah unosi obcasy z zaokrąglonym przodem.

― Ten do szpica jest seksowniejszy ― wypalam, co mi ślina na język przyniesie, a młoda rechocze.

― Jak bardzo musi się podobać chłopakowi dziewczyna, aby zaczął kupować jej buty? ― pada pytanie z ust Snyder, a ja znajduję chyba idealne cudeńko, nie za wysokie, nie za niskie, zamszowe i lekko do szpica szpilki, są piękne i a ich tekstura jest bardzo przyjemna. W życiu kupowanie butów nie było dla mnie tak podniecające.

― Może też ją nienawidzić i robić to tylko po to, aby uprzykrzyć jej życie ― odpowiadam i zaczynam poszukiwania na oko dobrego numeru.

― Ale ty tak chyba nie robisz, co nie? ― Pomaga mi otwierać po kolei pudełka.

― Kto wie, kto wie. ― Puszczam oczko. ― Myślę, że ósemka* będzie dobra. ― Przyglądam się z ciekawością i dokładnością obuwiu.

― Są prześliczne ― mówi, uśmiechając się i chwyta moją prawą dłoń. ― Tak na pewno ją poderwiesz i nie udawaj, że tego nie chcesz zrobić ― Śmieje się perliście. ― Już nie mogę się doczekać widoku was razem dziś u nas w piwnicy akademiku.

Już mam jej ostro odpowiedzieć, lecz się hamuję. Może chcę się przypodobać Hawk... Sam już nie wiem. Ale wiem jedno... Już nigdy nie idę z Leah na zakupy, nigdy!

•••

― Chyba sobie żartujesz. ― Chichocze Kacey. ― Chcesz mnie wpędzić do grobu?!

Schylam się pod jej stopami i zdejmuję ciepłe, szare, grube skarpety i zamieniam na swój prezent. O cholera... Idealnie w nich wygląda, są może minimalnie za duże, ale to dlatego, że ona ma wąską stopę.

― Czuję się, jakbyś mi przybił gwoździe do podeszwy. ― Trzyma ręce oparte o mój kark. ― Co, jak się zabiję?

― Myślisz, że mam ochotę, abyś zginęła?

― Yyy... No może, jesteś do wszystkiego zdolny.

Śmieję się i mierzwię jej afro, które dziś szczególnie wygląda na nieogarnięte. Wychodzi na to, że połowę środy spędziła obijając się w łóżku, które jest niepościelone. Ugley leży zakopana gdzieś po środku kołdry, wygląda nawet słodko, ziewając przerażającą paszczą. To chyba pierwsza pozytywna moja opinia o niej.

Utraceni | Tom 2Where stories live. Discover now