Przez nieokreśloną przeze mnie ilość czasu leżałem i wpatrywałem się w sufit, myśląc o ostatnich wydarzeniach, co powoli doprowadzało mnie na skraj załamania nerwowego.

Carter również przez cały ten czas leżała. Odwrócona do mnie tyłem, ze wzrokiem wbitym w ścianę...mimo, że nie widziałem jej twarzy to wiedziałem, że nie spała, bo oddychała zbyt gwałtownie. Pewnie też zadręczała się myślami, tak jak ja.

-Carter? Chcesz porozmawiać?- pytałem, błagając się w myślach o to aby się zgodziła.

Ale Carter już się nie odezwała, już do wieczora leżała tak, a ja czułem się z nią jak zwierze zamknięte w klatce, które uporczywie pragnie się wydostać.

***

Prawie całą noc nie spałem. Bałem się, że brunetka zrezygnuje z wyjazdu na zakupy, a kolejnego dnia w takich samych warunkach jak wczoraj nie mógłbym znieść.

Nerwowo obserwowałem kątem oka jak Carter zakłada swoje buty, po czym poprawia rękawy bluzy, a w jej ruchach nic nie wskazuje na to aby chciała się wycofać. Dziewczyna już miała włożyć do swojej kieszeni portfel, ale szybko ją zatrzymałem, kładąc swoją dłoń na jej ramieniu.

-Ja płacę.- zapewniłem ją za co zostałem obdarowany wręcz palącym spojrzeniem.

Szybko zorientowałem się, że chodzi o moją dłoń, którą wycofałem, a zaraz po tym ona posłusznie odłożyła swój portfel.

Westchnąłem, zabierając jeszcze do kieszeni bluzy kluczyki od samochodu.

Carter wyszła pierwsza, kierując się powoli przez korytarze hostelu, a na zewnątrz przeszła po mokrej od nocnego deszczu trawie, rozglądając nieufnie na boki aż nie usiadła na miejscu pasażera.

W samochodzie panował chłód, chociaż w sumie to równie dobrze atmosfera między mną, a Carter mogła sprawiać takie mylne wrażenie.

Próbowałem dla rozluźnienia wystukać na kierownicy melodię lecącej w radiu piosenki, która w sumie niezbyt przypadła mi do gustu, ale jakoś teraz mnie to nie obchodziło.

-Chcesz pójść do jakiegoś konkretnego sklepu?- zapytałem, zerkając na nią.

Obróciła głowę w moją stronę, zaciskając swoje wargi.

-Chyba tylko do jakiegoś spożywczego żeby kupić coś do jedzenia...ale możemy pojechać do tego marketu, pamiętam, że razem z Holly i Miley kupiłyśmy tam sorbety.- odpowiedziała.

Przytaknąłem i posłusznie pojechałam do marketu, o którym mówiła.

Wmawiałem sobie, że jest lepiej bo powiedziała chyba najdłuższe zdanie od prawie dwóch dni, ale tak naprawdę zanim będzie "dobrze" to trochę minie.

Carter posłusznie chodziła tuż obok mnie potakując bądź przecząc ruchem głowy gdy pytałem ją o to czy coś kupić czy nie, ale mimo moich najszczerszych chęci w końcu nawet ja straciłem cierpliwość. Bezradnie przyłożyłem dłoń do twarzy i przejechałem nią w dół.

-Carter...zróbmy tak, że się rozdzielimy i ty weźmiesz co chcesz, a później spotkamy się przy kasie.- zaproponowałem.

W odpowiedzi usłyszałem krótkie westchnienie, a następnie brunetka ruszyła w stronę jakiś regałów. Obserwowałem ją dopóki nie zniknęła z mojego pola widzenia.

Powoli zacząłem sobie zdawać sprawę z tego, że z Carter wcale dobrze nie było...i ze mną też nie.

Jeszcze kilka dni temu byłem całkowicie zwyczajnym, energicznym nastolatkiem, który próbował w jakiś sposób odzyskać dziewczynę.

His fault L. Hemmings Where stories live. Discover now