~54~

2.6K 150 37
                                    

Jimin

Tego dnia chłopaka nie obudziły promienie słoneczne padające na jego twarz, ale krople deszczu stukające w parapet. Dzień nie zapowiadał się najlepiej. Mimo złego samopoczucia udał się do łazienki, aby wykonać poranne czynności. Brzuch dawał o sobie znać, ale blondyn po prostu to zignorował. Zrobił sobie czarną kawę i wypił szybko, ponieważ się spieszył.

Miał zamiar odwiedzić Yoongiego. Chciał zrobić to jak najszybciej. Wziął swój czarny parasol (pod którym zmieściłyby się spokojnie dwie osoby) i udał się na przystanek. Gdy usiadł na ławce, aby uniknać niespodzianek, napisał do Taehyunga.

Mochi_: Hej.

.Tae: Heej.

Mochi_: Mam prośbę/pytanie.

.Tae: Słucham.

Mochi_: Załatwisz mi wizytę u Yoongiego?

.Tae: Hmm..

Mochi_: Proszę.

.Tae: Sam nie wiem.

Mochi_: Dziękuje, będę tam za chwilę.

.Tae: Czekam.

Mochi_ jest offline.

Na twarzy Jimina pojawił się uśmiech. Cieszył się, że będzie mógł zobaczyć szatyna. Nie widział go trzy dni, a kontaktu nie miał z nim od ponad tygodnia. Prawie pisnął z radości gdy dojechał do celu.

- Dzień dobry. - usłyszał, gdy wszedł do środka.

- O.. Dzień dobry. To jak.. Idziemy? - zapytał.

- Tak.. Jak będę miał przez to kłopoty..

- Kupię ci czekoladę taką dużą, dużą i misia.

- Dobra, nieważne.

Gdy postawili pierwsze kroki, aby udać się do sali, gdzie leży Yoongi, z twarzy Jimina zniknął uśmiech. Pojawił się za to strach i smutek. W ostatnim czasie bardzo się o niego martwił.

- Masz piętnaście minut. - Powiedział pielęgniarz, gdy dotarli do mieksca i wskazał gestem dłoni gdzie leży szatyn.

- Dobrze, dziękuję.

Łzy same zaczęły spływać, gdy zobaczył Yoongiego.

- Heej Yoonie.. Jestem.. Pogoda dzisiaj nie jest ładna. Pada, ale jednak przyszedłem.. To znaczy przyjechałem, ale nieważne. Tak jakoś ciężko mi bez ciebie.. Cały czas mam nadzieję, że się obudzisz i zobaczę te twoje śliczne oczy. Że usłyszę ten twój kojący dla ucha głos.. Że będę mógł normalnie porozmawiać. Narazie to tylko moje marzenie, ale wierzę, że się spełni.. Jak wyjdziesz, to obiecuję, że zajmę się tobą. Chociaż nie wiem czy w ogóle będziesz chciał mnie znać. To wszystko moja wina. Gdyby nie ja, nie byłoby tego. Byłbyś zdrowy.. Zapewne szczęśliwy. I wiesz co.. Może to mało istotne w tym momencie, ale dzisiaj jest nasza już czwartą miesiecznica. Niby krótko, a długo. Pojęcie czasu jest względne.. Oh Yoongi.. Wracaj do mnie, proszę...

- Jimin.... Ni.. Nigdzie nie.. Idę.. - wyszeptał jakby z bólem w głosie szatyn.

- Yoongi.. Nareszcie. - blondyn rozpłakał się.

- Ej.. Nie trać łez na.. na takie coś.. jak ja..

- Nie mów tak, proszę... I nie coś, tylko ktoś.. Trochę szacunku do siebie...

- Zni.. zniszczyłem ciebie..

- Nie ty.. Ty mnie do tego nie zmuszałeś. Ja sam do tego doprowadziłem.

- Ja miałem w tym.. współudział..

- Nieprawda.. - po tych słowach Jimin nachylił się i pocałował zabandażowane czoło Yoongiego. - jak wyjdziesz ze szpitala, to zajmę się tobą.

- Nie musisz...

- Prawda, nie muszę. Ale chcę.

- Lepiej nie.

- Lepiej tak.

- Będę ciężarem.

- Nie będziesz. Zaufaj mi.

Nagle Yoongi zaczął sie trząść. Jimin był w szoku nie wiedział co zrobić.

- Panie doktorze! Tutaj! Yoongiemu coś się stało.

- Odsuń się. Niech pani tutaj poda tlen. Szybko!

Jedna pielęgniarka przyniosła urządzenie, a druga wyprowadziła Jimina z sali. Gdy wychodził, usłyszał jak "denerwujące, pipczące urzadzenie" przerodziło się w "piszczące urządzenie".

- Yoongi! Nie! Nie możesz! Musisz żyć, proszę.. Nie zostawiaj mnie. - wpadł w furię. Już miał rzucić krzesłem, kiedy ktoś złapał go za ramię. - Jungkook. Co ty tu?

- Taehyung zadzwonił, a byłe zaraz obok.

- Kookie.. A co jak umrze? - odpowiedział z płaczem opadając na ziemię.

- Cii... Nie układaj czarnego scenariusza, reżyserze. - po tych słowach przytulił starszego do siebie. - A teraz uspokój się. Musisz cierpliwie poczekać.

Jimin nie odezwał się już ani słowem. Siedział przytulony i czekał.

Trust Me | yoonminWhere stories live. Discover now