Marinette:

Nadal nie rozumiem

Alya:

Eh.. wiedz tylko, że jak będzie cię zdradzał to żeby nie było że nie ostrzegałam

Marinette:

Co? Miał by mnie zdradzać tylko dlatego że się z nim nie kocham?..

Alya:

Tak

Nie mam więcej pytań.

Spojrzałam na Adriena.

Nie wygląda na takiego, który szuka kogoś na boku.

Ale z drugiej strony Alya może mieć racje.

Muszę to zmienić.

Po godzinie dotaliśmy pod hotel.

Pańswo Agreste byli już na miejscu.

Zabraliśmy nasz bagaże i ruszyliśmy w ich stronę.

Razem z nimi podeszliśmy do recepcji gdzie dostaliśmy klucze.

Hotel już z zewnątrz wyglądał ekskluzywnie ale ten pokój!

Co ja gadam, penthouse!

Salon z pięknymi zdobionymi kanapami, kominek, widok z okien na miasto.

Tuż obok kuchnia z białymi meblami i złotymi zdobieniami.

Drzwi prowadzące do sypialni, a w niej wiekie łóżko i wyjście na obszerny balkon.

Nie zapominajmy o łazience pełnej luster i wielką wanną na środku.

-Matko, ile to musiało kosztować.
-Wcale nie tak dużo. To co? Odpoczynek na basenie
-Tak już teraz?
-A co mamy do roboty?
-W sumie nic.

*Adrien*

Marinette poszła przebrać się do łazienki.

Po chwili wyszła w hotelowym szlafroku.

-Ja już.

Zabrałem swoje rzeczy i przebrałem się w łazience.

Granatowłosa czekała na mnie w salonie.

-Zapraszam.

Złapałem ją pod ramię i wyszliśmy z mieszkania.

Zjechaliśmy windą na jedno z niższych pięter.

Zostawiliśmy szlafroki przy wejściu.

Szczerze?

Nie mogę sie na nią napatrzeć.

Już dawno nie widziałem tak naturalnych kobiecych kształtów.

-Adrien..
-Yyy tak?
-Proszę przestań, płoszysz mnie.
-Przepraszam.

Najchętniej rozebrał bym ją do naga.

Ale nie mogę.

Zauważyłem, że ona również na mnie zerka.

Chyba mamy ten sam problem.

***
Po niedługim relaksie wróciliśmy na górę, przebraliśmy się i poszliśmy coś zjeść.

Później przeszliśmy się ulicami miasta, a resztę wieczoru spiędziliśmy w hotelu.

Marinette właśnie siedziała w łaziencę i robiła swoją wieczorną rutynę.

Po dłuższej chwili wyszła z pomieszczenia przebrana w koszulę nocną.

O niebiosa, niech mnie ktoś uszczypnie.

Albo mi się wydaje albo nie ma na sobie biustonosza.

Agreste uspokój się bo źle się to skończy.

Podeszła do szafy żeby schować do niej ubrania.

Muszę się czymś zająć bo mnie coś trafi.

-Masz chusteczki?
-Chyba są w szufladzie koło łóżka.

Otworzyłem szafkę i wyciągłem z niej zupełnie nie potrzebne chusteczki.

W rogu zauważyłe jakieś opakowanie z lekami.

-Marinette? Co to za tabletki?

Granatowłosna spojrzała na mnie i od razu się odwróciła.

-Chorujesz  na coś?
-Ja? Nie.
-W takim razie co to jest?
-Yyy..no..to..są...tabletki a-antykoncepcyjne.
-Ah. Rozumiem. Tylko, po co ci one.

Podeszła do mnie i usiadła na skraju łóżka.

Zaczęła nerwowo bawić się rękami.

-Wiesz, jak by kiedyś coś ten iii ja bym przestała ci się podobać... porostu nie chcę zostać sama z dzieckiem.

Przysunąłem ją do siebie i przytuliłem.

-Nie zostawię cię, a z dzieckiem to już w ogóle.
-Znamy się niecały miesiąc, skąd możesz mieć pewność.

Czuję to.

Czuję też bicie jej serca.

Objąłem dłońmi jej twarz i złączyłem nasze usta.

Zjechałem rękami na jej biodra.

Marinette położyła swoje dłonie na mojej klatce piersiowej.

Powoli podwijałem jej koszulę.

Nie zauważyłem żadnych protestów z jej strony więc postanowiłem działać dalej.

Usłyszałem pukanie do drzwi.

ZGIŃ KIMKOLWIEK JESTEŚ.

Zrezygnowany odsunąłem się od kobiety.

To są chyba jakieś jaja.

Podszedłem do drzwi i otworzyłem je.

Nie mógł to być oczywiście nikt inny niż moja mama.

-O widzę, że przeszkadzam. Ja tylko na chwilę. Wpadłam przekazać wam jutrzejszy plan.
-Dzięki.
-Już idę, spokojnie. Miłej nocy życzę. Tylko się nie spóźnijcie.
-Dobranoc.

Mam ochotę podrzeć ten papierek na drobny mak.

Cała atmosfera poszła się chrzanić.

Teraz to ja najwyżej mogę liczyć na jakiś film.

-----------------------------------------------------------
Dobry wieczór

Rozdział pisany na szybko bo muszę pouczyć się jeszcze słówek na Angielski.

Więc wszelkie pomyłki poprawię później.

Dobranocka

🖐🖐

|Miraculum: Ślub od pierwszego wejrzenia|AU|Where stories live. Discover now