*Chapter 15*

501 30 10
                                    

  Wyatt poszedł szybko otworzyć drzwi.
-Ej Jack chodź! -krzyknął. Jack nie wiedział o co mu chodzi, ale i tak szybko podbiegł do przyjaciela.
Nagle zza drzwi wyłoniły się cztery postacie. Wyatt i Jack nieśli Caroline ciężko dyszącą. Za nimi szła zmęczona Mackenzie. Julie i Eva pomogły im położyć Caroline na sofie. Mackenzie usiadła obok Wyatta i zaczęła opowiadać o całym zdarzeniu. Okazało się, że Mackenzie wyszła na spacer o późnej porze i usłyszała głos jakieś dziewczyny. Pobiegła w stronę głosu i zobaczyła  Caroline całą posiniaczoną ze złamaną ręką. Wyciągnęła szybko telefon i zobaczyła pod jakim adresem mieszkała Julie. Pomogła wstać poszkodowanej i prawie ją ciągnąc dotarły do bloku, w którym mieszkała Julie.

-Jezu dobrze, że nic wam nie jest- przeraziła się Eva. -Caroline pójdę po twoje ubrania do pokoju Julie! -krzyknęła ze schodów i szybko pobiegła na górę.

-Hej jestem Wyatt- podał rękę i uśmiechnął się do Mackenzie.

-Hej jak już wiesz ja jestem Mackenzie - podała mu rękę i schowała pasemko włosów za ucho.

-Uwaga bie! - Eva w tej chwili leżałaby na podłodze gdyby nie Finn. -Dzięki Wolfhard- puściła mu oczko i podeszła do Caroline.

-To ja pójdę się przebrać - pierwszy raz odezwała się brunetka po czym weszła do łazienki.

-Oke ludzie ogarniamy tutaj i położę was spać- powiedziała Julie zbierając z podłogi śmieci. Wyatt i Jack ruszyli w jej ślady. Eva zaczęła rozkładać sofę.

-Ja, Jaeden i Caroline możemy spać na górze. Caroline będzie spała u mnie Jaeden ze mną w pokoju moich rodziców. Wyatt ty, Mackenzie i Jack możecie spać na górze w gościnnym. - blondynka wszystkim pokierowała.

-A co z Evą i Finnem? -spytał Jaeden.

-Będą spali na sofie- Julie odpowiedziała wskazując na omawiany przedmiot.

Po dwóch godzinach  wszyscy zasnęli. Około trzeciej w nocy Wyatt chciał napić się wody. Schodził na dół i zobaczył coś w drzwiach otwartej łazienki. Podszedł bliżej i zobaczył czarne ślady. Wszedł do łazienki a z wanny wyłoniła się okropna kobieta.
Przerażony szybko wybiegł z łazienki.
Nagle na coś, a raczej na kogoś wpadł.

-Matko nic ci nie jest?- spytał szeptem. Tajemniczą osoba okazała się być Mackenzie, która przecierała zamykające oczy.

-Spokojnie nic się nie stało- powiedziała cicho i się uśmiechnęła.
Odzwajemnił uśmiech. Wyatt poznał ją kilka godzin temu, ale i tak ją polubił. Ona go również.

-Chcesz się napić? - spytała szukając szafki z szklankami. Gdy ją znalazła szklanki były tak wysoko, że nie mogła ich dosięgnąć. Chłopak stanął za nią i ściągnął dwie szklanki. Mack wzięła wodę w dzbanku i nalała równo do dwóch szklanek. Oboje się napili i odłożyli przedmioty do zlewu.

Nagle usłyszeli huk. Wyszli z kuchni i zobaczyli, że w salonie Eva zajmuje calą sofę, a loczek leży zawinięty w koc na ziemi.

-F-Finn... Chodź tuuu idoto- Eva przeciągała przez sen. Ten jakby był w transie wstał i położył się obok dziewczyny. Oboje zasnęli w przytulasie. Dwójka starszych nastolatków zaczęła cicho się śmiać.

Wrócili do Jacka i zasnęli.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wczorajszy rozdział.
Dziękuję za 300 odsłon! Matko jestem taka szczęśliwa.

Przepraszam za błędy

Dziękuję za gwiazdki

Kocham was xx

Dreamczixx

Roses||Jaeden LieberherWhere stories live. Discover now