xxviii. dances [1]

1.8K 158 41
                                    

























┏━━━━━━━━━┓

( chapter twenty-eight . . . dances, one)
( elizabeth's pov)

┗━━━━━━━━━┛































"idę z finnem" odpowiedziałam na pytanie any, z którą właśnie przygotowywałam się na bal. brunetka pisnęła, przez co zatkałam moje uszy.

"w-i-e-d-z-i-a-ł-a-m" przeliterowała, gestykulując przy tym rękoma. przewróciłam oczami, po czym spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. zaraz miałam się przebrać w sukienkę, jaką wybrałam parę minut wcześniej. "szkoda tylko, że nie ma tu millie" ana odezwała się, zamyślona.

"w sumie - trochę mi smutno, że już nie spędza z nami tyle czasu co wcześniej" westchnęłam, po czym podeszłam do łóżka anastasi.

"my wiemy w ogóle kim jest ten jej chłopak?" brunetka zapytała, a ja pokręciłam głową. wyatt nie wiedział kim on jest, to my też niestety nie. "shit, a myślałam, że znajdziemy jakąś dziewczyne, którą zabierzemy na złą stronę mocy" ana westchnęła.

"też. ale może tego nie zauważyłyśmy i traktowałyśmy ją, jak trzecie koło u wozu" obie pokiwałyśmy głowami i na chwilę nastała cisza. szybko jednak wróciłyśmy do poprzednich zajęć. może rzeczywiście nie przejmowałyśmy się millie aż tak bardzo?

"mamy jeszcze godzinę do czasu, aż przyjedzie chosen. radzę się przebierać" ana zarządziła, zabierając swoją sukienkę z łóżka. "ej, ale powiedziałaś finnowi, że chosen cię przywiezie?" zapytała, gdy ruszyła do łazienki.

"tak, powiedziałam. nie martw się" uśmiechnęłam się do niej delikatnie. ana pokiwała głową i weszła do swojej łazienki.

ja musiałam trochę poczekać.

"i gdzie jest ten idiota?" ana wymamrotała, gdy chosen spóźniał się pięć minut.

"hej, nie nazywaj go teraz idiotą. to przez niego musiałam chodzić z finnem" prychnęłam, udając obrażoną. ana zaśmiała się.

"ale teraz i tak jesteście razem, tak?" pomachała w moją stronę palcem. wzruszyłam ramionami. "jesteście razem, prawda? o boże, liz. powiedz mi, że jesteście już razem i jack nie kłamał" ana pociągnęła mnie za ramię, a ja szybko się odsunęłam.

"uspokój się, okej?" otrzepałam moja fioletową sukienkę. "nie rozmawialiśmy o tym" wymamrotałam.

"jezu, wy jesteście okropni. przedłużacie tylko to wszystko" brunetka położyła swoją dłoń na czole. przewróciłam oczami i zauważyłam, że chosen już dojechał. "w końcu" ana szybko podeszła do auta i wskoczyła na miejsce pasażera.

"co ci tyle zajęło, księciu?" zapytałam, wsiadając na tylne miejsce. zdziwiłam się, gdy nie zauważyłam wyatta. jednak wszystko po chwili się wyjaśniło.

"czekałem na wyatta, bo mieliśmy się spotkać o dziewiętnastej przed jego domem. a jak do niego zadzwoniłem, to okazało się, że poszedł sam" chosen powiedział, wyglądając na zirytowanego.

"wow, sam?" ana zapytała zaskoczona. sama zmarszczyłam brwi, po czym zapięłam pasy. chłopak ruszył z miejsca i już za dziesięć minut mieliśmy być w szkole.

"też się zdziwiłem, ale nie chciał podać żadnych szczegółow. ale gdzieś w tle usłyszałem głos mills, więc może mu się udało ją wyrwać" chosen odpowiedział, włączając radio.

"wyrywać to ty możesz marchewki" ana uderzyła chłopaka w ramie. "ale jak udało mu się zejść z millie, to muszę znać całą historie. i chcę wiedzieć co stało się z jej chłopakiem. nie popuszczę mu"

"oh, liz!" millie objęła mnie ramionami z uśmiechem. odwzajemiłam uścisk, będąc zaskoczoną. "dawno się nie widziałyśmy" odsunęła się, poprawiając swoje włosy. pokiwałam głową.

"słyszeliśmy, że masz chłopaka" ana się odezwała, a ja mogłam zobaczyć, jak oczy wyatta się przewracają. od momentu, gdy do niego podeszliśmy nie wyglądał na zadowolonego.

"oh, tak. zapoznałabym was z nim, ale jest starszy i nie mógł przyjść na taki event" uśmiechnęła się do nas, przepraszająco.

"nic nie szkodzi" odpowiedziałam szybko, bo już widziałam to, jak ana na nią krzyczy. brunetka uderzyła mnie w ramie obrażona. złapałam się za bolące miejsce, po czym spojrzałam na nią marszcząc brwi.

"millie, chcesz może zatańczyć?" wyatt zapytał się dziewczyny. bez czekania na jej odpowiedź, pociągnął ją za dłoń na parkiet.

"nieźle" chosen w końcu się odezwał. "wyatt mógłby już dać sobie z nią spokój"

"chyba tak" ana pokiwała głową.

"może by z tą rachel coś zaczął" wzruszyłam ramionami i zabrałam sobie poncz. staliśmy obok stolika z przekąskami, więc nie był to problem.

"rachel?" chosen stanął przede mną. pokiwałam głową i rozejrzałam się po sali. szukałam finna, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. zaczęłam myśleć, że może w ogóle nie przyszedł. "kto to rachel?" poczułam klepnięcie w ramię, więc spojrzałam ponownie na chosena.

"nowa przyjaciółka wyatta" odpowiedziałam i spojrzałam na anę, która jakimś cudem powstrzymywała się przed mówieniem. "a tobie co?"

"nic, po prostu nie znam żadnej rachel" wzruszyła ramionami.

"wiesz, w tej szkole jest całkiem sporo osób" chosen wypił do końca swój poncz, po czym podszedł do any. "nie znasz tu każdego" uśmiechnął się do niej.

"no tak, ale-"

"nie ma żadnego 'ale'. wybacz nam, liz. idziemy na parkiet" brunet zwrócił się w moją stronę. pokiwałam głową i lekko się uśmiechnęłam.

gdy odeszli, to znowu rozejrzałam się po sali. i wtedy zobaczyłam, jak finn wchodzi do środka. miał na sobie garnitur, co sprawiało, że był jeszcze bardziej przystojny. jego włosy wyglądały na przeczesane, ale nie byłam pewna, bo byłam za daleko.

i gdy tylko na mnie spojrzał, to szeroko się uśmiechnęłam.









































lol ik dziwnie z tą millie wymyśliłam

[jutro druga część rozdziału]

MADE UP! WOLFHARDWhere stories live. Discover now