xv. arguments

1.9K 161 62
                                    


























┏━━━━━━━━━┓

( chapter fifteen . . . arguments)
( finn's pov)

┗━━━━━━━━━┛



































stałem przy mojej szafce i czekałem na dzwonek. żaden z moich przyjaciół nie mógł się tu ze mną spotkać podczas tak krótkich przerw, bo mieli szafki po drugiej stronie szkoły. czasami mnie to irytowało, ale co zrobisz.

oglądałem uczniów, którzy przechodzili przede mną. po chwili zauważyłem mayę, która kogoś za sobą ciągnęła. po dłuższej chwili rozpoznałem w dziewczynie lizzy. zmarszczyłem brwi, zastanawiając się o co może chodzić.

dziewczyny podeszły do mnie, co jeszcze bardziej mnie zaskoczyło. maya uśmiechała się do mnie szeroko, a lizzy wyglądała na zirytowaną. moje oczy zatrzymałem dłużej na tej drugiej.

"musimy szybko pogadać" blondynka puściła rękę el i całą swoją uwagę skupiła na mnie.

"miałam coś ważnego do powiedzenia wyattowi. to coś nie mogło poczekać?" dziewczyna obok zapytała, poprawiając swój nadgarstek. zauważyłem, że jej twarz była w większej części czerwona.

"nie, nie mogło. ludzie w szkole przestają wierzyć w to, że jesteście razem. musicie to jakoś naprawić. musicie spędzać więcej czasu razem. nawet plotki jacka już nie działają" maya wytłumaczyła. zmarszczyłem brwi, po czym podrapałem się po karku. nie żeby mi to przeszkadzało, ale dalej byłem z mayą.

"mogłaś nam to powiedzieć osobno" liz przewróciła oczami. zagryzłem lekko moją wargę.

"to i tak już nie ważne" wzruszyła ramionami.

"przyjete do wiadomości" odezwałem się w końcu i przeczesałem dłonią swoje włosy.

"ja muszę już iść, bo jeszcze coś pomyślą" westchnęła, poprawiając swoje blond włosy. "zobaczymy się później, finn" uśmiechnąłem się do niej lekko, gdy odchodziła.

"oww, gdzie to 'się zobaczymy' z may?" spojrzałem na liz, która teraz swoje brązowe oczy miała zwrócone w moją stronę.

"u mnie w domu" odpowiedziałem, poprawiając plecak na ramieniu. "chcę jej coś powiedzieć. no wiesz"

"czyli też coś ważnego. ogarniam" uśmiechnęła się delikatnie, ale jakby nie prawdziwie. "dobra, ja muszę pogadać jeszcze z wyattem podczas tej przerwy"

"do zobaczenia" uśmiechnąłem się do niej.

"do zobaczenia, finn"

siedziałem z rodzicami w salonie. oni oglądali jakiś film w telewizji, a ja czekałem na mayę. miała do mnie przyjść. chciałem z nią w końcu o tym pogadać. i teraz nie miała zmieniać tematu.

prawda była taka, że powiedziałem jej, że nikogo nie będzie w domu. dziewczyna nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział o naszym związku, ale ja nie chciałem kłamać do rodziców. oni powinni wiedzieć, że się z kimś spotykam.

to wręcz uciskało mnie w środku. to, że nie mogłem nikomu powiedzieć o tym, z kim się spotykam. zależało mi na may, bo w końcu byliśmy razem. nawet jeśli ktoś inny czasami skakał mi po głowie.

w końcu usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, a ja zerwałem się z kanapy.

"ja otworzę!" powiedziałem głośno i dopiero wtedy przypomniałem sobie, że nick już tutaj nie mieszka. nie musiałem się z nim ścigać do drzwi.

otwarłem je i od razu poczułem uścisk dziewczyny. sam owinąłem w okół niej ręce i westchnąłem. maya pocałowała mnie krótko w usta i odsunęła się.

"miało nikogo nie być" powiedziała oschle, gdy spojrzała za mnie na salon. odwróciłem się tam, po czym znowu spojrzałem na blondnkę. "finn?" uśmiechnąłem się niewinnie. jej brwi były zmarszczone i twarz zaczynała się gotować.

"chciałem, żeby moi rodzice wiedzieli, że się z kimś spotykam. wiesz i tak już to przed wszystkimi ukrywam" wytłumaczyłem, a dziewczyna z każdą sekundą zaczynała wyglądać na bardziej zdenerwowaną. czy to było takie złe?

"no to mogłeś im powiedzieć, że spotykasz się z liz!" wyrzuciła ręcę w powietrze. chciałem ją jakoś uspokoić, ale dziewczyna tylko się odsunęła. "w końcu z nią się całujesz po kątach" powiedziała wkurzona. uchyliłem lekko usta. ona wiedziała?

"maya, sama mnie pchałaś do tego związku. nie wiem o co ci chodzi" moje ręce opadły, a dziewczyna zmarszczyła brwi w złości. chyba przesadziłem. "ja-"

"co mnie to obchodzi? miałeś tylko udawać, idioto! nie miałeś się z nią kurwa całować. a już myślałam, że jack kłamał, ale oczywiście, że nie! finn książe wolfhard musiał oczywiście robić swoje!" dziewczyna uderzyła mnie w klatkę piersiową. zacisnąłem usta, nie chcąc się jeszcze odzywać. "jesteś po prostu żałosny. nie potrafisz nawet trzymać się jednej dziewczyny" powiedziała ostro, co uderzyło mnie w serce. sam jednak nie przestawałem.

"ale sama mi przecież mówiłaś, że mam to robić. jakbym jej wtedy nie pocałował, to twoje kłamstwo by się wydało. robiłem to dla ciebie" blondynka ponownie mnie uderzyła, jednak teraz w twarz i dużo mocniej. chwyciłem się za bolące miejsce. dziewczyna patrzyła na mnie ze łzami w oczach, co jeszcze bardziej mnie zasmuciło.

spieprzyłeś, spieprzyłeś, spieprzyłeś. powtarzałem sobie w głowie. doszło do tego, że stałem się dupkiem. tym idiotą, który nie potrafi zachować się odpowiednio.

"to nie kłamstwo. próbowałam chronić twoją reputację!" wykrzyczała zezłoszczona.

"ale nikt cię o to nie prosił" powiedziałem cicho, myśląc, że ona tego nie usłyszy. dziewczyna prychnęła i odwróciła się na pięcie do drzwi. chciałem jeszcze coś powiedzieć...

"nie dzwoń do mnie więcej. i nie rozmawiaj ze mną" powiedziała zanim wyszła z mojego domu. ja stałem tam jeszcze przez chwilę i myślałem o tym, jakim idiotą jestem. czy naprawdę to zrobiłem?

oparłem swoje oczoło o drzwi. nie wiedziałem, co mam dalej robić. spojrzałem na salon, z którego tylko ojciec na mnie patrzył. nie mogłem za bardzo wyczytać, o czym mógł myśleć. może też miał swojego syna za dupka.

westchnąłem, odsuwając się od drzwi. poszedłem powoli na górę do mojego pokoju i ubrałem buty.








































chyba nie umiem opisywać kłótni X D oh well, i'm sorry

i jak widać, finn nie miał szansy porozmawiać z mayą...

[jesteśmy znowu w rankingu!]

MADE UP! WOLFHARDWhere stories live. Discover now