xx. birthdays [2]

1.8K 169 94
                                    
























┏━━━━━━━━━┓

( chapter twenty . . . birthdays, two)
( elizabeth's pov)

┗━━━━━━━━━┛



































"hej, wyatt" uśmechnęłam się do chłopaka i przepuściłam go w drzwiach. był on ostatnim gościem na mojej 'imprezie'.

cała reszta siedziała już w salonie i jedli przekąski. w telewizji leciał cicho jakiś film. moich rodziców nie było w domu, bo specjalnie dla mnie poszli do znajomych. i mogli nawet tam zostać na noc.

"znowu jestem ostatni?" wyatt zapytał się, gdy ściągnął buty. pokiwałam głową i poszłam razem z nim do salonu. "nienawidze być ostatni" zrobił smutną minę i klapnął na kanapę.

"to przestań się spóźniać?" chosen, który siedział na jedym z foteli, zaproponował. wyatt spojrzał na niego wrogim wzrokiem. uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na anę, która właśnie wstała.

"idę po tort, skoro jesteśmy już wszyscy" wytłumaczyła i wyszła z salonu.

"siadaj, el" wyatt poklepał miejce obok siebie. usiadłam tam i chłopak od razu owinął swoje ręcę w okół mojego pasa. "zimno mi" wymamrotał.

"siedzisz przecież w bluzię" millie odezwała się po raz pierwszy od wtedy, kiedy blondyn wszedł do domu. spojrzałam na nią i zastanawiałam się, czy może jest zazdrosna o to, że wyatt się do mnie przytulił.

"wiem, ale i tak na dworze dzisiaj jest chłodno" odpowiedział cicho.

"na serio, to już wszyscy?" chosen zapytał. spojrzałam na niego i zmarszczyłam brwi.

"jak widać" odpowiedziałam. "chyba, że ktoś z was jeszcze kogoś zaprosił" powiedziałam i millie i wyatt od razu odpowiedzieli nie.

"nieee..." brunet przeciągnął, czym zwrócił na siebie uwagę. skulił się lekko w miejscu, gdy ponownie na niego spojrzałam. i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.

"kto to?" ana, która właśnie weszła z tortem do pokoju, zapytała. spojrzałam na nią, jak na idiotkę.

"jeszcze nawet nikt nie podszedł do drzwi" powiedziałam i już miałam odsunąć się od wyatta, gdy chosen wstał z miejsca.

"otworzę" uśmiechnął się delikatnie i poszedł do przedpokoju. po raz kolejny tego dnia zmarszczyłam brwi. chyba jednak powinnam zapytać go o co chodzi.

"niech się pospieszą, bo jestem głodna" millie westchnęła i przysunęła się bardziej do nas, bo siedziała na drugim końcu kanapy. pokiwałam głową, zgadzając się z nią.

"wchodź" usłyszeliśmy głos bruneta, więc odwróciliśmy się w stronę drzwi do salonu.

przed moimi oczami pojawił się finn, który pewnie był wepchnięty do środka przez chosena. obejrzałam go od stóp do głow i od razu mogłam zobaczyć, jak jego twarz zrobiła się czerwona. chłopak patrzył na mnie, tak jak ja na niego. włosy opadały mu na twarz, lekko zasłaniając oczy. po chwili jednak się ogarnęłam.

"co tu robisz?" zapytałam, gdy brunet odłożył pudełko - zapewne z prezentem - na stolik. chosen wrócił na swoje miejsce, ale postanowiłam go zigrnorować.

MADE UP! WOLFHARDWhere stories live. Discover now