Rozdział 3

797 36 5
                                    

Kolejny genialny dzień! Po raz kolejny w moim życiu nastał nowy, wspaniały dzień, który powitał mnie tym, jakże subtelnym, acz stanowczym, napierdalaniem w moje drzwi od pokoju!!

„Ludzie dajcie żyć!" – Pomyślałem i leniwie podparłem się na przedramieniu, by sprawdzić, jaką to mamy godzinę: „3:20". Włączyłem lampkę nocną i pokierowałem w stronę drzwi wściekłe spojrzenie. Wiedziałem, że to nie może być żadne z moich rodziców, a to sprawiało, że byłem jeszcze bardziej zły.

– Co jest, do cholery?! – powiedziałem donośnie, wiedząc, że to absolutnie nie jest godzina mojego wstawania, kiedy do szkoły mam dopiero na dziewiątą i nie muszę tam dojeżdżać cztery godziny...

Drzwi się uchyliły i zza nich wychyliła się mała postać. Katie... W bladożółtym świetle lampki nocnej wyglądała jak porcelanowa, delikatna lalka. Widziałem, że jej oczy są czerwone. Jej widok sprawił, że opuściła mnie nagle cała złość.

– Co się stało, słońce? – zapytałem zmartwiony, widząc jej udręczony wyraz twarzy, który zapowiadał nagły i – prawdopodobnie – niepohamowany napad płaczu.

Dziewczynka weszła do pokoju i delikatnie zamknęła za sobą drzwi. Teraz dopiero uświadomiłem sobie, że to trochę dziwne, że nie weszła do mojego pokoju i mnie nie obudziła, tylko pukała do tego momentu, aż się obudzę.

– Nico... boje się spać w swoim pokoju... – powiedziała cichutko, zduszonym głosem. – Czy mogłabym spać dzisiaj z tobą?

Więc o to chodziło... no cóż... dziewczynki tak mają. Mimo że moja siostra miała już prawie dwanaście lat, dalej była małym strachajłą. To w pewnym stopniu było nawet urocze, ale i tak byłem zły na to, że budzi mnie o trzeciej w nocy.

– No chodź tu – westchnąłem i pomachałem zachęcająco ręką.

Brązowooka nic nie odpowiedziała, tylko biegiem ruszyła w moim kierunku i rzuciła mi się na szyje... znowu.

– Dziękuję! – odparła donośnie i szeroko się uśmiechnęła.

Właśnie w takich chwilach cieszyłem się, że nie mam typowego jednoosobowego łóżka, bo chociaż oboje jesteśmy chudzi jak patyki, to byłby problem.

Zgrabnym ruchem odkleiłem siostrę od siebie i oddałem jej jedną ze swoich poduszek. Kiedy położyła się obok, zakryłem nas kołdrą i odwróciłem się do niej plecami. To była jedyna mądra pozycja, a przynajmniej tak mi się wydaje. Dziewczynka natomiast i tak mnie zaatakowała. Objęła mnie jedną ręką w pasie i szczelnie przywarła do moich pleców. Zignorowałem to, chciałem już wracać do mojej, przepełnionej erotyzmem, krainy snów, gdzie będę mógł w spokoju podsycać swoje nieokiełznane żądze, bez małych dziewczynek...

Ale, ale, bo zaraz mi ktoś wyskoczy z tym, że nie mam w sobie ani grama empatii... Oczywiście, że mam, ale uwierzcie mi, że po niechcianej pobudce o trzeciej w nocy, niewiele osób jest skłonne okazywać ją tak obficie.

– Przy tobie czuje się bezpieczna... – wyszeptała mi do ucha i wtuliła się jeszcze mocniej.

„Ehh" – westchnąłem i zamknąłem oczy z nadzieją, że dziewczynki rano już obok mnie nie będzie... Nie wiem skąd u mnie takie nadzieje, skoro bardzo mocno kocham swoją siostrzyczkę... Powinienem chyba być bardziej opiekuńczy w stosunku do niej, ale w sumie mam wrażenie, że i tak jest już wystarczająco mocno rozpieszczona. A poza tym, nie chce wyjść na, no ten... na jakiegoś pedofila, więc lepiej by było, gdyby nikt nas w taki sposób nie zobaczył...

Okazuje się, że jednak w życiu mam trochę szczęścia i Katie wyszła z mojego pokoju, zanim jeszcze zdążył zadzwonić budzik rodziców, czyli gdzieś koło godziny szóstej dwadzieścia. Nie dałem po sobie poznać, że się obudziłem, więc dziewczynka wyszła i nie zwracała na mnie już uwagi. Miałem jeszcze całą godzinę snu i nie zamierzałem jej marnować.

Krzyk rozkoszy || Boys Love ✔️||POPRAWKI||Donde viven las historias. Descúbrelo ahora