Wilcza ceremonia (16)

484 57 34
                                    

[ — No i co się tak gapisz, debilu? ]

Michael stał w miejscu z szeroko otworzonymi ustami, a być może nawet jego usta lekko się rozwarły przez odczuwalny szok. Jeden, wielki znak zapytania wymalowany był na jego twarzy, a Luke zdawał się to doskonale zauważać.

— No pytam co się tak gapisz? Już dawno powinieneś być przebrany. Wybacz, ale nie wejdę z tobą do łóżka, jak będziesz nadal tak brudny, jak w tej chwili. Mam swoją godność.

Zaraz. Co.

Jedyne pytanie, jakie Mike miał ochotę sobie zadać to: Co tu się odwala? A to dlatego, że należy pamiętać, iż nasz kochany Alfa nie toleruje wulgaryzmów. W innym wypadku posypałyby się zapewne nieco ostrzejsze słowa.

— Ah jak z dzieckiem — westchnął głośno blondyn, a następnie podszedł bliżej skamieniałego starszego. Pomachał mu dłonią przed twarzą, a widząc, że to wcale nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, wspiął się na palce i przytknął swoje wargi do tych Michael zaledwie na sekundę, próbując wyrwać go z tego dziwnego transu. Na nic jednak się to zdało, bo mężczyzna tylko stał, nie kontaktując kompletnie dlatego Luke stanął za nim i zaczął popychać go w stronę łazienki, co chwilę krzycząc o tym, że powinien się dobrze wykąpać, bo śmierdzi bardziej, niż zazwyczaj.

Oszołomiony Alfa z łatwością dał wepchnąć się do zaparowanego pomieszczenia i z nieobecnym wyrazem twarzy dostosował się do poleceń, zdejmując z siebie spodnie, i wchodząc pod prysznic. Dopiero w momencie, gdy ciepła woda uderzyła w jego spięte mięśnie na jego twarz wystąpił niesamowicie szeroki uśmiech. Jakby dopiero wszystko do niego dotarło. Jego dłoń natychmiast powędrowała do ust, a mężczyzna miał ochotę zacząć piszczeć.

Czy tak właśnie miał wyglądać ich pierwszy pocałunek? Gdy Alfa był niemalże nieprzytomny i nie za wiele z niego pamiętał? To chyba jakaś kpina.

Czy to jednocześnie oznacza, że to wcale nie żarty Kimów i ceremonia parowania naprawdę ma się odbyć, a sam Luke się z tego cieszył? Przecież to niemożliwe, młodszy go nienawidzi.

//-

Luke złożył na siebie białą, zwiewną koszulkę, która ładnie podkreślała jego odsłonięte obojczyki i jednocześnie była bardzo łatwa do zdejmowania.

— Denerwuję się trochę — przyznał cicho, wygładzając dłonią swoją koszulkę. Nie miał na sobie spodni, jedynie białe bokserki. Ubrania były specjalnie tak dobrane, aby kolorem dodawały mu delikatności i niewinności i Hemmings mógłby śmiało stwierdzić, że prezentował się w nich nad wyraz korzystnie.

— A co, martwisz się, że cię rozerwie? — zapytał od niechcenia Mingyu, szperając coś w swoim telefonie. Luke podejrzewał, że Beta czatowała właśnie z tym chłopakiem, o którym już kiedyś mu wspominał, a który wpadł mu oko. Miał jakieś dziwne imię, dlatego Luke nie pamiętał, ale był pewny, że to właśnie o niego chodziło. — Ja bym się tym nie martwił. Nie ważne jak duży jest, słyszałem, że Omegi są bardzo pojemne, jeśli chodzi o te sprawy, więc nic ci nie grozi. Spokojnie.

— Chyba jednak wolę twojego brata — mruknął zażenowany blondyn pod nosem. Może i Kai również był debilem, ale przynajmniej nie sypał podobnymi tekstami na lewo, i prawo. Był po prostu głupi, ale raczej nieszkodliwy.

— Uwierz mi, nie wolisz. On jest niezrównoważony — mruknął chłopak pod nosem, nadal nie podnosząc na niego swojego wzroku, a Hemmings zastanawiał się czym kierował się Michael przy wyborze swoich Bet. Bo inteligencja to raczej nie była. Być może Ashton i Calum, jego pozostałe Bety, były ciut normalniejsze, ale niestety Luke nie miał zbyt wielu okazji na zapoznanie z nimi, więc nie był w stanie tego stwierdzić.

— Dobra, wypad stąd.

— No pewnie. Nawet dziękuję nie powie. Ja tu się tak męczyłem, żebyście mieli odpowiednią atmosferę, a nikt i tak tego nie docenia. Mam nadzieję, że jak już sprawicie sobie dziecko to przynajmniej ono doceni, że powstało w tak fajnej atmosferze, ale znając was, niewdzięcznicy, nawet nie raczycie go o tym powiadomić i to ten debil Kai będzie jego ulubionym wujkiem, bo będzie mu dawał cukierki... — narzekał pod nosem, podnosząc się z fotela i kierując w stronę drzwi, za którymi zaraz zniknął.

— Dziękuję! — krzyknął za nim blondyn, śmiejąc się pod nosem z jego bezsensownych słów.

Przetarł swoje ust językiem, z każdą chwilą będąc zdenerwowanym coraz bardziej, już słyszał kroki Michaela na korytarzu i wiedział, że Alfa zaraz wejdzie do pomieszczenia i będą zmuszeni do konfrontacji.

Tak, jak młodszy podejrzewał, Alfa parę minut później pojawił się w sypialni i wyglądał dokładnie tak, jakby był gotowy na poważną, i długą rozmowę, a nie na długi, całonocny stosunek. No trudno, Luke i tak zrobi to, na co ma ochotę bez względu na to z jakim zamiarem przybył Clifford.

— Nie zadawaj pytań. Po prostu to zróbmy — powiedział na wstępie, nie dając Mike'owi dojść do słowa. Widział w jego oczach pytanie o to, czy aby na pewno jest w stu procentach pewien swojej decyzji, ale Hemmings był. Jak jeszcze nigdy.

Wstał do niego i spojrzał mu w oczy, a w nich starszy ujrzeć mógł tę pewność, więc wcale nie protestował, kiedy Omega chwyciła go za dłoń i pociągnęła w stronę łóżka, na którym obaj zaraz zasiedli, jednak Luke nie puścił jego dłoni.

Hemmings w czasie Gorączki uświadomił sobie, że nie widzi świata poza zielonooki Alfą, ani nie wyobraża sobie życia bez niego u boku, dlatego zdecydował się na tak poważny krok. Nie chciał go stracić, a skoro nadarzyła się okazja i cała ceremonia była już prawie gotowa, to dlaczego miałby nie skorzystać? Miał też pewność, że starszy też pała do niego tym uczuciem. Zdołał dostrzec do w jego oczach oraz w tym, że nie wykorzystał go w momencie, gdy było to najważniejsze. Luke, będąc otępionym Gorączką błagał o wykorzystanie, ale Alfa tego nie zrobił. Wolał przypieczętować ich relację, gdy obaj będąc w pełni świadomi tego, co robią.

Jak na przykład w tamtym momencie.

Michael złapał za dolną krawędź śnieżnobiałej bluzki młodszego i bardzo niespiesznie ją z niego ściągnął, chłonąc jego cudowny obraz. Luke wolno ułożył się na plecach, poddając się Alfie, który delikatnie chwycił za jego jasne bokserki i ich także się pozbył, a w umyśle niebieskookiego zaświtała myśl, że niepotrzebnie się w sumie ubierał, bo odzienie zniknęło z niego zaledwie po pięciu minutach od wejścia Clifforda do tego pokoju.

Mike nachylił się nad nim i bardzo delikatnie, i czule przycisnął swoje wargi do jego, poruszając nimi bardzo powoli, kiedy sam zajmował się zdejmowaniem swoich szarych dresów. Kiedy już uporał się z wszystkimi ubraniami, jakie tylko ich dwójka na sobie miała, umiejscowił się między chudymi nóżkami Omegi, aby zrobić sobie do niego lepszy dostęp. Gładził dłońmi jego blade ciało, a młodszy wcale nie pozostawał bierny, wzdychając rozkosznie i zaciskając swoje dłonie na karku partnera.

Ze względu na ich wilcze natury żadne rozciąganie nie było potrzebne, więc kiedy Luke owinął swoje nogi wokół bioder starszego, a Mike już miał swoją twarz na jego ramieniu w miejscu, gdzie zaraz powinien powstać piękny znak przynależności, nie wahał się ani sekundy. Bardzo delikatnie wsunął się w niego, w tej samej chwili mocno wgryzając się w jego ramię, a Luke odpłynął pod wpływem tak wyraźnie odczuwalnej przyjemności.

Michael naprawdę nigdy nie ośmieliłby się podejrzewać, że ich pierwszy stosunek zakończy się szybciej, niż zdążył się dobrze rozpocząć.


.

zgodnie z obietnicą mamy dziś kolejny <3

będę bardzo tęsknić za tym ff, bo już jutro ostatni rozdział

na całe szczęście zaczęłam już pisać coś nowego (shh co z tego, że nie skończyłam poprzednich)

co powiecie na KaiBaeka??

bo to jest właśnie mój plan na przyszłość ^

do następnego meow

The Boy Who Cried Wolf »Muke« ✔Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt