Wilcza kąpiel (9)

478 64 22
                                    

Luke kręcił się w fotelu, w którym siedział od bitych paru godzin, trzymając w dłoniach książkę. Trzymając, ponieważ czytaniem nie można było tego nazwać. Cały bardzo skomplikowany zabieg polegał na tym, że siedemnastolatek patrzył na stronice książki, następnie na Alfę siedzącego przy dużym biurku, a kiedy zostawał przyłapany na zbyt nachalnym wpatrywaniu się w jego osobę, zwyczajnie powracał do zapisanych na cienkich kartkach słów, które zostały w pewien sposób jego wymówką. W taki oto sposób oboje wiedzieli, że Luke przygląda się Michaelowi, ale młodszy posiadał złudną nadzieję, że nie do końca zostało to zauważone przez Clifforda. A zostało.

Starszy spokojnie siedział przy stercie papierów, z nikłym uśmiechem igrającym na jego ustach. Na początku bardzo zdziwił go fakt, że około południa Omega pojawiła się w jego gabinecie, zajmując fotel w rogu pokoju, oznajmiając mu, że będzie tu czytać, ponieważ to właśnie w tym pomieszczeniu jest najlepsze oświetlenie, co oczywiście było kłamstwem. Tak więc został, nie uzyskawszy od zielonookiego słowa sprzeciwu.

Od tamtej pory siedzieli we dwójkę, ale młodszy co chwila odrywał się od swojej lektury, gdyby go ktoś zapytał, zapewne nawet nie znałby odpowiedzi na pytania dotyczące jej treści, marszczył nos, spoglądał gniewnie na mężczyznę, czasami nawet prychał pod nosem lub zmrużył groźnie oczęta, ale to także pozostało bez zbędnego komentarza ze strony Clifforda. Blondyn wyraźnie próbował go sprowokować, ale wszystkie jego dotychczasowe starania nie dawały oczekiwanego efektu.

Wreszcie miarka się dla niego przebrała. Podirytowany do granic możliwości cisnął książką na własne kolana, a ta odbiła się od nich i z nieprzyjemnym odgłosem upadła na podłogę. Michael zmarszczył brwi, ostatecznie całą swoją uwagę skupiając na niebieskookim, który śmiesznie nadął policzki i z furią wymalowaną w zazwyczaj spokojnych tęczówkach skrzyżował swoje ramiona na klatce piersiowej.

— Ale książki to ty szanuj — mruknął starszy, nie do końca będąc zadowolonym z poczynań Omegi, która jakby nie dosłyszała jego słów. Chłopak miał tak bardzo zmarszczone brwi, że prawie stykały się po środku jego czółka.

— Drażni mnie twój zapach. Zrobiłbyś coś z nim — prychnął Luke, odwracając swoją głowę ku oknu, aby nie musieć spoglądać w stronę irytującej go istoty. Uniósł wysoko swoją brodę i wpatrywał się w pojedyncze liście spadające z drzew i falujące na jesiennym wiaterku. Hemmings przebywał na terenie watahy Clifforda już parę miesięcy, ale wciąż nie udało mu się niczego osiągnąć. Nie uciekł. Nie zabrał swojego brata. Parę zmarnowanych miesięcy. Chociaż nie do końca, w tym czasie blondyn starał się z całych swoich sił jak najbardziej uprzykrzyć życie Alfy stada. I to było jedyne zajęcie, jakiemu się poświęcał. Nawet na rzecz układania planów ucieczki.

— Niby co mógłbym zrobić? — odpowiedział pytaniem, podpierając swoją brodę na pięści. Był odrobinę zmęczony, a do tego przez takiego jednego osobnika nie mógł w stu procentach skupić się na swojej pracy. Gdyby nie on, już dawno skończyłby wypełnianie niezbędnych papierów i zapewne już siedział wygodnie na kanapie, albo byłby na jakimś relaksującym spacerze. Niestety nie udało mu się jeszcze wszystkiego dokończyć, więc obaj siedzieli w jednym pomieszczeniu, ponieważ Mike zauważył, że jeżeli on sam nie wyjdzie, Luke także nie opuści jego gabinetu. Już parę razy próbował go odprawiać, ale z marnym skutkiem.

— No nie wiem, kąpać się na przykład? — odparł zgryźliwie drugi, zaciskając mocno swoje wargi, które jeszcze przed chwilą opuściły słowa. Luke mógłby przysiąc, że już nie jest w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Nie spodziewał się w odpowiedzi nikłego, zmęczonego uśmiechu, ani tym bardziej rozbawionego spojrzenia, które tak nagle zostało w nim utkwione. Już zdecydowanie wolałby, gdyby Mike wściekł się na niego za jego słowa. Właśnie taki był plan.

— Kąpiąc się nie zmyję swojego zapachu — dyskutował starszy, powoli wstając, aby znaleźć się po drugiej stronie biurka i oprzeć się o nie, mając przed sobą siedzącego na fotelu chłopaka. Zarzucił sobie ręce na pierś, patrząc na niego z nieco odbijającą się w jego oczach wyższością.

— Zdaję sobie z tego sprawę, jednakże gdybyś robił to przynajmniej od czasu do czasu, może byś go choć odrobinę poprawił — odgryzł się młodszy.

Mike przymrużył oczy i powoli ruszył w jego stronę, obserwując postępującą niepewność w niebieskich oczętach. Energicznym ruchem złapał jego chude ciało i z łatwością przerzucił sobie chłopca przez ramię. Czuł jak Luke spiął się.

— Puszczaj mnie! — krzyczał, uderzając dłońmi w jego plecy. Michael tylko się śmiał, ruszając ku wyjściu z pomieszczania. Poprawił sobie chłopaka na ramieniu, wzmacniając swój uścisk na jego udach.

— Myślę, że dobrym pomysłem byłoby wykąpanie się razem z tobą. Może wtedy cokolwiek mi to pomoże — rzucił zgryźliwie mężczyzna, niosąc mniejszego w stronę łazienki. Luke był tak zaskoczony jego słowami, że na chwilę znieruchomiał, aby już za parę sekund jego mocniej i energiczniej miotać się w jego objęciach. Machał nogami, uderzał w niego rękoma, krzyczał, piszczał, ale nic nie zdołało przekonać Clifforda do zostawienia go w spokoju.

Przechodzili właśnie przez korytarz, kiedy blondyn zauważył, że w przejściu minęli się z zaskoczonym Kaiem. Policzki blondyna przykrył szkarłat, kiedy Alfa zwyczajnie przywitał się ze swoją Betą i przeszedł dalej, oznajmiając mu, że idą wziąć kąpiel. Hemmings myślał, że nie mógł zostać bardziej ośmieszony w oczach swojego zauroczenia, dlatego zaczął krzyczeć jeszcze głośniej, licząc na jakąkolwiek pomoc ze strony Kaia. Jednak Beta tylko zaśmiała się, mrugnęła w stronę Clifforda i usiadła na kanapie, oznajmiając, że spokojnie poczeka na Alfę w salonie.

Michael wkroczył do przestronnej łazienki, zamknął za nimi drzwi kopnięciem i bez zbędnych ceregieli umieścił chłopaka w kabinie prysznicowej, i następnie szybko włączył wodę, aby obficie oblać nią chłopaka. Obserwował jak chłopak miota się po całej przestrzeni kabiny, starając się uciec przed strumieniem wody, ale Mike mu na to nie pozwalał. Nie pozostawił na nim suchej nitki.

Luke z gniewnym wyrazem twarzy w końcu się zatrzymał. Splótł swoje ręce na piersi i stanął na środku kabiny, mierząc starszego spojrzeniem, które mogło zabijać. Michael natomiast śmiał się bardzo głośno i serdecznie, ostatni raz pryskając chłopcu w twarz, i wyłączając wodę. Powoli spróbował wycofać się z pomieszczenia, jednak nie spodziewał się tego, że Luke nagle złapie go za rękę i pociągnie w swoją stronę uważając, że sam nie będzie jedynym, który wyjdzie z tej bitwy przegrany. Michael także musiał być mokry.

Clifford nieszczęśliwym trafem pośliznął się na mokrej podłodze i poleciał w przód na mniejszego chłopca, który z załosnym jękiem runął w dół, uderzając głową w ścianę prysznica.

Mike przygniótł go własnym ciałem, a on twarze wylądowały na przeciwko siebie w zdecydowanie zbyt małej odległości.  

.

pysiaczki moje najukachańsze, nawet nie macie pojęcia jak ja bardzo za Wami tęsknie jak nie mam czasu na tygodniu dodawać rozdziału i czytać waszych komentarzy

najgorszy czas ever

czuję potrzebę powiedzenia Wam, że Was kocham, więc KOCHAM WAS

mam nadzieję, że poniedziałek stał się choć odrobinę milszy dzięki temu oto rozdziałkowi

<3

dziękuję mojej becince OlivMalik za to, że sprawdza te moje wypocinki kckck

do następnego meow

PS kocham jak mi odpisujecie na meow i kocham Wam wysyłać serduszka. każdemu z osobna <33333

The Boy Who Cried Wolf »Muke« ✔Where stories live. Discover now