Rozdział 16

8 1 1
                                    

Życie Nieustraszonych wydaje się lekkie, ale niestety takie nie jest. Pełne treningów, niebezpieczeństw, walk.
  Tego dnia mieliśmy trening z samoobrony.
-No moi drodzy Nieustraszeni. Jesteście w tym coraz lepsi. Myślę, że wystarczy. Poćwiczmy strzelanie.-Tobias przechadzał się środkiem i wygłaszał swoją przemowę.-Za mną.
Poszliśmy za nim do miejsca przeznaczonego na tę część treningu. Każdy z nas dostał po pistolecie.
Od początku treningu kiepsko mi szło. Nie mogłam się skupić. Max chyba to zauważył, bo podszedł do mnie.
-Daj. Pomogę Ci.-rzekł.
-Oj przydałaby się pomoc. Bo ja się chyba do tego nie nadaję.
-Przestań. Po prostu potrzebujesz więcej czasu na opanowanie tej czynności. Zobacz. -powiedział pokazując mi podstawowe zasady używania broni.
Po krótkiej lekcji szło mi o niebo lepiej.
-No no widzę, że trening czyni mistrza. Brawo Isa.-Tris poklepała mnie po ramieniu.
-Dziękuję Max. Co ja bym bez Ciebie zrobiła. Jesteś niezastąpiony.-powiedziałam dając mu całusa w policzek.
Po udanym treningu poszliśmy do Jamy. Wszyscy byli padnięci, więc każdy udał się do łóżka. Poza naszą paczką. Nas ten trening wcale nie zmęczył i nie mieliśmy ochoty na drzemkę. Postanowiliśmy więc udać się do naszych Nieustraszonych przyjaciół.
Zapukaliśmy do drzwi.
-Wejść.-odezwał się ten cudowny głos, jego głos.
-Hej chłopaki. U nas wszyscy śpią, więc nie mamy nic do roboty. Przygarniecie nas?
-Was zawsze. A i na przyszłość. Nikt z was nie musi pukać, gdy tu wchodzi. Czujcie się jak u siebie, wbijajcie tak po prostu.-wypowiedział monolog Luke.
-To jest wasz drugi pokój. Możecie być tutaj kiedy tylko chcecie.-dodał Lennon.
-Ej słuchajcie. Mam świetny pomysł na zabicie czasu. Pogadajmy o swoich słabych stronach, lękach. Co wy na to?-zaproponował Jacob.
-Dobra myśl. Mogę zacząć.-wykrzyknął Max.
-Nie jestem do końca przekonana czy to dobry pomysł. Bo przecież o lękach dowiemy się na Krajobrazach Strachu.-wypowiedziałam swoje zdanie.
-Isabella ma rację. Nie możemy ich tu ujawiać.-zgodził się ze mną Lukas.
-Ehh. I cały pomysł szlag strzelił. A miało być ciekawie.-powiedział trochę załamany Jacob.
-Ktoś ma jeszcze jakieś propozycje na zabicie nudy? Tylko błagam.. nie gra w butelkę.-zapytałam.
-Może po prostu sobie posiedźmy i pogadajmy. Jak w domu.-odparła Martina.
-W sumie czemu nie. Niech każdy robi co chce. Tylko Isa. Nie sprzątasz.-odrzekł Maksik.
-Ale... już najwyższy czas na porządek.-odpowiedziałam.
-Daj spokój. Jeszcze będziesz miała niejedną okazję, aby to zrobić.-objął mnie w pasie i mocno przytulił.
Westchnęłam tylko, bo wiedziałam, że z nim nie wygram. Usiadłam na jego łóżku. Ono jest takie wygodne.
-Mięciutkie co?-jeju, czy ten chłopak nie da mi odrobiny wytchnienia.
-Ta. I jeszcze przesiąknięte Twoim zapachem.-rzekłam wąchając poduszkę.
-Chcesz to dam Ci tę poduszkę.-zaproponował.
-Nie dziękuję. Bo wtedy już nie będę przychodziła.
-Niby dlaczego?-spytał.
-Bo usiądę na swoim łóżku i będę ją wąchać przez całą noc. Oho, czyli bym nie zasnęła.
Max zaśmiał się.
-No tak. Nie możesz mieć mnie każdej nocy, więc musisz tulić poduszkę. W takim razie swojej Ci nie oddam.(Co za menda!😂)
-Spokojnie. Nie musisz. Oj Maksik, Maksik. Jak Ty się troszczysz o moje dobro.
-I bezpieczeństwo.-dodał.
-Ta szczególnie bijąc mnie po twarzy..
-Jeju, ile razy będę przepraszał.-przerwał mi.
-Ale ja się tylko z Ciebie nabijam Max.-Bo mówisz, że troszczysz się o moje bezpieczeństwo. No to wtedy szczególnie była troska, naprawdę.-zachichotałam.
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Będziesz mi to teraz wypominać?-Max trochę się zdenerwował.
-Oj. Nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi.-wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

Po ciepłym posiłku jakim był obiad wróciliśmy do Jamy. Tam, na łóżku czekała na mnie miła niespodzianka. Była to koszulka Maxa. Przy niej przywiązana była karteczka, na której widniał napis: "Gdy będzie Ci smutno lub źle weź koszulkę, przytul się. Wtedy ta cudowna woń perfum przywróci w pamięci obraz Maxa i uśmiech od razu zagości na Twojej twarzy."
Jeju, rośnie Nieustraszony poeta.
Przytuliłam się do koszulki Lennona, a powieki samowolnie powoli mi opadły i wdychając te jego cudne perfumy zasnęłam.
-----------------------------------------------------------
649 słów. Może nie jest to długi i jakiś rewelacyjny rozdział, ale mus to mus i w piątek musi się pojawić. Udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku wszystkim!!😘

Divergent- A new history Where stories live. Discover now